W tym tygodniu obchodziliśmy Dzień Pszczoły, dlatego polecam dzisiaj kilka akcji i kampanii, które pomagają ratować te pożyteczne owady. A oprócz tego profesor Hausner o gospodarce w kryzysie, a profesor Dobroczyński o naszym samopoczuciu w pandemii. I dwa filmy o Sergio Vieira de Mello – jednym z nielicznych celebrytów w służbie ONZ.
– Tak! Szansą na załatwienie spraw, które przez dziesiątki lat zostawiliśmy na boku. Trzeba się zastanowić, co robimy z Zielonym Ładem? Czy będziemy utrzymywać to, co się dzieje w kopalniach? Jak zorganizować relacje między uczelniami a biznesem? Jak przystosować szkoły do nowoczesnego nauczania na co dzień, skoro zderzenie ze szkołą online przegraliśmy? Co z suszą i problemem z dostępem do wody? Zrównoważonym transportem w miastach?
Albo temu sprostamy i czas, w którym będziemy odbudowywać gospodarkę, będzie czasem jej unowocześnienia, modernizacji, albo nie uzyskamy żadnych przewag i będziemy powiększali dystans do naszych konkurentów.
Nie widzę tu jakiegokolwiek myślenia po stronie rządzących. Jakiegokolwiek. Jeśli będziemy etatyzować gospodarkę, to szansy na osiągnięcie tych ambitnych celów nie będzie.
Mówiąc po gospodarsku: te rzeczy, które ratujemy teraz, musimy ratować tak, żeby były lepsze na potem. W przypadku miasta teraz trzeba przemyśleć nie tylko system transportu publicznego, ale także kwestię relacji między rowerzystami i kierowcami. Bo ludzie będą mieli ochotę wracać do bezpiecznych epidemicznie samochodów i miasta będą zakorkowane. Ale mogą też przesiąść się na rowery. Trzeba znaleźć nową równowagę, by zmienić miasta, popchnąć je rozwojowo do przodu.
TEKST 2, czyli kochajmy pszczoły
National Geographic
Od kilku lat coraz więcej mówi się o potrzebie ochrony pszczół, wiemy, że zapylają one rośliny, które stanowią co 3cią łyżkę naszego pożywienia. Niestety w związku z coraz mniej zrównoważonym rolnictwem i powszechnie używanymi pestycydami, pszczoly znikają z uli, a pszczele rodziny się zmniejszają.
W Polsce istnieje kilka dużych projektów, których celem jest ochrona tych owadów. Greenpeace od 7 lat zachęca do budowy Polski Przyjaznej Pszczołom. Dzięki akcji „Adoptuj pszczołę” zebrano już ponad 150 tys. PLN i „adoptowano” ponad 246 tysięcy pszczół.
Od 10 lat pszczołom pomaga olej Kujawski, ZT Kurszwica właśnie wydała raport podsumowujący działania, m.in. zasadzenie ponad miliona rośin przyjaznym pszczołom.
Jednym z wyróżnionych w ubiegłym roku Startupem Pozytywnego Wpływu (o tegorocznej edycji napiszę wkrótce) było Pszczelarium, które propaguje pszczelarstwo miejskie i organizuje kursy pszczelarskie.
„A co, jeśli tą sytuacją, która nas rozwala, jest nasza rodzina? Dzieci, mąż czy partner, którzy irytują, w których odkrywamy, że nie są tak fajni, jak nam się wydawało?
W obecnej sytuacji nasze przyzwyczajenia, które dotyczą dnia codziennego, pracy, rodziny, rozrywki, relacji z ludźmi, zostały zanegowane, ograniczone, poddane restrykcjom i musimy wymyślić swoją nową codzienność, mając o wiele mniej narzędzi do dyspozycji. I to jest problem, bo systemy polityczne i społeczne od czasów najdawniejszych wtłaczają ludziom do głowy pewne powinności, presje, jak funkcjonować. I system, w którym my żyjemy – kapitalizm korporacyjno-bankowo-inwigilacyjny – mówi dość prosto: należy mieć jak najwięcej dóbr i jak najwięcej ekscytujących przeżyć.
Lewicowy filozof francuski Guy Debord mówił o „społeczeństwie spektaklu”, w którym wszystko podlega utowarowieniu i wszystko jest spektaklem. Jeśli w nim nie uczestniczysz, to cię nie ma. I jak się rozejrzymy wokół, to wielu z nas dotychczas tak żyło, pokazując, co kupili, co przeżyli.
Pandemia godzi w ten tryb życia, bo nie można ani tyle mieć, ani tyle przeżywać. Mówi się, że nie wolno jeść zbyt ostrych potraw, bo psujemy sobie smak. Jeśli w skali od 1 do 10 jedliśmy cały czas 8, to potem nie czujemy smaku tych, które są poniżej tego progu. I analogicznie czuje się wielu ludzi. W życiu z ósemki zeszliśmy do dwójki, nasze potrzeby „bycia na zewnątrz”, uczestniczenia w spektaklu nie są realizowane.”
AKCJA, czyli poznaj Sergio
Mówiło się o nim jako o przyszłym Sekretarzu Generalnym ONZ, miał niezwykłe doświadczenie z misji w najtrudniejszych rejonach świata – Libanie, Kambodźy, Bangladeszu, Sudanie, Cyprze, Kosowie czy Timorze Wschodnim. Świetny negocjator, niepokorny i często wchodzący w konflikt z Amerykanami, kiedy nie chciał, żeby ONZ była postrzegana jako sojusznik okupanta. Poliglota, doktor filozofii, Brazylijczyk kochający rodzinne Rio de Janeiro, czasem postrzegany jako zbytni idealista, nie bał się spotykać i rozmawiać ze wszystkimi stronami konfliktu.
Kiedy pojawiła się informacja, że Sergio Vieira de Mello, Wysoki Komisarz ONZ ds. Praw Człowieka zginął w zamachu, pracowałam jako rzeczniczka prasowa Amnesty International. Pamiętam telefony dziennikarzy z prośbą o przedstawienie sylwetki tego dyplomaty i chyba jednego z nielicznych onzetowskich celebrytów.
Dwa filmy na Netflixie o tym samym tytule to dokument i fabuła, pokazują podobne okresy w życiu Sergia, można więc wybrać czy woli się zobaczyć żywego bohatera w akcji, czy też nieco bardziej romantyczną wersję, gdzie skomplikowane życie uczuciowe bohatera jest centralnym elementem opowieści. A można obejrzeć oba,, bo ludzi tego formatu nie spotyka się na codzień.
Warto też wiedzieć, że krakowska Willa Decjusza przyznaje od 2003 roku. Polską Nagrodę im. Sergio Vieira de Mello, honorując osoby i organizacje działające na rzecz praw człowieka.
PS. Wykład? Warsztat? Szkolenie? Moderacja? Wszystko możliwe online. Zobacz jak możemy współpracować
Dzisiaj będzie o wyborach. Ale nie w Polsce, bo kiedy zaczynam pisać ten fragment nadal nie wiadomo czy i kiedy się odbędą… Dlatego wracamy do USA, żeby sprawdzić co dzieje się w kampanii prezydenckiej, a przy okazji oglądamy filmy, które pojawiły się w tym tygodniu o Hillary Rodham Clinton i Michelle Obamie (bo mam nadzieję, że ich książki już przeczytaliście_łyście? ;)
Przed majówką zaczęłam czytać książkę „Co się stało?”, w której Hillary Clinton rozlicza się ze swoją przegraną kampanią prezydencką. „Jeśli chodzi o samą kampanię 2016 roku, są rzeczy których żałuję, ale decyzja o starcie w wyborach nie jest jedną z nich. Tę kampanię obserwowałam uważnie, zbierając ciekawe artykuły na fanpage’u Hillary Clinton na Prezydentkę, dlatego w książce szukałam przede wszystkim ciekawostek i emocji samej kandydatki. I nie zawiodłam się.
Po pierwsze cenię Ją za to, że nie bała się rozliczyć z przegraną kampanią (a nawet dwiema) i oczekiwaniami, że zostanie pierwszą prezydentką w USA. Po drugie bardzo merytorycznie uświadamia jak kwestia jej emaili wpłynęła na kampanię i wynik wyborów i jak była w tym rola mediów oraz samego FBI. Uświadamia też czytelnikom i czytelniczkom, że nawet najlepiej przygotowana kandydatka (o czym wspomniał na konwencji Demokratów Barrack Obama, porównując Jej doświadczenie ze swoim i Billa), umiejąca przekuwać idee w projekty konkretnych ustaw, potrafiąca zawierać polityczne kompromisy w Senacie, osoba dbająca o rzetelność i poprawność faktów swoich propozycji (przy okazji muszę sprawdzić stanowisko Berniego Sandersa wobec kupna broni) – nie wygrała wyborów.
Bardzo ciekawy jest rozdział o kobiecej solidarności (jakbyście się czuły, gdyby cały świat wiedział o Waszych małżeńskich kłopotach i je komentował?), prawdziwy o frustracji czy przejściu do historii. Pewne zjawiska wydają się być bardzo uniwersalne i obecne nie tylko w amerykańskiej polityce.
Wieczór wyborczy, listopad 2016
Mimo, że nie byłam bezkrytyczną fanką Hillary, ta książka uświadomiła mi jak wiele stereotypów na Jej temat było powtarzanych i utrwalanych przez Republikanów oraz nieprzychylną prasę. Jak bardzo merytoryka przegrywa dzisiaj z wiecowością, jak sama twierdziłą historia dziewczyny z bogatych przedmieść Chicago nie miała w sobie elementów porywających tłumy, a nudna praca u podstaw przegrywała z populistycznymi harcami Trumpa. I oczywiście można przypominać związki kandydatki z Wall Street, wytykać Jej sztywność oraz brak charyzmy, ale trudno zarzucić Jej brak wiedzy i doświadczenia wymaganego na tym stanowisku.
Ogłoszenie wyborów Hillary miała spędzać w specjalnie przygotowanej sali ze szklanym sufitem, który miał symbolicznie pęknąć. W ostatniej chwili przeniesiono pożegnalne słowa do innego hotelu, sufit nadal pozostał nienaruszony, ale pierwsza kobieta, która otrzymała nominację swojej parii na najwyższą funkcję w państwie z pewnością było przełomem. Mam nadzieję, że kolejna kandydatka zrobi na suficie jeszcze większą rysę.
A teraz z niecierpliwością czekam na serial o Hillary, który rozpoczął się w Canal+. Na pewno jeszcze o nim napiszę.
TEKST 2, czyli am I good enough? – kliknij
Michelle Obama urodziła się w meisjcu, o którym Kazik śpiewał:
„Zabłądziłem po północy na South’cie w Chicago Miałem serce w przełyku, lecz nic mi się nie stało”.
Każdy kto przejeżdzał przez tamte dzielnice wie, że to prawda. Ale miejsce urodzenia nie zdeterminowało Jej życia i kariery, skończyła prawo na renomowanej uczelni, pracowała w świetnej kancelarii, osiągnęła to co wielu dziewczynkom o tym samym kolorze skóry wydaje się niemożliwe. Z Jej książki „Becoming”, którą chciałam przeczytać głównie ze względu na opisy fragmentów spędzonych w Białym Domu, a okazało się, że te inne są jeszcze ciekawsze, w pamięci utkwiło mi zdanie, które powtarzała osiągając kolejne kamienie milowe – „czy jestem wystarczająco dobra?”
Dokument na Netflixie trochę mnie zawiódł, może oczekiwałam więcej wątków biograficznych, a tymczasem wyglądał jak materiał z trasy promującej książkę. Ale moja córka, która oglądała ze mną, w kilku momentach się wzruszyła, więc być może dla tych, którzy nie znają książki jest tam wystarczająco dużo emocji.
Michelle Obama jest kobietą szalenie ciekawą, z jednej strony twardo stąpającą po ziemi i myślącą o życiu bardzo praktycznie (w przeciwieństwie do swojego męża idealisty), z drugiej bardzo charyzmatycznie wypowiadająca się o wartościach, spójną, wiarygodną i inspirującą. W filmie mówiła, że chciałaby teraz zostać mentorką – myślę, że jest to rola, w której świetnie się sprawdzi, mimo że wielu widziałoby ją w polityce.
Spotkanie organizacji pozarządowych z wiceprezydentem Joe Bidenem, Warszawa 2009(stoję po lewicy Joe ;)
Od lat 90-tych śledzę amerykańskie wybory prezydenckie. Z pierwszej kampanii Clintona mam całą teczkę papierowych wycinków, później dołączyły koszulki i gadżety kupione w sklepie Political Americana w Waszyngtonie, w którym spędzałam godziny, od czasów Obamy artykuły zbieram już w wersji elektronicznej. Pamiętam wieczór wyborczy w 2008 roku, kiedy w ósmym miesiącu ciąży oglądałam CNN i do rana czekałam na wyniki, tak samo było w 2016 roku, mimo iż na wieczorze wyborczym zorganizowanym przez ambasadę amerykańską wiele osób było przekonanych, że Hillary jednak nie wygra. Jednym słowem uwielbiam czytać i oglądać relacje z kampanii, przeliczać głosy delegatów i śledzić całą machinę wyborczą. W mojej biblioteczce mam specjalną półkę na książki amerykanistyczne, a w starym indeksie same piątki z kursu na amerykanistyce, na który uciekałam z wykładów prawniczych ;)
Kiedy piszę te słowa, Joe Biden jest już oficjalnym kandydatem Partii Demokratycznej, wygrał z Berniem Sandersem i jesienią powalczy z Donaldem Trumpem. Jeśli wygra chyba powiększę sobie fotkę ze spotkania, na którym był w Warszawie jeszcze jako wiceprezydent ;) Pamiętam, że mimo iż znam mechanizmy polityki, to jednak przez te 5 sekund, kiedy witał się ze mną i podawał rękę patrząc prosto w oczy, sprawiły, że czułam się najważniejsza na świecie :) To cenna umiejętność dla kandydata.
Kiedy piszę te słowa, Joe obiecał już, że na wiceprezydentkę (ang. running mate) chce zaproponować kobietę, zaczęła się więc giełda nazwisk , ja widziałabym tu chyba Kamalę Harris, która mogłaby trochę „rozruszać wujka Joe” (jak ładnie powiedziała moja koleżanka Katarzyna Sławińska, była korespondentka TVN w USA). Ale to także czas, kiedy Biden musi zmierzyć się z oskarżeniami o molestwanie seksualne, o które oskarża Go Tara Reade, była pracowniczka Senatu. Czy śledztwo w sprawie tej historii przekreśli szanse wyborcze Bidena? Dużo na pewno będzie zależało od temeratury kampanii w sieci, tego jak zagłosują tzw. swing states, ale przede wszystkim od rozwoju pandemii, która już pozbawiła pracy kilkadziesiąt milionów Amerykanów.
Wybory mają odbyć się w listopadzie, więc do kampanii na pewno jeszcze wrócę.
Każdego roku, zaraz po majówce, w Warszawie odbywał się Festiwal „Millennium Docs Against Gravity”, organizowany przez dystrybutora filmowego Against Gravity.W 2020 roku wydarzenie zostało przeniesione na jesień, ale Ninateka już teraz proponuje filmową rozgrzewkę.Od 8 do 18 maja 2020 roku w Ninatece obejrzeć można 20 najciekawszych tytułów z poprzednich edycji festiwalu.
Wybrane dokumenty to także szansa, żeby poznać sławnego skrzypka i przystojnego modela Armaniego w jednym („Współczesny mężczyzna„), byłą sekretarkę jednego z najwyżej postawionych nazistów – Josepha Goebbelsa („Niemiecki życiorys„), członków sudańskiego klubu filmowego, którzy postanowili odrestaurować nieczynne kino pod Chartumem („Pogawędki o drzewach to zbrodnia„), wspaniałych fotografów – Roberta Franka („Nie mrugaj – Robert Frank„) i Sebastião Salgado („Sól Ziemi„) oraz zawiłe losy spuścizny meksykańskiego architekta Luisa Barragána („Niezwykła propozycja„).
Przegląd to także okazja, by poszukać odpowiedzi na pytania: czy wskrzeszenie mamuta jest dziś możliwe („Genesis 2.0„)? Jak naprawdę wygląda hodowla przemysłowa zwierząt („Zjadanie zwierząt„)? Czy można przenieść pianino przez Himalaje („Stroiciel Himalajów„)? Jak powstawała muzyka do kinowych hitów („Score – muzyka filmowa„) oraz jak Putinowi udało się przywrócić w Rosji dyktaturę („Świadkowie Putina„)?
PS. Wykład? Warsztat? Szkolenie? Moderacja? Wszystko możliwe online. Zobacz jak możemy współpracować.
Innowacje społeczne, polityka, odpowiedzialny biznes, organizacje pozarządowe, przywództwo kobiet, fundraising, to tylko niektóre tematy 3 wartościowych artykułów i 1 akcji, do których zachęcam i którymi dzielę się z Wami co tydzień. View Letter Archive