
Czytelnicze podsumowanie 2024 roku
Czytelniczo rok był niezły, chociaż bardzo wiele książek zaczęłam i nie skończyłam (do niektórych może jeszcze wrócę). Ale cieszę się, że wyrobiłam sobie dobry nawyk starałam się codziennego czytania, wystarczy kilka stron lub jeden rozdział.
Nadal nie musiałam w tym roku czytać książek dotyczących biznesu, zarządzania czy nawet CSR/ESG. Wiele z nich kiedyś już przeczytałam, a do przygotowywania newslettera #3teksty1akcja wystarczają mi dobre artykuły. Wiem, że w ostatnich latach dobra powieść czy reportaż rozwija mnie bardziej niż najlepszy poradnik rozwoju osobistego.
Plan czytelniczy w Goodreads wyrobiłam, a nawet przekroczyłam :)
Dałam się porwać wciągającym powieściom i cieszę się, że znalazłam książki, które budziły wielkie emocje i długo siedziały mi w głowie. Czytałam lektury dotyczące moich ulubionych krajów i tematów, nowości, debiuty, klasykę i książki pisane/polecane przez znajomych i znajome.
Przypominam, że dzielę się jedynie krótkimi refleksjami, nie piszę długich recenzji i dlatego linkuję te napisane przez inne osoby i portale.
Będę się cieszyć, jeśli ta lista zainspiruje Cię do sięgnięcia po którąś z opisywanych książek. Polecam też książki z poprzednich lat 2023, 2022, 2021 i 2020.
Bardzo trudno jest mi wybrać najlepsze pozycje, ale gdybym musiał wskazać te, które dostały ode mnie 5/5 to będą to:






Z kolei książkowe „półki” tego roku to:
- Afryka
- Dziwny jest ten świat
- Teraz Polska
- Skandynawia
- Włochy
- Kambodża
- Palestyna
- Hiszpania i Meksyk
- Irlandia i Wielka Brytania
- USA
- Kobiety
- Rozczarowania
- Kryminały
1. Afryka
Kontynuuję moją afrykańską przygodę książkową, tym razem bez skupiania się na jednym kraju. Przypominam osobom zainteresowanym zestawienie książek z Nigerii.



Ciekawym wątkiem jest opis kampanii charytatywnych lat 80-tych (Live Aid, Band Aid) i postawach wielu artystów_ek i muzyków:
„Jednak ten pęd do hojności został łatwo zinstrumentalizowany i użyty do złych celów – a można było tego uniknąć, gdyby ruchy filantropijne zaufały zdolności szerokich rzesz publiczności do poradzenia sobie z bardziej zawiłymi prawdami, jakkolwiek poplątanymi, przez spokojniejsze zastanowienie się nad tym, jak najlepiej można pomóc.” (…)
„Złota era kampanii znormalizowała postrzeganie Afryki jako sponiewieranej i będącej w chronicznej potrzebie części świata.”
Pisałam o tej książce w osobnym poście, zainspirowała mnie do odszukania i obejrzenia w British Museum XVIw. brązowych tablic z Beninu, które mam nadzieję wrócą do budowanego w Beninie Museum of West African Arts. Jak mówi autor:
„Zabieranie tysięcy przedmiotów z kolonii pozbawia obywateli byłej kolonii dostępu do ich własnej historii, kultury, kreatywności i duchowości ich przodków”.
Zaletą tej książki jest (co prawda pobieżny) przegląd wszystkich afrykańskich krajów. Czytając o Sudanie dowiedziałam się, że:
„Królestwo Kusz może poszczycić się długą listą królów i królowych–kobietom umożliwiano bowiem sprawowanie władzę w równym stopniu co mężczyznom. (…) Królowa Amaniernas poprowadziła 30-tysięczną armię kuszycką przeciwko Rzymowi, z którym Kusz toczyło wojnę w latach 27–22.”
że za Nyerere w Tanzanii 96% dzieci uczęszczało do szkoły podstawowej i to on zaproponował powołanie Federacji Wschodniej Afryki zrzeszającej Kenię, Tanzanię, Ugandę i Zanzibar. Poznałam angolską królową Nzinga:
władczyni państw Ndongo i Matamba, była zręczną dyplomatką, błyskotliwą przywódczynią wojskową oraz jednym z największych władców w dziejach kontynentu. Przez ponad trzydzieści lat opierała się najazdom Portugalczyków oraz łowców niewolników i aż do śmierci w wieku 82 lat walczyła o wolność swych poddanych.
W momencie odzyskania niepodległości 95% spośród dwunastu milionów Mozambijczyków nie potrafiło czytać, a w W 1986 r. 140 000 dzieci zmarło wskutek wywołanej przez RPA destabilizacji państwa.
Nie znałam faktów dotyczących niemieckiego ludobójstwa w Namibii:
Obozy zorganizowano w większych miastach Namibii, jak Windhuk i Lüderitz. Większość członków Namaqua Niemcy umieścili na Shark Island, gdzie zamordowano 80% wszystkich więźniów. W wyniku ludobójstwa śmierć poniosło 75% populacji Herero i 50% Nama. (…) ONZ w 1985 r. uznała te zbrodnie za ludobójstwo, ale rząd niemiecki poszedł w jej ślady dopiero w 2016.
Polecam tę książkę, bo zachęca do poznawania historii i kultury poszczególnych krajów, zwłaszcza tych, o których naprawdę mało wiemy.
To moja druga książka tej ghanijskiej autorki, wspaniała saga rodzinna trwająca przez kilka wieków i rozciągnięta między Złotym Wybrzeżem i USA.
W katalogu Zaczęte mam Krwawy kobalt (temat super ciekawy, na pewno wrócę), Afropejczycy – zapiski z czarnej Europy, Trzymaj się z dala kochanie – opowieści o miłości w Afryce, Bractwo, Powróconych i Historię współczesnej Afryki.
2. Dziwny jest ten świat
Lubię czytać o świecie, różnych krajach, polityce i sprawach społecznych. W tym roku reportaże zabrały mnie na Filipiny, do Bangladeszu i Portugalii, a powieści do Iranu i na Tajwan.





Zaczęła się dobrze, ale potem było za dużo i za mocno, chociaż oczywiście język i warsztat reporterski bardzo dobre. Jak ktoś się wybiera na Filipiny, to warto.
Pisany z miłością (a takie lubię) reportaż o historii i współczesności Portugalii:
Wim Wenders w filmie Lisbon Story wyznał, że im bardziej przypatrywał się miastu, tym bardziej się ono cofało.
Jedno z przysłów portugalskich brzmi: „A caridade comeca po nos proprios (dobroczynność zaczyna się od nas samych). Podczas kilkunastu czerwcowych dni 1940 rku Aristides de Sousa Merdes wystawił ponad trzydzieści tysięcy wiz uciekającym przed niemiecką opresją, w tym ponad dziesięć tysięcy Żydom. Tym samym prawdopodobnie ocalił im życie. Portugalski rząd zrehabilitował go w 1988 r.
Państwo nie podlega dyskusji,. Państwo to społecznie zorganizowany naród. (Estado Novo, Salazar)
53% handlu zewnętrznego UE przechodzi przez wody, które są pod portugalską jurysdykcją.
We wrześniu 1999 roku prawie półtora miliona POrtugalczyków manifestowało, żeby Indonezja zostawiła w spokoju Timor Wschodni.
W XVIII wieku dochód króla Portugalii był trzydziestokrotnie większy od dochodu króla Anglii.
Jest też o rewolucji goździków i Salazarze, powracających z Angoli, a także nastawieniu Portugalczyków do UE.
„Blisko 1200 kobiet i mężczyzn zabitych pod gruzami Rana Plaza. Spalona szwalnia w Ashulii, w której pewnego wieczoru zamknięto pracowników na wyższych piętrach, by z płonącego budynku wynieść najpierw zawartość magazynu na parterze. Oburzające. Ale na miano skandalu zasługuje dopiero to, że za spodnie czy sukienkę, które w Bangladeszu uszyto za 10 zł, w polskim centrum handlowym musisz zapłacić dziesięć-piętnaście razy więcej. Marek Rabij, dziennikarz działu gospodarczego tygodnika „Newsweek Polska” w maju 2013 roku – tuż po zawaleniu się Rana Plaza – pojechał do Dhaki poznać z bliska warunki, w jakich produkuje się w Bangladeszu ubrania dla polskich i zagranicznych marek. Rok później powraca na dłużej do banglijskich slumsów w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, czy katastrofa z 24 kwietnia 2013 r. wpłynęła jakoś na funkcjonowanie globalnego przemysłu odzieżowego.”
Ja jestem bardzo ciekawa co i jak zmieniło się po 10 latach, super byłoby gdyby autor mógł napisać kolejną książkę, zwłaszcza, że biznesowo o łańcuchu wartości w branży modowej mówi się teraz dużo więcej i będzie to także obszar obowiązkowego raportowania.
„Co robisz, gdy świat się rozpada, a ty akurat jesteś na głodzie? Wraz z młodą, zbuntowaną Iranką ruszamy w trwającą dwadzieścia cztery godziny podróż po ogarniętym chaosem Teheranie w poszukiwaniu dawki narkotyków. Powieść Mahsy Mohebali zaczyna się od trzęsienia ziemi, a dalej napięcie tylko rośnie. „Nie ma co” to mroczne i zjadliwe – lecz nie pozbawione humoru – spojrzenie na autorytarne państwo, pogrążone w kryzysie społeczeństwo i dysfunkcyjną rodzinę; to wstrząsający portret współczesnego Iranu. Dzieło Mohebali zostało nominowane do National Translation Award 2022 (USA) oraz New Yorker Best Book of 2022, a także uhonorowane w 2010 roku najbardziej prestiżową nagrodą literacką w Iranie – Literacką Nagrodą Houszanga Golsziriego. Niniejsza książka doczekała się w kraju rodzinnym kilkunastu wznowień i osiągnęła sprzedaż stu tysięcy egzemplarzy.”
Czytając recenzję liczyłam chyba na więcej Iranu w irańskiej powieści, a tymczasem najwięcej jest tam haju, reszta jest tylko tłem. Trochę rozczarowanie.
„Bezimienny, łysiejący stroiciel fortepianów po czterdziestce wedle wszelkich kryteriów może uchodzić za przegranego. Miał zostać wielkim pianistą, jednak jego życie odmieniły zdrada i zawód miłosny. Opowieść stroiciela splata się z historią wdowca, który opłakuje śmierć młodej żony. W tle zaś – obok Rachmaninowa, Schuberta, Goulda i Richtera – wybrzmiewają echa Kawabaty, Ishiguro i „Śmierci w Wenecji” Manna.”
Dzięki tej książce szukałam na YouToubie nagrań opisywanych utworów i to nawet dokładnie tych wykonań. Tajwan jest ładnym tłem powieści.
W Zaczętych mam Chiński obwarzanek, Chińczycy trzymają nas mocno i Kraj niespokojnego poranka.
3. Teraz Polska
Tym razem w polskich książkach trochę rodziny, historii i powrotu do dzieciństwa.









Książka, która boli. Taka, której nie chcę przeczytać po raz drugi. Obraz polskiej ochrony zdrowia i towarzyszenie umierającemu ojcu. Bardzo dosłowna i realistyczna.
Czytajcie na własne ryzyko.
Kolejna moja książka Rudzkiej, ale tym razem jakoś nie weszłam w te emocje i sytuacje. Może brakowało mi Jej charakterystycznego języka?
Koncept pytania znanych ludzi o to, czego nie wiedzą jest ciekawy, ale rezultat mnie do końca nie zachwycił. Został ze mną cytat z rozomowy z prof. Andrzejem Zybałą:
“Kluczowe jest pytanie, jak zarządzać swoją wiedzą, a właściwie niewiedzą. Trzeb umiejętnie wybierać kierunki, które chcemy eksplorować, realnie oceniając własne możliwości. Myślę, że te dylematy dotyczą szczególnie nauczycieli akademickich, którzy zdobytą wiedzę mają w przystępby sposób przekazać studentom.”
i kawałek wywiadu z Adamem Ringerem:
W Warszawie 80% nowo otwieranych restauracji nie przeżywa nawet roku.
To moje odkrycie i powrót do czasów dzieciństwa. Autorka jest niemal moją rówieśniczką, a dodatkowo wychowywała się w rejonie, w którym mieszkała też moja babcia (Myszków, Żarki, Poraj, Koziegłowy), a potem studia w Częstochowie (skąd pochodzą moi dziadkowie) pozwoliło mi na wiele wzruszeń i wspomnień o miejsach, zapachach czy ówczesnym wyglądzie tych miejsc. Dodatkowo autorka pisze pięknym językiem nawet jeśli opisuje trudne momenty swojego życia. Ciekawa jestem czy jej książka opisująca emigrację w UK też mi się spodoba?
Co prawda te mikro reportaże nie dotyczą tylko Polski, ale w wielu z nich pojawiają się polskie historie.
Hanna Krall jest mistrzynią. Wspaniałe rozmowy z ludźmi wielkiej wiedzy, których w większości już nie ma. Smaczku dodaje kontekst minionej epoki i np. odniesienia do kartek i kolejek. Bardzo ciekawe były dla mnie recenzje na Goodreads osób z młodszego pokolenia, które wyczytały tam zupełnie inne rzeczy niż ja ale naprawdę warto!
To kolejna książka autora, którą czytałam z przyjemnością i dla rozrywki. Scenografia Toskanii to dodatkowy plus.
„A najgorsze, które trafiły do książki?
Chyba wszystkie wynikają z braku uważności. Na pierwszej randce typ pojawił się z sześcioletnim synkiem. Nie wziął pod uwagę, że jest sobota, godzina dwudziesta, że widzimy się w barze z drinkami. Nie uprzedził mnie, nie spytał.
Ktoś inny przyszedł na randkę z owczarkiem niemieckim. Nie wziął pod uwagę, że dziewczyna wspomniała, że panicznie boi się dużych psów. W dzieciństwie została pogryziona, do dziś ma traumę – napisała to chłopakowi, gdy ten wysłał jej zdjęcie ze swoim Dingo. Odesłał uśmieszek i pojawił się z psem. Dziewczyna od razu wyszła. Potem napisał jej, żeby spróbowali jeszcze raz i żeby nie była taka drętwa.
Jeszcze inna sytuacja: gość pojawił się z mamą. Mówił, że potem ma ją zawieźć do lekarza. Dziewczyna też od razu wyszła.”
Lubię tę autorkę, ale historie randek były tylko momentami śmieszne. Chociaż niektóre zjawiska kulturowe bardzo polskie. Dla randkujących może być przydatne.
W Zaczętych czeka na mnie Traumaland.
4. Skandynawia
W tym roku po raz pierwszy odwiedziłam Danię i przygotowałam sobie cały zestaw książek o tym kraju, potem wpadły mi w ręce autorki norweskie i szwedzkie, mimo że nigdy ten rejon Europy nie był moim ulubionym.








Brytyjka, której mąż zaczyna pracę dla LEGO przenosi się do Danii i opisuje swoje nowe życie. A przy okazji my poznajemy duńskie obyczaje i style życia z hygge na czele.
„Jak żyje się w kraju, którego mieszkańcy chcą być „fucking flink” – „zajebiście życzliwi”? Dlaczego Kopenhaga nazywana jest miastem przyszłości? Co wspólnego ma „Władca Pierścieni” z duńskim „bogactwem naturalnym”, czyli zaufaniem? W rankingach poziomu szczęścia Dania od lat nie schodzi z podium, tutaj powstało pierwsze ministerstwo środowiska, a pierwszą ministrą w Europie została Dunka. Znana z designu i architektury, niewymuszonego stylu życia, fascynującej Kopenhagi czy rowerowych autostrad, Dania kojarzona jest jako skandynawski raj. I słusznie! Ważne są tu relacje z innymi ludźmi, liczy się jakość życia, a ideałem jest wielokulturowe społeczeństwo dobrobytu. Jednak ojczyzna Andersena ma też ciemniejsze karty w swojej historii. To pierwsza tak wieloaspektowa książka, której autorka, od 30 lat związana z Danią, zabiera nas w podróż po meandrach kraju. Opisuje mieszkańców, zaprasza do duńskiej kuchni i w dzikie niedostępne miejsca oraz zachęca, aby samemu przekonać się, jak wygląda ten mały, ale wyjątkowy kraj po drugiej stronie Bałtyku.„
Jak dla mnie dość nudna i nieudana próba tropienia duńskiego prawa Jante. Skończyłam właściwie tylko dlatego, że o Danii.
Zgrabna powieść z czasów Wikingów, jest rodzeństwo, silna kobieta i tragiczna miłość.
Długa, ale bardzo ciekawa i pięknie przetłumaczona książka. Oglądanie bohaterki i jej dylematów od wieku 13 do 57 lat, nawet jesli wiele decyzji podjęłabym innych, jest wciągające. Autorka ma też dar obserwacji i umiejetność nazywania małych chwil i momentów. Bardzo ciekawe kobiece postaci, norweska rzeczywistość i życie rodzinne. Dużo o wyborach i związkach damsko-meskich. Wydaje mi się, że książkę docenią właśnie kobiety dojrzałe.
Dziękuję Wydawnictwu Pauza za tę pozycję!
„Janakippo przyjeżdża do rodzinnej wsi, aby pomóc bratu, który ma problemy z alkoholem. Wizyta, po latach nieobecności, sprawia, że odżywają mroczne wspomnienia z dzieciństwa naznaczonego przemocą i niewyjaśnione sprawy z przeszłości, przed którymi nie ma już ucieczki. Jana wikła się w romans, znajduje pracę, a jednocześnie próbuje zrozumieć, kim tak naprawdę są otaczający ją ludzie i czy skrywane przez nich tajemnice dają odpowiedzi na pytania, które ona nosi w sobie od lat.
To straszna historia, ale świetna powieść. Taka, która wywraca człowiekowi bebechy i zostaje z nim na długo. Mądrze skonstruowany, skomplikowany obraz traumy opowiedziany niepowtarzalnym językiem.”
Mocna i gęsta – na razie nie sięgnę po kolejne tomy.
Nie wiem dlaczego opowieść o życiu emerytowanej norweskiej kardiochirurżki tak mnie urzekła. Długo nie wierzyłam, że napisała ją pisarka w moim wieku, skąd ona wiedziała jak wygląda starość? Tylu przemyśleń o starości, miłości i przemijaniu nie wzbudziła we mnie dawno żadna pozycja. To jedna z książek, które długo siedziały mi w głowie, niestety nie mogłam być na spotkaniu z autorką, ale ulubionej Najlepszej Księgarni kupiłam przynajmniej wersję z autografem. Jest na tyle specyficzna, że na pewno nie spodoba się wszystkim, ale bardzo polecam spróbować!
Wydawnictwu Art Rage też jestem za tę książkę najbardziej wdzięczna!
„Prowokacyjna i wciągająca powieść o tym, co by było, gdyby kobiety przejęły kontrolę nad światem.
Czas patriarchatu przeminął na dobre. Mężczyźni stanowią jedenaście procent populacji – odsetek konieczny, by uniknąć chowu wsobnego, ale trzyma się ich pod kluczem w centrach spa dla przyjemności kobiet, do czego są specjalnie szkoleni, i celem prokreacji. Niektóre kobiety twierdzą, że należałoby ich nieco lepiej traktować, ale wszystkie zgadzają się co do tego, że trzeba tamować testosteron. Miasta mężczyzn upadają, zarastając bujną roślinnością, kobiety mieszkają w okrągłych domach, religia przetrwała, ale w nowej formie – kapłanki mówią językami pod wpływem wężowego jadu, a wierne jedzą jabłka niczym Ewa w raju.
W „11%” przecinają się losy czterech kobiet: długowłosej zaklinaczki węży Medei, młodej kapłanki Wikki, lekarki Evy i Cichej, która mieszka w niemal opuszczonym klasztorze. Każda skrywa swą tajemnicę, a jedna z nich nie jest tym, kim się wydaje.”
Mnie przypominała trochę Wyspę kobiet Lauren Groff.
5. Włochy
Wyjazd do Włoch to moje coroczne pragnienie, tym była to Toskania.



Wzięłam sobie do Włoch, bo myślałam, że będzie więcej o Włoszech ;) Ale jest też o Brooklinie, Londynie, klasizmie, a przede wszystkim nietypowych głuchych rodzicach, dobre uzupełnienie do „Głuszy” i filmu Coda, który też sobie przy okazji przypomniałam.
„Byłam zbyt amerykańska, aby być Włoszką, ale zbyt włoska, aby być Amerykanką”, mówi o sobie Claudia Durastanti.”
Mikołajewski Włochy zna i kocha, ale ma specyficzny styl, który nie każdemu się spodoba. Jego opowieści o trzęsieniach ziemi z różnych perspektyw warte przeczytania. I jednak nie zdajemy sobie sprawy jak sejsmiczne są niektóre włoskie prowincje i dlaczego raczej nie kupować domu w Umbrii…
- Konklawe, Robert Harris 4,5/5
Autora uwielbiam za serię o Cyceronie, także w tej książce mnie nie zawiódł. Sprawnie prowadzona akcja, wyraziste postaci, intrygi i polityka, zwroty akcji i symboliczne zakończenie. To także przypadek kiedy film (ze świetnymi rolami Ralpha Fiennesa, Isabelli Rossellini i Stanleya Tucci) był równie dobry co książka.
W Toskanii zaczęłam ciekawą historię Florencji od Dantego do Galileusza i na pewno chcę do niej wrócić.
6. Kambodża
Powrót po 16 latach do Kambodży był dobrym powodem, żeby poczytać więcej o tym kraju.



- Pole śmierci, Piotr Głuchowski 4/5
- Kampucza, godzina zero, Zbigniew Domarańczyk 4/5
- Pianie kogutów, płacz psów, Wojciech Tochman 4/5
Książkom, filmom i podcastom o Kambodży poświęciłam osobny post.
7. Palestyna
W tym miejscu były zwykle książki o Izraelu, Żydach czy Zagładzie, których czytałam w ostanich latach dużo. Ale w tym roku czułam, że chcę przeczytać więcej książek palestyńskich.



Czyta się jak powieść i właściwie dopiero po skończeniu doczytałam, że jest to reportaż. Dużo wplecionych informacji o historii, polityce i życiu codziennym Palestyńczyków.
„Czy to możliwe – pyta Raja Shehadeh – że skądinąd rozsądni, dobrzy ludzie w Izraelu tak ochoczo akceptują potworności popełniane przez swoją armię w Gazie miedzy innymi dlatego, że nie widzą, co się tam dzieje?”.
Książka napisana już po zamach Hamasu z 7.10 pokazuje szerszą historię konfliktu i jego międzynarodowy odbiór.
O ile Drobny szczegół tej autorki bardzo mnie poruszył w zeszłym roku, o tyle w tę książkę nie weszłam emocjonalnie.
8. Hiszpania i Meksyk
Hiszpańska półka w tym roku to Kraj Basków i Katalonia, a meksykańskie pozycje nieco zawiodły.




„W tej pięknej i sugestywnej prozie, jednocześnie instynktownej i bezlitosnej, Aroa Moreno Durán prowadzi nas przez prawie sto lat najnowszej historii Hiszpanii: horror wojny domowej, wykorzenienie czasu wygnania, lata ołowiu, puste domy, przegrane życia i dalej – od tajemnic przeszłości po ucieczkę przed przyszłością.
Czym jest pamięć o tym, czego nigdy nie wypowiedziano na głos?
Adirane wraca do rodzinnego domu w Kraju Basków w miasteczku nad ujściem rzeki. Chce zapisać ostatnie wspomnienia swojej babci Ruth, która była świadkiem tamtych wydarzeń. W Madrycie bez słowa wyjaśnienia zostawiła męża i pięcioletnią córeczkę. W domu mieszka także Adriana, jej matka. Nie rozmawiały ze sobą od lat.
Co to znaczy wychowywać dziecko i opiekować się bliską osobą w trzech bardzo odmiennych kontekstach historycznych i politycznych, na terytorium, gdzie panuje ciągłe napięcie? W rytmie i z siłą przypływów losy matek i córek splatają się w genealogię wstrząsaną rodzinnymi tajemnicami i konfliktami, które nie pozwalały im się zrozumieć.”
Dzieje trzech pokoleń kobiet mnie ujęły, a kraj Basków zawsze intryguje. Dodatkowo ciekawe opisy życia za czasów Franco.
Może czytałam tę książkę w pośpiechu, bez należytej uważności, może chciałam wyprzeć całą przemoc skierowaną wobec kobiet, może nie chciałam znać takiego Meksyku, a może po prostu język autorki jakoś mnie nie porwał.
Zdziwiłam się, że ta książka dostała Nagrodę Kapuścińskiego, chyba również nie trafiła w moją stylistykę i pozostanie raczej meksykańskim zawodem.
Może i uproszczona, ale nie jest to lektura prosta, miałam kryzys w połowie i gdyby nie wspaniałe osoby z mojego klubu książkowego, które mówiły że warto doczytać, pewnie bym ją porzuciła. Książka mam wrażenie niedoceniona w Polsce, budząca wiele pytań i refleksji o funkcjonowaniu osób z niepełnosprawnością intelektualną, o prawach, granicach i o tym jak zbudować społeczeństwo i instytucje, które nie wykluczają. A przy okazji świetne refleksje o Barcelonie i jej prezydentce oraz anarchistach.
W Zaczętych czeka na mnie Artur Domosławski i Rewolucja nie ma końca oraz przypomnienie sobie Stu lat samotności zanim obejrzę serial na Netflixie.
9. Irlandia i Wielka Brytania



„Do czego Brytyjczykom służy dom? Dlaczego gdy jeden Anglik otwiera usta, drugi już nim pogardza albo go nienawidzi? Czy brexit jest przejawem racjonalności Brytyjczyków, czy największym aktem kolektywnej głupoty w historii tego narodu? „Oblicza Wielkiej Brytanii” to zbiór opowieści o wyspiarzach i zaproszenie do podróży przez współczesną Wielką Brytanię wystosowane z rozwagą Elżbiety II i ironią Monty Pythona.”
Dariusz Rosiak zna i kocha Wielką Brytanię, a przy okazji jest też dobrym dziennikarzem, więc jeśli kogoś interesuje historia, kultura i polityka UK, z pewnością znajdzie tam dużo ciekawostek. To jedyna książka w tym roku, którą wysłuchałam w formie audiobooka, czytaną przez autora.
„Napisałam tę książkę, bo chciałam dowiedzieć się, jak oni to zrobili. Zrozumieć, co się stało, że ten katolicki kraj rozliczył Kościół ze wszystkich nadużyć, zdetronizował księży, a potem wolą swoich obywateli w powszechnym głosowaniu odrzucił katolicką moralność. Co sprawiło, że Irlandczycy przestali wierzyć w nauki przedmałżeńskie i odrzucili wiedzę o seksie wyniesioną z niedzielnych kazań? Czym się od nich różnimy, skoro u nas wciąż to niemożliwe? „
Bardzo polecam, zwłaszcza jeśli wydaje Wam się, że coś wiecie o Irlandii ;) Bardzo dobry, reporterski jezyk i duży research. Zabrakło mi tylko podsumowania autorki i odniesienia do sytuacji w Polsce, ono sie pojawia czasem w niektórych rozdzialach. Ale naprawdę to mocna ksiazka!
„Pewnego ciemnego, mokrego wieczoru w Dublinie Eilish Stack, naukowczyni i matka czwórki dzieci, otwiera drzwi wejściowe i zastaje na schodach dwóch funkcjonariuszy GNSB – nowo utworzonej irlandzkiej tajnej policji. Przybyli, by przesłuchać jej męża, działacza związkowego.
Irlandia się rozpada. Uścisk rządu zwracającego się w stronę tyranii dotyka całego kraju. Kiedy jej mąż znika, Eilish zostaje rzucona na pastwę koszmarnej logiki rozpadającego się społeczeństwa. Jak daleko się posunie, aby ocalić swoją rodzinę? I co – lub kogo – jest gotowa poświęcić?
Porywająca i zatrważająca „Pieśń prorocza” to dzieło oszałamiająco oryginalne, kreślące druzgocącą wizję upadku społeczeństwa, a zarazem głęboko ludzki portret walki matki o utrzymanie rodziny razem.”
Absolutnie zasłużona Nagroda Bookera, ta książka zrobiła na mnie niesamowite wrażenie, zwłaszcza że czytałam ją bez żadnej wiedzy o czym będzie. Ostrzegam, że budzi wiele emocji, ale bardzo polecam!
W Zaczętych czeka na mnie Cokolwiek powiesz, powiedz to (tym razem najpierw obejrzałam świetny serial na podstawie książki na Disney+) i Belfast 99 ścian pokoju.
10. USA
Myślałam, że w roku wyborczym przeczytam więcej książek o polityce amerykańskiej, a okazuje się, że jednak więcej było powieści.








„In my husband’s White House, I was Mrs. Clinton. (Mrs. Rodham Clinton was a bridge too far in 1993.) Then, for eight years, I was Senator Clinton. In Barack Obama’s White House, I was Madam Secretary. Had 2016 turned out differently, I wonder now if I could have gotten away with President Rodham Clinton; I would have liked that as an enduring tribute to my parents.”
Ta książka była ważna i ciekawa. Hillary Clinton opowiada o wierze i jej roli w swoim życiu, o koleżankach i przyjaciółkach z college’u, z którymi spotyka się od kilkudziesięciu lat, wraca do swojej przegranej z Trumpem, opowiada o małżeństwie z Billem, ale przede wszystkim opisuje różne inicjatywy, w których brała udział po 2016 roku. I to jest najbardziej inspirujące – od wspierania ewakuacji afgańskich kobiet, poprzez współtworzenie musicalu aż do uczenia studentów. Jeśli 77-letnia kobieta może robić tyle ciekawych rzeczy, wykorzystując swoje wcześniejsze doświadczenia, to jest to bardzo optymistyczna perspektywa.
„William Waters dorastał w cieniu tragedii. Odkąd zmarła jego siostra, rodzice nie byli w stanie na niego patrzeć, a tym bardziej go pokochać. William dorastał więc w przekonaniu, że jest nikim i nie zasługuje na miłość. Kiedy na pierwszym roku studiów spotyka pełną życia i ambitną Julię Padavano, ma wrażenie, jakby ktoś w jego otoczeniu po raz pierwszy zapalił światło. Wraz z Julią w życiu Williama pojawia się jej rodzina. Julia i jej trzy siostry są bowiem nierozłączne: Sylvie to kochająca książki marzycielka, Cecelia – artystka i wolny duch, a Emeline – opiekunka domowego ogniska. Rodzina Padavano wypełnia świat Williama nieznanym dotąd szczęściem, miłością i… chaosem.
Jednak przeszłość Williama nie daje o sobie zapomnieć – niszczy nie tylko idealnie zaplanowaną przez Julię wspólną przyszłość, ale też siostrzane więzy. Rezultatem jest rozłam w rodzinie, który zmienia jej losy na pokolenia…„Witaj, piękna” to głęboko poruszająca opowieść o prawdziwej miłości i o tym, co znaczy być częścią rodziny. O lojalności, potrzebie przynależności i kłamstwach, które są nieodłącznym jej elementem.”
Mnie bardzo ta książka poruszyła, polubiłam postaci, kończyłam nad ranem spłakana – takie książki też muszą istnieć!
„Carlotta Mercedes dorasta na Brooklynie. Dorasta jako Dustin i właśnie jako Dustin trafia za kraty. Wyrok: dwadzieścia pięć lat więzienia za udział w napadzie z bronią. W zakładzie karnym, prawdziwym piekle na ziemi, przyjmuje imię Carlotta i zaczyna żyć jako kobieta. Administracja więzienia odmawia jej prawa do decydowania o sobie, w związku z czym Carrlotta siedzi na bloku z facetami, którzy ją maltretują. Odsiadka zdaje się nie mieć końca, ale po przeszło dwóch dekadach, podczas piątego wystąpienia przed komisją ds. zwolnień warunkowych w końcu dostaje zgodę na opuszczenie zakładu. Po wyjściu czeka na nią nieznane miasto. Brooklyn jest obcy, zgentryfikowany. Nie ma już jej przyjaciół. Nie ma dawnego świata. Carlotta musi zacząć wszystko od nowa. Uporządkować relacje z rodziną, która nie akceptuje jej tożsamości. Pojednać się z synem. Wszystko wydaje się niebezpieczne. Jedno potknięcie i znowu trafi za kraty. Być może tego właśnie chce system, który stworzyła Ameryka.”
To niesamowita powieść, która uzmysławia jak może wyglądać życie transpłciowej kobiety, przestępczyni, która po wielu latach musi odnaleźć się na wolności. Gorzka i zmuszająca do refleksji nie tylko nad stanem więziennictwa w USA.
Niestety tym razem Nunes mnie rozczarowała, literatura pandemiczna, która może tylko w małych fragmentach mnie zaciekawiła. Zbyt chaotyczna, zbyt amerykańskocentryczna.
„Zaczyna się od niespodziewanej śmierci. A później napięcie rośnie dosłownie odbierając oddech, aż do finału, który zaciska się na gardle niczym pętla. Finału, w którym katharsis przeplata się ze stadium szaleństwa a my, nawet poznawszy całą historię, nadal nie jesteśmy pewni, kto jest ofiarą a kto czarnym charakterem. A może, jak w życiu, w tej historii nie ma czarnych charakterów i niewinnych ofiar. Może są tylko mniej lub bardziej zdeterminowane postaci. Ludzie w różnym stopniu zanurzeni w szambie wyścigu po sukces i z nierówną furią obrzuceni błotem przez „opinię publiczną”.
„Yellowface” pokazuje rynek wydawniczy, działanie social mediów i drogę do spełniania marzeń od strony, której nigdy nie chcielibyście oglądać. A jednak nie odłożycie tej książki, dopóki nie przeczytacie ostatniej strony.”
Zaiste wciągająca powieść, po którą sięgnęłam z ciekawości dlaczego jest taka popularna (nawet mój mąż ją polecał). Ciekawie wprowadzone wątki dotyczące diversity.
Al Pacino należy do moich ulubionych aktorów, tym chętniej sięgnęłam po jego autobiografię. Po lekturze cieszę się, że chłopakowi włoskiego pochodzenia, z Bronxu, który nie skończył szkoły średniej udało się przeżyć i zostać świetnym aktorem. Ciekawe są jego refleksje o różnicach między Nowym Jorkiem i Los Angeles (gdzie przeprowadził się, żeby wychowywać swoje dzieci), uwielbienie dla Szekspira czy też przekonanie, że jednak woli być aktorem teatralnym, a role filmowe po prostu się przytrafiają. Nieznanym mi wątkiem były jego kłopoty finansowe.
Książka jest nierówna, szwankuje polskie tłumaczenie, ale fanom i fankom nie będzie to zapewne przeszkadzać. Po skończeniu można sobie zrobić maraton Jego filmów, ja zaczęłam od Adwokata diabła ;)
- It starts with us, Colleen Hoover 3/5
- It ends with us, Colleen Hoover 4/5
Dwie sprawnie napisane powieści o miłości, przemocy i wyborach. Nic wielkiego, ale dobrze się czyta. It ends with us została też przeniesiona na ekran, a Blake Lively i Justin Baldoni świetnie zagrali głównego bohatera i bohaterkę.
W Zaczętych mam Stany Podzielone Ameryki, Waszyngtońską gorączkę, Ziemię Obiecaną Obamy i Citizena Billa Clintona.
11. Kobiety
Kobiece spojrzenie na życie, pracę, emocje, decyzje, itd. zawsze mnie ciekawi.







- Różnorodne. O prawdziwym wizerunku kobiet nie tylko w marketingu, Justyna Bakalarska-Stankiewicz 4/5
„Książka ta jest owocem moich poszukiwań odpowiedzi na pytanie, jak sprawić, żeby kobiety, a w szczególności moja obecnie 3-letnia Córka, mogły dorastać w bardziej przyjaznym świecie. Gdzie ich płeć nie będzie wpływać, na to ile zarabiają pieniędzy, jak postrzegane jest ich ciało, jakim ocenom są poddawane, jakie zagrożenia na nie czekają, i wiele więcej. Im więcej czytałam, im więcej szukałam, im więcej się dowiadywałam, tym wyłaniał się smutniejszy obraz traktowania kobiet na przestrzeni wieków. A jeszcze smutniejsze jest to, że nadal odczuwamy pokłosie tych postaw. Dlatego tu nie chodzi o feminizm, tu nie chodzi o walkę, tu nie chodzi o szokowanie, ale o świadomość i dążenie do zmian.”
Bardzo ciekawa i wartościowa pozycja, która zbiera wiele wątków i opracowań dotyczących wizerunku kobiet w marketingu. Od efektu Matyldy do femvertisingu, dodatkowym bonusem są QR kody do stron z opisywanymi kampaniami reklamowymi i społecznymi.
Książkę przeczytałam przypadkiem, wśród osób odpowiadających na pytania autorki i autora są m.in. Bogdan de Barbaro, Andrzej Depko, Zuzanna Radzik i Ewa Woydyłło-Osiatyńska.
„Linda Scott napisała książkę pełną gniewu, w której przygląda się zarówno sytuacji materialnej kobiet z klas uprzywilejowanych, jak i całkowitej zależności kobiet najbiedniejszych. Brawurowo godząc temperament aktywistki z dociekliwością naukowczyni, opisuje mechanizmy ekonomiczne, które systemowo utrzymują kobiety w stanie nierówności – nie tylko w londyńskich korporacjach i na amerykańskich uczelniach, ale przede wszystkim w afrykańskich wsiach i azjatyckich slumsach. Dane czerpie w dużej mierze z własnych, podpartych wrażliwością antropologiczną obserwacji – od kilkunastu lat prowadzi bowiem liczne projekty w krajach rozwijających się. Jeden z nich polegał na dostarczeniu dziewczynkom z Ghany darmowych podpasek. Okazało się, że brak środków higieny był główną przyczyną ich nieobecności w szkole, zaległości w lekcjach, a w końcu całkowitego zaniechania nauki. Akcja wyraźnie pokazała, że gdy menstruacja staje się prywatną sprawą i jest ukryta przed męskim wzrokiem, kobiety kontynuują naukę, nie zachodzą w młodocianym wieku w ciążę, wreszcie chętnie podejmują pracę zarobkową. Dane Banku Światowego potwierdzają, że wzrostowi odsetka nastolatek, które kończą naukę w szkole średniej, towarzyszy wzrost PKB.”
Nareszcie przeczytałam tę książkę od początku do końca i z pewnością będę ją wykorzystywać na zajęciach ze studentami_tkami.
Autorkę słyszałam na jakiejś konferencji i mówiła na tyle mądrze i ciekawie, że postanowiłam przeczytać Jej książkę, chociaż nie przepadam za poradnikami. W książce jest dużo cennych obserwacji, perspektywa dojrzałej kobiety po przejsciach (a nie wszystkowiedzącego guru), jest o stawianiu granic, stosunku do rodziców, pieniędzy, rozwoju, itd. Mądrze i często inspirująco.
„Przecież nie muszę rozmawiać z mężem o każdej drobnostce, od tego są przyjaciółki.”
„Gdybym miała dożyć dziewięćdziesiątki, oznaczało to, że jestem w połowie drogi. A jeśli potraktować to jako dwa odrębne życia, to znajdowałam się na samym początku tego drugiego.”
„Każdy stary ciuch musiał mieć nowoczesną przeciwwagę, po czterdziestce trzeba było uważać na stylizacje vintage. Nie chciałam, żeby ktoś wziął mnie za starszą kobietę w ubraniach z czasów młodości, z lat sześćdziesiątych. Szczególnie młode pokolenie miało problem z rozróżnianiem wieku powyżej czterdziestki.”
„Nie trzeba było tłumaczyć, że mieszkała sama. Łóżko w salonie albo małżeństwo – nie można mieć jednego i drugiego.”
„To poczucie, że czas ucieka, a ty jesteś za bardzo zestrachana, żeby wysadzić swoje życie w powietrze.”
„Po prostu to wytrzymaj. Wiele kobiet niszczy swoje życie po czterdziestce, a następnie pewnego dnia budzą się bez miesiączki, bez partnera i obwiniają tylko siebie.”
„Jeszcze kilka lat wcześniej, jako czterdziesto- lub czterdziestodwulatka, miałabym szansę, ale teraz było już za późno. A on był dopiero pierwszy. Od teraz to będzie norma. I to nie tylko z mężczyznami młodszymi ode mnie, ale ze wszystkimi. Już nigdy nie dostanę tego, czego chcę, jeśli chodzi o mężczyzn.”
To moja pierwsza książka tej autorki, początkowo podchodziłam z nieufnością, ale wsiąkłam. Kolejna z cyklu książek o dojrzałej kobiecie. Ciekawa jestem jak mężczyzni albo młodsze osoby odbierają tę książkę?
„Kos kos jeżyna opowiada o sytuacjach granicznych: o miłości do życia, gdy przeczuwamy jego kres, o wybuchu agresywnych impulsów, gdy nasza wolność jest zagrożona, o odkryciu innej siebie wobec namiętności, o licznych utratach. A wszystko to, ukazane bez patosu i osadzone w scenerii gruzińskiej prowincji, przydarza się niemłodej i niepięknej Etero, która prowadzi lokalny sklep z chemią przemysłową. Choć miejscowi wystawiają ją na pośmiewisko jako starą pannę, kobieta ceni sobie własną zdolność do samostanowienia.
Melaszwili kreśli bohaterkę szorstką i zmysłową zarazem, która znajduje radość w prostych rzeczach: zapachu opadłych liści, smaku jeżynowej konfitury, trelach kosa. Z powolnej kontemplacji świata wyrywa ją gorące uczucie, stawiając pod znakiem zapytania jej dotychczasowy system wartości. Jakim człowiekiem wyjdzie z tego doświadczania Etero?”
Wspaniale opisana postać głównej bohaterki i jej dylematów, a wszystko w patrialchalnej, gruzińskiej rzeczywistości. Takie postaci dojrzałych kobiet chcę w książkach (i filmach, bo adaptacja filmowa równie udana).
„Atena i Dexter prowadzą szczęśliwe, lecz niezbyt ekscytujące życie. Mają dwóch synów, ogranicza ich rodzicielska rutyna. Nie oczekują zmian, ale pewnego dnia Dexter spotyka na lotnisku Elizabeth, przyjaciółkę z dawnych lat. Na studiach byli nierozłączni, niczym rodzeństwo, a potem rozeszli się bez pożegnania, nie widzieli się wiele lat. Teraz postanawiają odnowić znajomość. Elizabeth, jej znacznie młodsza siostra Vicki i kochanek – Philip, wkraczają w życie Atheny i Dextera, otwierając przed nimi kuszące, acz niebezpieczne możliwości.”
To kolejna książka świetnie przetłumaczona przez Kaję Gucio (naprawdę coraz bardziej zaczynam doceniać rolę tłumaczy i tłumaczek) Nieoczywista, czasem wkurzająca, czasem zachwycająca. Niespieszna,a czasem wręcz dziwna.
12. Rozczarowania
Jeśli książka mi się nie podoba porzucam ją i robię to bez żalu. Ale czasem do końca daję szansę, a mimo to kończę rozczarowana.




Czytajcie Noblistę mówili…Pierwsze słowo, które mi przyszło do głowy po przeczytaniu to irytacja. Potem pomyślałam jaka to jednak sztuka tak napisać. Bohater mnie straszliwie irytował, taki neurotyczny biały facet z bogatej Norwegii. Na szczęście krótka
Nie wiem czemu w recenzjach pojawiało się porównanie do Ferrante, chyba tylko dlatego, że akcja książki dzieje się we Włoszech. I chyba tylko dlatego ją skończyłam, bo historia słaba, a postaci mało wiarygodne.
- Słabsi, Sigrid Nunes (patrz wyżej)
- Pójdę sama, Chisako Wakatake 2/5
Doeceniam pracę tłumacza przy próbie tłumaczenia dialektu, ale niestety jedyna japońska książka w tym roku (w przyszłym będzie więcej!) rozczarowała mnie tempem i narracją.
13. Kryminały
Lubię dobre kryminały i nie rozumiem dlaczego niektórzy wstydzą się mówić, że czytają ten gatunek.








Nowa seria o komisarz Oldze Balickiej wciągnęła mnie na 5 tomów, pozostałe 2 przeczytam może w kolejnym roku. Zagadki kryminalne trzymają poziom, przywiązałam się też do dwójki głównych bohaterów.
Kolejny tom serii Kolory zła czytało się dobrze, autorka nadal osadza akcję w Trójmieście, dużo smaczków prawniczych i kryminalistycznych. Czekam na kolejne.
Maria Herman i Olgierd Borewicz to dobry duet policyjny, ciekawy pomysł na historię i wartka akcja.
Luta Karabina jeńców nie bierze, a poza tym nie zadziera się z matką. Ciekawa jestem jak historia się zakończy w tomie 3.
Jedna książka „Glukozowa rewolucja”, Jessie Inchauspe 4/5 nie mieści się na żadnej półce, więc kładę ją luzem. I polecam, bo glukozowe hacki autorki mogą pomóc w uregulowaniu poziomu cukru i lepszym odżywianiu. Ja staram się je stosować.
W tym roku skończyłam 69 książek, 45 napisanych przez kobiety, 24 przez mężczyzn; . Zaczęłam, ale nie skończyłam pewnie drugie tyle, w Kindlu mam nadal kolejkę, która wystarczy na kilka lat ;) Ale z radością uzupełnię polecenia za rok. Jestem wdzięczna osobom z pewnej grupy facebookowej oraz osobom z klubu książkowego – spotkania z Wami pomogły mi dużo więcej zobaczyć w naszych klubowych lekturach, dziękuję!
W 2025 chcę czytać mniej i uważniej, ważną półką będzie Japonia.
Przejrzyj też moje półki z poprzednich lat 2023, 2022, 2021 i 2020.
Jeśli masz jakieś polecenia książkowe – z przyjemnością o nich poczytam lub porozmawiam, bo ja bardzo lubię rozmawiać o książkach!
Napisz do mnie mirella.panek.owsianska [at] gmail.com, czekam! :)
A jeśli znalazłeś_aś tu ciekawe polecenia – doceń moją pracę i postaw mi kawę!