Czytelnicze podsumowanie roku 2023

Czytelnicze podsumowanie roku 2023

Celebruję czas w moim życiu kiedy mogę dużo czytać. Dla przyjemności, a nie z konieczności. Dlatego znajdziesz u mnie mało książek dotyczących biznesu, zarządzania czy nawet CSRu. Wiele z nich kiedyś już przeczytałam, a do przygotowywania newslettera #3teksty1akcja wystarczają mi dobre artykuły. Wiem, że w ostatnich latach dobra powieść czy reportaż rozwija mnie bardziej niż najlepszy poradnik rozwoju osobistego.

Plan czytelniczy w Goodreads wyrobiłam, a nawet przekroczyłam :)

Mam kilku faworytów i faworytek ostatnich miesięcy, kilka książek zrobiło na mnie duże wrażenie. Czytam lektury dotyczące moich ulubionych krajów i tematów, nowości, debiuty, klasykę i książki pisane/polecane przez znajomych i znajome.

Przypominam, że dzielę się jedynie krótkimi refleksjami, nie piszę długich recenzji i dlatego linkuję te napisane przez inne osoby i portale.

Będę się cieszyć, jeśli ta lista zainspiruje Cię do sięgnięcia po którąś z opisywanych książek. Polecam też książki z poprzednich lat 2022, 2021 i 2020.

Bardzo trudno jest mi wybrać najlepsze pozycje, ale gdybym musiał wskazać moje „Książki roku 2023”, będą to:

Z kolei książkowe „półki” tego roku to:

  1. Afryka
  2. Dziwny jest ten świat
  3. Teraz Polska
  4. Kobiety
  5. Izrael, Żydzi, Zagłada
  6. Francja
  7. Włochy
  8. Internet
  9. USA
  10. Japonia
  11. Kryminały

1. Afryka

Miałam w tym roku plan czytać więcej książek pisarzy i pisarek z różnych krajów afrykańskich oraz książek, które pozwolą mi lepiej poznać ten kontynent. Zaczęłam gromadzić w Notion (do tego celu idealne) polecenia i informacje, póki co o książkach, pisarzach i pisarkach z 14 afrykańskich krajach. I już widzę, że to będzie projekt na lata! Zaczęłam od książek z Nigerii, powoli przenoszę się do RPA, po drodze wpadają różne inne znaleziska, na razie bardziej powieści, ale dojdę i do reportaży.

To zbiór osobistych refleksji polskiego wykładowcy dotyczący głównie państw kultury i języka suahili. Z subiektywnymi wnioskami można się zgadzać lub nie, ale z pewnością jest tam wiele ciekawostek społecznych i kulturowych.

Marcin Meller w swoim thrillerze „Czerwona ziemia” przenosi nas do Ugandy, którą opisuje ze znawstwem i miłością. Końcówka trochę zawiodła, ale całość ładne łączy dziennikarskie i społeczne doświadczenia autora.

Cierpliwości, Safiro! Cierpliwość to drzewo, którego korzeń jest gorzki, ale owoce bardzo słodkie”„Niecierpliwe” to opowieść kameruńskiej pisarki o losach 3 kobiet z Sahelu, którym życie i kultura nie oszczędzają cierpienia. Decyzje o ich życiu podejmują mężczyżni, społeczność i religia oczekuje od nich przede wszystkim bycia dobrą żoną i matką. Ramla, Hindou i Safira wraz ze swoimi historiami zostają w pamięci na długo.

„Ogród spieczonej ziemi” pokazuje nam życie w Zambii, gdzie o sprawiedliwość dla dla napadniętej dziewczynki z zespołem Downa walczą amerykańska prawniczka i zambijski policjant.

„Rybacy” to powieść o dorastaniu, braterstwie na tle nigeryjskiej polityki. Są wątki rodzinne, kulturowe i magiczne. Drugą powieść Obiomy „Orkiestra bezdomnych” już na mnie czeka w Kindlu :)

Nigeryjski feminizm oczami Chimamandy Ngozi Adichie zaciekawia i pozwala poznać perspektywę afykańskiej kobiety i odpowiedzieć na pytanie dlaczego wszyscy powinniśmy być feministami.

Akwaeke Emezi jest osobą niebinarną. Urodzili się w Nigerii, w wieku lat 16 wyjechali do Stanów, gdzie studiowali na Uniwersytecie Nowy Jork i gdzie piszą oraz tworzą. Byli nominowani do wielu nagród literackich. „Smierć Viveka Ojiego” pokazuje realia życia niebinarnego chłopca, w kraju w którym osoby LGBT+ są mordowane na ulicach. Poruszające.

2. Dziwny jest ten świat

Lubię czytać o świecie, różnych krajach, polityce i sprawach społecznych. W tym roku na tej półce nie ma zbyt wielu pozycji, część znalazła się na osobnych półkach moich ulubionych krajów albo na półce kobiecej. Ale też mam dużo zaczętych reportaży, które mam nadzieję skończyć w przyszłym roku.

„Jest tutaj duch Złotego Chłopca, który lubi czerwoną fantę.

Jest miasto Pattaya, które wyrosło na wojnie i seksie (“Pięć dni miłości po pół roku śmierci!”).

Jest Voramai, która pierwszy raz ogoliła głowę, kiedy jej córka Chatsumarn miała jedenaście lat.
I inne szafranowe mniszki, których oficjalnie nie ma, chociaż przecież są.

Jest Poo, którą w jej kuchni w slumsie w Bangkoku odwiedził Jamie Oliver. Są i inne tajskie kobiety, które powinny być “jak porządnie złożony materiał”.

Są też mężczyźni, którzy zaczęli znikać po tym, jak najpierw zniknęły ryby. Są kapitanowie, którzy smagają rybaków biczem z ogona jadowitej płaszczki.

Jest Nong Toom, transseksualna zawodniczka muay thai, która już nie walczy. I są inni ladyboys, którzy taśmują sobie genitalia.”

Bardzo ciekawy zbiór reportaży, powinien być lekturą obowiązkową przed wyjazdem do Tajlandii, a fundacja La Strada mogłaby podpisać z wydawnictwem umowę w ramach marketingu zaangażowanego społecznie i mieć procent z każdego sprzedanego egzemplarza.

Tak się cieszyłam na jakąś opowieść o Peru i niestety to jedno z wielkich rozczarowań tego roku… Forma zupełnie do mnie nie trafiła, estetyka też nie moja :(

3. Teraz Polska

Tym razem w polskich książkach trochę polityki, historii, biznesu, a także polityki mieszkaniowej, życia z autyzmem czy sytuacji Głuchych.

Słyszałam o mikroapartamentach czy gentryfikacji, ale o manipulacji wielkością mebli na wizualizacjach czy też urbanistyce łanowej dowiedziałam się z tej książki. Podobnie jak o tym, że w 1978 roku oddano do użytku 283 600 lokali i jest to nadal niepobity rekord. W 1950 roku tylko 14% mieszkań w miastach posiadało własną łazienkę, a na wsiach 1%. W 1992 roku spółdzielnie oddały do użytku 84 tysiące mieszkań, a w 2020 1,5 tysiąca. Czas oczekiwania na mieszkanie socjalne w Polsce to czasem nawet 12 lat, a na komunalne 17 lat. Jest i o powojennym dokwaterowywaniu, TBSach i tzw. „ekonomii metra kwadratowego”. Dzięki książce „Dziury w ziemi” naprawdę dużo dowiedziałam się o polityce mieszkaniowej.

 „Jaki miała pani sposób, żeby przeżyć?
Polubić sytuację.
Polubić na przykład obóz koncentracyjny?

Taaak! Polubić obóz koncentracyjny! Popatrzeć rano na apelu – jak się stało trzy godziny – jakie wschodzi piękne słońce. Chciałyśmy żyć. Polki były najpiękniejszymi dziewczynami w obozie. Od razu można było poznać, że idą Polki.Zasada święta do dziś: codziennie wstaję o szóstej rano i nie zjem śniadania, jeżeli nie jestem ubrana, uczesana, umalowana.”

Tak, wywiad z Alicją Gawlikowską-Świerczyńską, więźniarką z Ravensbrück jest bardzo optymistyczny i podnoszący na duchu.

Green Cafe Nero lubiłam zawsze i często się tam umawiam z ludźmi, a po lekturze wywiadu-rzeki z Adamem Ringerem lubię jeszcze bardziej. Jego historia to nie tylko skarbnica wiedzy o historii, Marcu68 czy prowadzeniu biznesu, ale także o byciu zaangażowanym obywatelem.

Magdalena Rigamonti przeprowadziła fascynujące wywiady z 90-latkami, którzy opowiedzieli swoje wojenne historie. Żydówka ukrywana przez polską rodzinę. Polak niemieckiego pochodzenia, opowiadający o swojej fascynacji Hitlerem. Uratowani z Auschwitz na temat granic człowieczeństwa. Fotograf przyglądający się powstaniu przez swój obiektyw. Człowiek, który ujawnił prawdę o grobach katyńskich. Ukrywająca się przez dwa lata w norze o dziedziczonej traumie wojennej. Sybirak, który w akcie zemsty likwidował funkcjonariuszy NKWD. Uczestnik Powstania Warszawskiego o ciemnych stronach bohaterskiego zrywu.

„Synu, jesteś kotem” to bardzo ciekawa, do bólu szczera i dające do myślenia książka o tym, jak społeczeństwo traktuje neuroatypowych ludzi. O byciu w spektrum autyzmu, ale głównie o macierzyństwie.

Beata Grabarczyk nie dociskała, a Tomasz Lis potwierdził, że ma mentalność dziadersa i przydałoby Mu się szkolenie antydyskryminacyjne… Przeczytałam ze względu na nostalgię sprzed 30 lat, ale Wy sobie tego nie róbcie.

Jak porozumiewa się głucha kobieta z lekarzem podczas porodu? Jak zadzwonić na pogotowie, kiedy w rodzinie są same głuche osoby? Albo co czują słyszące dzieci głuchych rodziców, które od wczesnych lat muszą być ich tłumaczami? Czym się różni PJM od SJM? Jak zdać maturę, kiedy polski nie jest Twoim pierwszym językiem, bo jest nim język migowy? „Głusza” to książka fascynująca i dająca dużo do myślenia. I jedna z moich książek roku 2023.

Jeśli z sentymentem wspominasz Rower Błażeja, Idola, Na każdy temat czy Randkę w ciemno, czyli telewizję lat 90-tych – ta książka Ci się spodoba. Wywiady z Iloną Lepkowską czy Elżbietą Zapendowską pozwalają poznać kulisy ówczesnych programów i przypomnieć sobie tamtą rzeczywistość.

„W Prawie i Sprawiedliwości nie dzieje się dobrze, skoro prominentni działacze partii rządzącej bez skrupułów donoszą na siebie: wicepremierzy i ministrowie dezawuują dokonania premiera Morawieckiego, współpracownicy Jarosława Kaczyńskiego przytaczają przykłady jego politycznego okrucieństwa, ludzie z Pałacu Prezydenckiego kpią z Andrzeja Dudy, przyboczni Ziobry obnażają jego grę. W tej książce ani jeden rozmówca nie pochodzi z opozycji.”

Jest trochę ciekawych andegdotek, ale dla śledzących na bieżąco politykę zaskoczeń raczej nie będzie.

„Joanna Kuciel-Frydryszak daje wiejskim kobietom głos, by opowiedziały o swoim życiu: codziennym znoju, lękach i marzeniach. Ta mocna, głęboko dotykająca lektura pokazuje siłę kobiet, ich bezgraniczne oddanie rodzinie, ale też pragnienie zmiany i nierówną walkę o siebie w patriarchalnym społeczeństwie.”

„Zainteresowanie ludową historią przeprojektowało kierunek dyskusji z pytania o to, co jest naszym prawdziwym dziedzictwem […] na inne – co właściwie oznacza dla nas nasza chłopska lub ludowa tożsamość?”

Ta książka bardzo zasłużenie jest cytowana i nagradzana. Świetnie udokumentowana prowokuje do pytań o własną rodzinę. Chociaż czytałam ją długo i z przerwami, wiele wątków zostało we mnie na długo, rozmawiałam o niej z wieloma koleżankami, podarowałam Mamie, nie dziwię się, że odniosła także sukces komercyjny. Zdecydowanie jedna z moich książek roku 2023.

„Tu była cisza spokój, ptaszki śpiewały, aż któregoś dnia zamiast ptaszków usłyszeliśmy dźwięki helikopterów. Potem zaczęło się znajdować buty i ubrania. Potem ludzi.

Nikt z bohaterek i bohaterów tej książki nie wiedział, co ich czeka, kiedy pierwszy raz zdecydowali się pomóc uchodźcom. Nie wiedzieli, że będą musieli ukrywać się, nie tylko przed służbami państwa, ale również przed swoimi sąsiadami. Że pomaganie nada ich życiu największy sens, ale też odbierze spokój, życie rodzinne, czasami pracę, wypali w nich nieusuwalne emocjonalne piętno. Tymczasem państwo polskie wciąż nie umie zapobiec kryzysowi humanitarnemu na granicy białoruskiej, bo wybiera rozwiązania siłowe zamiast sięgać po systemowe. Konsekwencją tego są dziesiątki ofiar, o których już dzisiaj wiemy i setki, o których dowiemy się w przyszłości.”

Mimo iż wydawało mi się, że wiem dość dużo o tym co dzieje się na granicy z Białorusią, ta książka zupełnie mnie rozbiła… I bardzo długo o niej myślałam. Trudna, potrzebna i zdecydowanie jedna z moich książek roku 2023.

4. Kobiety

Kobiece spojrzenie na życie, pracę, emocje, decyzje, itd. zawsze mnie ciekawi.

„Galatea” to właściwie opowiadanie, sięgnęłam, bo podobały mi się „Kirke” i „Pieśń o Achillesie” – nie powala.

Pijemy z Leonardem kawę w jednej z restauracji na Środkowym Manhattanie.
– To czym ostatnio jest dla ciebie życie – pytam.
– Kością stojącą w gardle – odpowiada. – Ani nie mogę jej połknąć, ani wykasłać. Mogę tylko próbować się nią nie udławić.” Vivan Gornick pięknie opisuje życie w mieście, chociaż bardziej podobały mi się Jej „Przywiązania”.

„Księga tęsknot” to historia życia Any w Palestynie za czasów Heroda, w której pojawia się też rewolucjonista Jezus, Jego matka, uczniowie i inne kobiety. Ciekawie czyta się historie znane z Biblii z zupełnie innej perspektywy. Bardzo wciągająco napisana.

„Elizabeth Zott jest chemiczką i kobietą daleką od przeciętności. Byłaby zresztą gotowa jako pierwsza wytknąć rozmówcy, że coś takiego jak „przeciętna kobieta” nie istnieje. Ale jest połowa lat 50. i jej koledzy z całkowicie męskoosobowego zespołu naukowców w Instytucie Badawczym Hastings prezentują bardzo nienaukowe podejście do kwestii równouprawnienia płci. Wszyscy z wyjątkiem jednego: to Calvin Evans, nominowany do Nagrody Nobla i słynący z pamiętliwości samotny geniusz, który zakochuje w umyśle Elizabeth. Co skutkuje autentyczną chemią.

Tyle że, podobnie jak w przypadku nauki, życie bywa nieprzewidywalne. Dlatego parę lat później Elizabeth Zott jest nie tylko samotną matką, ale i – dość niechętnie – gwiazdą kulinarnego programu numer jeden całej Ameryki: „Kolacji o szóstej”. Jej niezwykłe podejście do gotowania („Do łyżki stołowej kwasu octowego dodajemy szczyptę chlorku sodu”) staje się zaczątkiem rewolucji. W miarę jednak jak rosną zastępy jej sympatyków, rośnie też grupa niezadowolonych. Okazuje się bowiem, że Elizabeth nie uczy kobiet po prostu gotować, robi znacznie więcej; ośmiela je do zmiany status quo.”

Czytając „Lekcja chemii” czasem można zapomnieć, że powieść dzieje się w USA w latach 60-tych, bo wiele fragmentów dotyczących zwłaszcza dyskryminacji brzmi dziwnie znajomo. Historia ma dużo humoru i uroku, obejrzałam też serial na AppleTv i nie zawiodłam się! Bardzo dobrze dobrana główna bohaterka (Brie Larson) i piękna scenografia, dokładnie taka jaką wyobrażałam sobie podczas czytania.

Opowieść sfrustrowanego pisarza w „Urugwajce” psychologicznie mnie nie wciągnęła (mam przesyt czytania o kryzysach wieku średniego pisarzy…), ale za to prześledziłam na Google maps całą trasę jego podróży. Doceniam dobre tłumaczenia (Barbara Jaroszuk), jak zwykle w wydawnictwie Pauza.

Rebecca Solnit cenię za inteligencję, a Anię Dzierzgowską (koleżankę z Amnesty International) za świetne tłumacznie. Zastanawiam się kiedy dać tę książkę do przeczytania córce.

Żałuję, że Barszalony nie przeczytałam przed odwiedzeniem jej autorki Agi w tym mieście, z pewnością inaczej patrzyłabym na dzielnicę Raval, w której mieszkaliśmy.

Nie kawaler na schwał, ale jak się patrzy. Żaden tam szary budyń z teczką, co tego robactwa w bród na ulicach. Bardziej popadał pod zagraniczniaka niż krajowego. Chociaż na araba czystej krwi nie wyglądał”. Z Zytą Rudzką mam problem, bo bardzo doceniam oryginalny i niepodrabialny język, który stworzyła w tej i poprzedniej książce, ale czytając miałam często wrażenie przesytu. Niemniej jednak Wera – męska fryzjerka zawodowa jest zupełnie niekonwencjonalnym typem bohaterki powieści.

„Krótko i szczęśliwie” to historie otulające, wzruszające i pokrzepiające. Bo na miłość nie jest nigdy za późno.

Forma mistrzowska, widać, że Iwasiów jest erudytką, która umie wspaniale operować słowem. Treść przerażająca, autentyczna i mocna, nie wiem czy opisywała swoje doświadczenia, jeśli cudze to tym większy szacunek. Żałuję, że alkohol jest głównym wątkiem, liczyłam na więcej refleksji o kryzysie wieku średniego, menopauzie, itd.

Patrz wyżej.

„Żeby mieć ciekawe życie, trzeba umieć się nim cieszyć. Profesor Magdalena Fikus opowiada Irenie Cieślińskiej o takim właśnie życiu, w którym było miejsce na wszystko z wyjątkiem nudy. Wspomina dzieciństwo w czasie okupacji, szkolną działalność w strukturach ZMP, studia w Odessie i Moskwie, nieudaną magisterkę, walkę o rozwój nauki w warunkach państwa socjalistycznego i w czasach permanentnych niedoborów, staż w Stanach Zjednoczonych, gdzie najbardziej zdumiały ją nie warunki pracy, ale wolność słowa i wyboru. Opowiada o racjonalizmie, mężczyznach swojego życia, macierzyństwie, odchudzaniu, o życiowych błędach, których się nie żałuje, i o wadze i zaletach doświadczenia. Mówi także o nauce. O poświęceniu, sukcesach i porażkach oraz towarzyszących jej profesji etycznych dylematach. Opowiada o Festiwalu Nauki, który współtworzyła, żeby popularyzować wiedzę.”

Nareszcie udało mi się przeczytać tę książkę, mam nawet listę pytań, które zadam Irenie i pani Profesor przy okazji naszego kolejnego spotkania Rady Programowej Centrum Nauki Kopernik. Oprócz wątków naukowych i zagranicznych bardzo doceniam te o mężczyznach :)

„Czy będąc lesbijką, można wierzyć w Boga? Czy gorsza jest wnuczka, która bluźni myślą podczas nabożeństwa, czy taka, która do kościoła nie chodzi wcale? Debiutancki zbiór opowiadań Deeshy Philyaw to dziewięć słodko-gorzkich historii czarnych kobiet, których życiowe decyzje ukształtowało dorastanie blisko Boga. Opisując ich prawdziwe pragnienia, tęsknoty i dylematy, Philyaw literackim zmyśleniem próbuje odpowiedzieć na pytanie, czy Kościół na pewno tak samo kocha swoje siostry, jak miłuje swych braci w wierze.

Nie jest to jednak proza rozliczeniowa – wprawdzie bohaterki Philyaw często się z Bogiem spierają i próbują wybrać między tym, co „moralne”, a tym, co „grzeszne”, w końcu jednak decydują się działać zgodnie z sercem. Bo Sekretne życie pobożnych kobiet to przede wszystkim opowieść o poszukiwaniu miłości – do siebie, przyjaciół, rodziny i partnerów. Czasem pełna czułości i poczucia humoru, czasem – gniewu i tęsknoty za wolnością.”

Po lekturze aż chce się jechać na południe USA albo przynajmniej iść na jakiś koncert chóru gospel. Każde z opowiadań ciekawe i wciągające.

„Irlandia Północna, 1975 rok. W kraju codziennie wybuchają bomby, trwają krwawe rozrachunki IRA. Młoda nauczycielka Cushla stara się wieść wraz z matką spokojne życie w miasteczku w pobliżu Belfastu. Uczy w szkole parafialnej, a wieczorami pracuje w rodzinnym pubie. Tam poznaje Michaela, adwokata, który zdobył rozgłos, broniąc członków IRA.

On jest protestantem i kocha Irlandię, ale nie uważa, że warto dla niej zabijać. Ona jest katoliczką i wie, że zawsze będzie oceniania przez pryzmat wyznania i pochodzenia. Wbrew rozsądkowi – Michael jest znacznie starszy oraz żonaty – Cushla daje się wciągnąć w jego wyrafinowany świat, zawiązuje się między nimi romans. Brutalne pobicie ojca jednego z uczniów uruchamia jednak lawinę wydarzeń zagrażających wszystkim, których Cushla najbardziej chce chronić.”

Ciekawie pokazana historia Irlandii na tle fabuły obyczajowe. Bardzo udany debiut, który zachęcił mnie do poszukania kolejnych książek o konflikcie irlandzkim.

„W chłodny wiosenny wieczór kobieta w średnim wieku przygotowuje risotto w skromnej kuchni domku myśliwskiego, zjada je samotnie i nakłada porcję dla psa. Nazajutrz rano z zaskoczeniem odkrywa, że przez noc pojawiła się niewidzialna bariera, która oddziela ją od reszty świata. Nazywa ją po prostu „ścianą”. Bohaterka, której imienia nie poznamy, zostaje sama, a przynajmniej tak się zdaje. W towarzystwie psa Luchsa, krowy Belli i kotów rozpoczyna przerażającą walkę o przetrwanie, zostając „głową niezwykłej rodziny”.”

Wspaniała i wciągająca, po skończeniu długo o niej myślałam i to w różnych kontekstach – co ja robiłabym na miejscu bohaterki? Czy poradziłabym sobie z życiem i pracą?

„Autorzy bestsellerów – Anna Augustyn-Protas oraz Tadeusz Oleszczuk mierzą się z jednym z ostatnich tabu w naszej kulturze i obalają mity związane z klimakterium.

Czy za nieprzyjemnymi objawami stoi spadek poziomu estrogenów? Ten proces tylko odsłania kondycję naszego organizmu.

Czy jesteśmy skazane na uderzenia gorąca czy wzrost wagi? Nie. Możemy czuć się świetnie.

Czy menopauza to koniec młodości? A skąd!

W dojrzałym wieku kobieta kończy rozdział związany z rozmnażaniem. Jednak dostaje w zamian dużo więcej – świadome życie. Jeśli menopauza jest przekwitaniem, to – hello, girls- każdy, kto ma ogród, wie, że kolejny etap to owocowanie. I najlepsza część egzystencji – zbiory.”

Ta książka bardzo porządkuje wiedzę, świetna jest check lista badań, ale też optymistyczny wydźwięk całości. Mam nadzieję, że z autorką omówię przy winie fragmenty, które sobie zaznaczyłam ;)

Po tę książkę sięgnęłam z niepewnością, bo w postaciach „Czułej przewodniczki” nie do końca się odnalazłam. Ale okazało się, że Przędza jest zupełnie inna i bardzo mi się podobała. Może to kwestia wieku i doświadczeń autorki, napisana pięknym językiem, nienachalna, z wątkami które jakoś mnie poruszyły i zatrzymały.

„Tkanie jest dla mnie o tym, że chcę mieszkać w swoim własnym życiu. Chcę odnajdować to, co jest moje, i bawić się tym. Chcę żyć poprzez swoje ciało, patrzeć, słuchać, wąchać, smakować i dotykać świata. Chcę patrzeć na rzeczy z bliska. Karmi mnie energia równości, przyjaźni, miłości. Ciekawią mnie drogi prowadzące w głąb.”

Mam dużo zaznaczeń Natalio, odezwę się do Ciebie jak będę w Krakowie! :)

5. Izrael, Żydzi, Zagłada

W tym roku przygotowałam zestawienie 6 książek o chasydach, które warto przeczytać, nie udało mi się przeczytać wszystkich lektur, które chciałam z okazji 80. rocznicy wybuchu Powstania w Gettcie Warszawskim.

Moja coroczna lista żydowsko-izraelska tym razem była m.in. inspirowana poleceniami Uli Rybickiej z serwisu Żydoteka, 7/10 już przeczytałam, kolejne zamierzam przeczytać. Sama chyba nieco inaczej bym tę listę skonstruowała. Po 7 października było mi już bardzo trudno czytać książki z tej półki… W Kindlu czeka też cała lista palestyńska.

„Dzienniku upadku” to opowieści brazyliskiej rodziny w cieniu Zagłady – dużo ciekawiej według mnie o swojej rodzinie opowiada Mikołaj Grynberg w „Poufnym”.

Przed 80-tą rocznicą powstania w getcie warszawskim wróciłam do opowieści Marka Edelmana. „Życie tam, w getcie, w pojedynkę było niemożliwe. Bez tego nie można było przeżyć i zostać człowiekiem. Zawsze trzeba było mieć kogoś do pary w tym sensie, że trzeba było mieć przy sobie drugiego człowieka, który myśli tak samo, który jest w ciebie tak samo wciągnięty, jak ty w niego. Dla którego zrobisz wszystko, a on dla ciebie. I to jest miłość”.

„Klasztor żałoby” to dwie osobne opowieści, w pierwszej: „Mój dziadek był Arabem z Bejrutu, babcia żydowską Arabką z Aleppo, więc ja też jestem trochę Arabem – w sumie w trzech czwartych Arabem, a w jednej czwartej Polakiem” pojawia sie też wątek Polski. Druga dzieje się w Gwatemali.

„Los” jest pięknie napisany, bardzo lubię tak połączone wątki, historia łączy się z teraźniejszością, a człowiek z człowiekiem.

Nie musieliśmy was tu przywozić. Mogliśmy was przecież zabrać do Paryża, byście podziwiali te przepiękne ulice, albo do Włoch, gdzie jest najlepsze jedzenie na świecie, albo do Londynu, żeby iść do teatru, albo zobaczyć piramidy w Egipcie. A może na słodycze do Maroka, na mecz piłki nożnej w Barcelonie albo do Aten posłuchać ulicznych pieśniarzy śpiewających o złamanym sercu. Ale przywieźliśmy was właśnie tutaj, na miejsce mordu. Cel ten został najpewniej osiągnięty: zrozumieliście, że wszystko to kwestia siły, siły i jeszcze raz siły.” W „Potworze pamięci” jest dużo o pamięci i historii, ale też dużo dowiedziałam się o obozach w Sobiborze czy Treblince.

Bardzo lubię projekty wizjonerski i z pozoru nie do zrobienia a taka jest historia Aarona Lanskiego, który postanowił uratować w USA milion książek w jidysz. Z humorem opisuje spotkania z osobami, które przekazywały książki, a tak naprawdę oddawały część historii swojej rodziny. Następnym razem będąc w Stanach na pewno odwiedzę Yiddish Book Center.

Etgar Keret w „Usterka na skraju galaktyki” nadal jest mistrzem krótkiej formy.

Wywiad dziennikarki Shiry Chadad z Amosem Ozem to ciekawa rozmowa o życiu, pracy, miłości i współczesnym Izaraelu. „Z biegiem lat coraz bardziej wyzbywam się odruchu drwienia z przekonań i opinii, które uważam za bezspodstawne.”

Gdyby nie temat, to pewnie porzuciłabym tę książkę po kilku rozdziałach, bo od języka aż cierpły zęby…

„Stojąc na ulicy tysiące kilometrów od domu, Joela ukradkiem obserwuje dwie dziewczynki. Niezauważona przez wnuczki, których nigdy nie poznała, i córkę, z którą od lat nie ma kontaktu, zaczyna snuć opowieść o błędach, łatwych do popełnienia, lecz mimo to niewybaczalnych. Joela ściga własne wspomnienia, by uchwycić moment, gdy drobne oszustwa życia rodzinnego doprowadziły córkę do ucieczki.

Hila Blum tworzy realistyczny portret radości, smutków i niepewności wpisanych w macierzyństwo. Zbrodnie popełnione z dobrych chęci, wielki trud, jaki podejmuje matka, aby ukryć swoją rodzicielską porażkę, oraz historia miłości do dwóch mężczyzn. Do tego, z którym założyła rodzinę, i do tego, z którym przeżywa jej stratę.”

Najbardziej poruszający jest emocjonalny wątek rodzicielski, szczególnie jeśli ma się córkę.

„Kiedy przyszliśmy, drzwi wejściowe opierały się już na wysuniętym ryglu. Wystarczyło je popchnąć, by zgodnie z żydowskim prawem wejść do środka bez dzwonienia. Na niewysokiej białej szafie w przedpokoju ustawiono w rządku sześć czarnych pudeł na kapelusze.

Przybyliśmy jako pierwsi. Dopiero dobre pół godziny po nas zjawiły się jeszcze trzy kobiety. Dwóm towarzyszyły córki, a trzecia przyprowadziła ze sobą synka, na oko pięciolatka. Mężowie i synowie powyżej trzynastego roku życia byli na nabożeństwie w synagodze.

Gdy tylko weszliśmy, Dahlia – w sięgającej niemal do ziemi prążkowanej sukience kopertowej z ciemnoniebieskiego aksamitu przetykanego czernią – natychmiast zaprowadziła nas do kuchni: kiszkowatego, wypchanego po brzegi przysmakami pomieszczenia, które tworzyły dwa niemal identyczne skrzydła. Były tu podwójne: piekarnik, zmywarka i lodówka. Wszystkie znajdujące się po jednej stronie przybory kuchenne, w tym fartuchy i magnesy na lodówkę, miały swoje odpowiedniki po drugiej.

Pierwsza książka autorki „Mazel tov” podobała mi się dużo bardziej, ta pisana w pandemii trochę nie ma szkieletu. Jest kilka ciekawostek z życia chasydów z Antwerpii i kilka ładnie nakreślonych postaci.

Jeśli czytało się wcześniej jakieś książki o chasydach, to zbyt wielu zaskoczeń nie będzie. Trochę wydawało mi się, że autorka, niereligijna Żydówka ze Szwecji nie zrobiła wystarczającego researchu jadąc do Wiliamsbourga, ale trochę ciekawych historii i postaci jest.

„Prowokacyjna powieść o uzależnionej od pornografii młodej kobiecie należącej do ortodoksyjnej społeczności nowojorskich chasydów.

Rajzla marzy o wolności i spełnieniu swoich ambicji, ale sztywne zasady obowiązujące w jej środowisku zmuszają do ukrywania – pragnień. Kiedy odkrywa świat pornografii, jej życie nabiera nieznanych wcześniej barw. Rozpoczyna mroczną i niebezpieczną podróż…

Czy uda się jej pogodzić coraz większe zainteresowanie swoją seksualnością z oczekiwaniami – rodziny?”

„W niektórych filmach mężczyźni sztupali kobiety w tuches. Skąd szwanc wie, gdzie wejść?”

To nietypowe pokazanie świata chasydów, nauczyłam się wielu nowych słówek w jidysz, których nie było na Duolingo :)

„Wszystko zaczęło się od dwóch kabanosów” – tak Shalom Auslander otwiera historię swojego upadku, tudzież wyzwolenia od ultraortodoksyjnej żydowskiej wspólnoty, w której się wychował w amerykańskim miasteczku Monsey, nieopodal Nowego Jorku. „Żal po napletku” to pełna złości, tonowana jednak satyrycznym talentem autora opowieść o wylogowaniu się z rodziny (i szerzej: narodu) oraz próbie wyleczenia się z Boga, co okazuje się przedsięwzięciem najtrudniejszym. Nasz bohater niby wie, że Boga nie ma, lecz religia weszła mu w trzewia w postaci nerwicy i nieusuwalnego lęku przed karą.”

Dla niektórych może być obrazoburcza, często śmieszna, a na pewno najlepiej mi wytłumaczyła kwestię błogosławieństw przed jedzeniem np. sernika. Końcowa Hagada na do widzenia Macieja Stroińskiego bardzo ładnie osadza wszystkie wątki.

„Rok 1949, spieczona sierpniowym słońcem pustynia Negew blisko granicy z Egiptem. Ofiarą konfliktu izraelsko-palestyńskiego pada młoda kobieta: zostaje wzięta do niewoli, zgwałcona i zabita. XXI wiek, Autonomia Palestyńska. Mieszkanka Ramallah, która natrafia w gazecie na artykuł o zbrodni sprzed lat, wyrusza do Negewu, chcąc dowiedzieć się, co dokładnie spotkało tamtą dziewczynę – prześladuje ją bowiem pewien „drobny szczegół” łączący jej życie z ówczesnymi wydarzeniami.

„Drobny szczegół” to medytacja nad mechanizmami przemocy, grozą wojny i pracą pamięci, przypominająca, że historię piszą zwycięzcy, a los ofiar objęty jest milczeniem.”

Mocna, skromna i ładnie przetłumaczona.

A w Kindlu czekają Stramerowie, Nigdy nie byłaś Żydówką, Kwestia charakteru.Bojowniczki z warszawskiego getta, Getto warszawskie. Przewodnik po nieistniejącym mieście, Dzieci getta.Mam na imię Adam, Rodzina Netanjahu, Apeirogon, Pokój z widokiem na wojnę czy Na Zachodnim Brzegu bez zmian. Na tej półce zawsze mam co czytać.

6. Francja

W tym roku po ponad 20 latach wróciłam do Paryża, co było okazją do odświeżenia sobie języka i kultury frankofońskiej.

„Paryż na widelcu” to wiele historii o paryskim metrze, historii, kinach, modzie czy sztuce. Stolica Francji okiem Brytyjczyka napisana jest zabawnie i pouczająco.

O ile „Anomalia” mnie zachwyciły, o tyle „Wszystkie szczęśliwe rodziny” zupełnie nie. Momentami tylko zabawne opisy życia francuskiej rodziny z wyższej klasy średniej znudziły mnie mniej więcej w połowie książki.

Za to historia życia dróżniczki i dozorczyni na cmentarzu okazała się zaskakująco wciągająca. Wracałam do niej po trudnych reportażach i zawsze znajdowałam mądre obserwacje o życiu, miłości i śmierci, nieoczywiste zwroty akcji oraz bohaterów i bohaterki, do których się można przywiązać. „Życie Violette” na długo zostaje w pamięci i dlatego zostaje jedną z książek roku.

Redaktora Marka Ostrowskiego oglądałam często w programie 7 dni świat, stąd wiem, że Francję zna, rozumie i kocha. I to widać w Jego książce „Francuski sen”, w której opisuje różne oblicza kultury i tradycji francuskich. Na pewno pozwala lepiej zrozumieć wiele zjawisk społecznych i politycznych. „Francja, na czele z Paryżem, jest krajem pożytecznego kulturalnego snobizmu, gdzie intelektualiści mają większy posłuch niż gdzie indziej. Przywódcy inteligencji, czołowi pisarze i myśliciele kraju […] nieustannie toczą debaty nad sprawami publicznymi, polityką, kształtem oświaty, a ich głos jest szanowany.

7. Włochy

Nie ma roku bez wyjazdu do którejś z części Italii, kraj ten nigdy nie przestanie mnie zachwycać. W tym roku starałam się

Tegoroczna wizyta na Sycylii skłoniła mnie do sięgnięcia po „Sycylijczyka” Mario Puzo (nie zdążyłam dokończyć „Sycylijskiego mroku” i drugiego tomów „Lwów sycylijskich, czyli trzeba będzie wrócić na wyspę ;) ). Nie jest to powieść na miarę Ojca chrzestnego. Dzieje się w czasie, kiedy na Sycylii przebywa Micheal Corleone, który zresztą spotyka się z głównym bohaterem – młodym buntownikiem walczącym z mafią – Salvatorem Giuliano. Czyta się wartko, postaci są wyraziste i można lepiej zrozumieć pewne elementy sycylijskiej kultury i historii.

Jeśli jesteś miłośnikiem lub miłośniczką filmów o Ojcu chrzestnym, to spodoba Ci się książka „Zostaw broń, weź cannoli”, w której autor (czasem zbyt drobiazgowo) opisuje kulisy powstania filmu, perypetie związane ze scenariuszem, reżyserem, producuentem, aktorami i aktorkami, a także samym Puzo. Kopalnia ciekawostek.

„Tym, co nakręca wątłe fabuły opowiadań Calvina – pisze w posłowiu tłumaczka Anna Wasilewska – jest napięcie, które powstaje między światem rzeczywistym a światem przedstawionym, między jednostkowym doświadczeniem, fizycznym doznaniem, a próbą jego opisania. Z pozoru są to opowiastki o niespełnieniu, o niemożności nawiązania bliskich relacji, o braku komunikacji. Ale nie tylko”.

„Trudne miłości” to cykl opowiadań, nie wiem czy te miłości są trudne, ale na pewno ciekawe.

Oliva ma 15 lat. Dorasta w sycylijskiej Martoranie w latach sześćdziesiątych. Jej światem rządzą surowe zasady. Wychowana jest w duchu posłuszeństwa, matka jej wpaja, że ma być uległa i ma podporządkować się woli i panującym od pokoleń zwyczajom. Dziewczyna ufa dorosłym i to z ich rąk dozna największych krzywd. Dziewczynie uwiera to pozbawienie jej prawa decydowania o sobie, ale nie może nic zrobić. Jej małżeństwo zostało zaaranżowane, ale do niego nie doszło. Olivę upatrzył sobie inny mężczyzna i „zhańbił”, mając nadzieję na jej szybkie poślubienie, zgodnie z panującymi prawidłami w kraju. Historię Olivy Denaro autorka oparła na faktach.

„Z niej dowiesz się wszystkiego o zachowaniach, zwyczajach i codziennych rytuałach starożytnych Rzymian. Co wówczas jedzono? Gdzie obcinano włosy, gdzie leczono, a gdzie się szło w wypadku napaści na ulicy? Prezentowana przez autorkę wizja historii starożytnej pokazuje, jak radzić sobie z wieloma problemami i nowymi doświadczeniami, z którymi możesz się zmierzyć, wędrując po tym olbrzymim i pełnym tajemnic mieście.”

Bardzo dobra lektura przed zwiedzaniem Forum Romanum i innych zabytków starożytnego Rzymu.

„Delektując się typowym rzymskim posiłkiem w tradycyjnej restauracji, Andreas Viestad zabiera nas w pasjonującą kulinarną podróż, danie po daniu, przez historię świata i historię Wiecznego Miasta. Dowiedz się, jak to możliwe, że spór o sposób pieczenia chleba przyczynił się do wielkiej schizmy w Kościele, miłość do masła stała się impulsem do powstania reformacji, a niedobór soli doprowadził do przegrania wojny secesyjnej, wybuchu Wielkiej Rewolucji Francuskiej i upadku brytyjskiego imperium kolonialnego.
Poznaj historię małej wioski, która dzięki pszenicy zmieniła się w centrum największego imperium, jakie widział świat. Odkryj, jak cytryna wpłynęła na rozwój sycylijskiej mafii.”

Po lekturze tej książki carbonara już nigdy nie będzie smakować tak samo :)

„Akcja powieści Ivany Dobrakovovej rozgrywa się w Turynie, nazywanym miastem satanistów i egzorcystów. „Słońce Turynu” jest przewrotne: główna bohaterka
porusza się raczej w strefie cienia – miota się pomiędzy obowiązkami matki i żony, jest zawieszoną między różnymi tożsamościami wielokrotną emigrantką szukającą
w rzeczywistości dogodnej szczeliny, pęknięcia, w które mogłaby uciec. To właśnie w takiej szczelinie rodzi się tęsknota za ekstremum, pokusa przekraczania granic – przede wszystkim moralnych i cielesnych. Zdecydowanie jednak pojemniejsza okazuje się kwestia zasięgu zła – pytanie o to, czy zło jest dziedziczne, czy czeka na odpowiednie warunki, żeby zakiełkować.”

Myślałam, że będzie miło i przyjemnie o Słowaczce we Włoszech, a potem zrobiło się gęsto – wątek erotyczny, rodzicielski i kobiece dylematy.

„Pory roku zmieniają się w ciągu jednej nocy, pinie i platany rzucają coraz dłuższe cienie, a gorące powietrze z każdym dniem gęstnieje. Między Piazza del Popolo a Piazza Navona krąży trzydziestoletni mediolańczyk Leo Gazzarra. Niespełniony pisarz, melancholijny lekkoduch pogrążony w smutku i ciągłym zawieszeniu między alkoholowym upojeniem a wykańczającym delirium. Mistrz w dwóch sztukach – milczenia i dostosowywania się do sytuacji. Jest też ona, Arianna. Eteryczna, krucha i nieuchwytna. Próżna i znerwicowana. I choć wydaje się, że jako jedyna rozumie Leo, odpycha i przyciąga go jednocześnie. Trzecim bohaterem jest Rzym końca lat sześćdziesiątych – pozornie niegościnny, wypełniony turystami i obojętnością, dający mimo wszystko schronienie niejednemu wygnańcowi. Burzliwa relacja trojga bohaterów zostawia nas z pytaniem: czy od samotności można uciec?”

Książkę ratują w moich oczach okładka i opisy Rzymu, bo na pewno nie kolejny sfrustrowany pisarz.

Na tę książkę trzeba mieć odpowiedni nastrój, ja chyba oczekiwałam czegoś innego.

8. Internet

Zaczęłam kilka książek dotyczących sieci, social mediów, itd. ale jakoś w tym roku nie był to temat, który mnie wciągnął.

Książkę o Wikipedii przeczytałam przed panelem, który prowadziłam dla Wikimedia Polska, jest tam trochę ciekawostek, które przybliżają fenomen świata wikipedystów i wikipedystek, jednak niechlujne tłumaczenie nieco psuło wrażenie.

„Ekonomia uwagi” świetnie zbiera fakty o mediach społecznościowych, które znam z innych lektur, tłumaczy, przestrzega, daje do myślenia.

9. USA

O Stanach Zjednoczonych zawsze czytam z ciekawością i przyjemnością, zarówno reportaże jak i powieści przypominają mi dlaczego ten kraj mnie tak fascynuje.

  • Vivian Gornick, Kobieta osobna i miasto (wyżej)
  • Bonnie Garmus, Lekcje chemii (wyżej)
  • John Williams, Stoner

O „Stonerze” trochę dyskutowałam w mojej grupie książkowej, bo dla mnie był jak polski film, w którym nic się nie dzieje. Ale książka ta ma swój fanklub, więc musicie przeczytać i zdecydować sami_e ;)

„Rozkład” to jedna z moich książek tego roku, autor (i współautor świetnego „Podcastu amerykańskiego”) z pewnością nie jest obiektywnym analitykiem i ma swoje wyraźne poglądy. Ale w tej książce potrafi ich bronić, a praca researcherska, którą wykonał jest niesamowita. Nie jest to książka łatwa, ale nawet jeśli ktoś wcześniej nie czytał o gerrymanderce czy nie wie co to filibuster, znajdzie stosowne wytłumaczenia w książce. A do tego masę ciekawostek, anegdot i wiedzy o amerykańskiej polityce federalnej i stanowej. Generalna refleksja jest jednak bardzo smutna – „Ameryka przestała się ulepszać i nie reformuje swojego systemu politycznego. (…)
Od lat 60., kiedy republikanie zagrali tzw. południową strategią, żeby przejmować dawnych wyborców demokratów, nie mówili wprost: głosujcie na nas, a my pokażemy czarnym, gdzie ich miejsce. Mówili bardziej subtelnie: rozumiemy wasze obawy, „prawa stanów” są bardzo ważne, to fundament wolności w Ameryce, żeby obywatele stanów mogli się u siebie rządzić tak, jak uważają za stosowne. W latach 60. jest oczywiste, co to znaczy: że dalej można gnębić czarnych, nawet jeśli trochę innymi metodami niż dotychczas.”

„Literacki debiut Dantiel W. Moniz to zbiór jedenastu opowiadań o życiu mieszkańców Florydy. W międzypokoleniowych historiach poznajemy zawiłości relacji partnerskich, problemy rasowe, intymność i sekrety kobiet, kwestie trudnego dziedzictwa i mroczną stronę natury ludzkiej.”

Intrygujące, z nieoczywistymi zakończeniami, wszystkie trzymają poziom.

10. Japonia

W tym półroczu Japonia była trochę poszkodowana, ale mam na liście kilka książek do skończenia i do przeczytania w przyszłym roku.

Zbiór opowiadań Kajii’ego przeczytałam, ale nie został w mojej pamięci.

„Mała rodzinna restauracja gdzieś przy bocznej uliczce w Kioto. Nagare Kamogawa, emerytowany policjant, zajmuje się gotowaniem, a jego córka sprawami administracyjnymi. Ale na zapleczu prowadzą jeszcze jedną działalność – poszukują smaków z przeszłości.

Kiedy pojawia się osoba tęskniąca za jednym konkretnym smakiem, detektywi ruszają do akcji, aby odtworzyć danie. Jak to robią? Jak wszyscy detektywi: szukają w przeszłości, sprawdzają i wypytują: kto przyrządzał to danie? Gdzie wtedy mieszkał? W którym sklepie kupował składniki?

Czuła historia nietypowego duetu detektywów i nostalgiczna eksplozja japońskich smaków już od pierwszej strony.”

Nie czytać będą głodną_ym ;)

11. Kryminały

Lubię dobre kryminały i nie rozumiem dlaczego niektórzy wstydzą się mówić, że czytają ten gatunek.

Niestety moje przywiązanie do postaci Niny Wawiłow jest jedynym powodem, dla którego skończyłam Martwy klif, spadek formy Pasierskiego mnie martwi.

Sobczak trzyma poziom, chociaż detektyw Korda nie zastąpi mi prokuratora Bilskiego z serii Kolory ;)

Za to nowoodkryty Małecki bardzo mnie przekonał do siebie Urwiskiem i Wiatrołomami, a para Herman-Borewicz ma potencjał rozwojowy.

Miłośnikom i miłośniczkom Szkocji spodoba się seria Rankina o inspektorze Rebusie, mnie nie do końca przekonał do sięgnięcia po kolejne tomy.

Długą noc w Paryżu czytałam w Paryżu, chociaż akcja dzieje się też w Izraelu i dobrze łączy wątki kryminalne i polityczne.

Mia Sheridan przerzuciła się z romansów na kryminały i nadal warto ją czytać.

„W przededniu drugiej wojny światowej z Gdyni do Buenos Aires polska reprezentacja wyrusza na olimpiadę szachową na pokładzie transatlantyku „Przyszłość”. Wkrótce na statku dochodzi do wyjątkowo brutalnej zbrodni, a w oczodole ofiary morderca umieszcza szachowy pion.”

Kryminał napisany ładnym językiem i ciekawie wykorzystujący autentyczne postaci i fakty historyczne.

Luta Karabina jest godną następczynią Igora Brudnego, mam nadzieję, że ta seria będzie rozwijać się lepiej niż poprzednia. Nie dla osób wrażliwych.


W tym roku skończyłam 84 książki. Zaczęłam, ale nie skończyłam pewnie drugie tyle, w Kindlu mam nadal kolejkę, która wystarczy na kilka lat ;) Ale z radością uzupełnię polecenia za kolejne pół roku.

Przejrzyj też moje półki z poprzednich lat 2022, 2021 i 2020.

Jeśli masz jakieś polecenia książkowe – z przyjemnością o nich poczytam lub porozmawiam, bo ja bardzo lubię rozmawiać o książkach!

Napisz do mnie mirella.panek.owsianska [at] gmail.com, czekam! :)



Jeśli dodałaś_eś którąś z opisywanych książek do swojej listy albo któreś z poleceń okazało się strzałem w dziesiątkę, możesz postawić mi kawę :) Pijam i espresso i cappuccino, a latem iced coffee.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Dziękuję!

Konfederacja przed wyborami, E czy S w ESG, aktywność na LinkedInie oraz neapolitańska Nostalgia, czyli #3teksty1akcja 29/2023

Konfederacja przed wyborami, E czy S w ESG, aktywność na LinkedInie oraz neapolitańska Nostalgia, czyli #3teksty1akcja 29/2023

Byłam już z moją córką na Barbie, w tym tygodniu idę na Oppenheimera, co i Wam wakacyjnie polecam, bo warto inspirować się filmami o różnych tematach i z różnych gatunków.

Dzisiaj sprawdzam dlaczego słupki poparcia Konfederacji rosną, dlaczego w USA czynniki S są ważniejsze od G i jak skutecznie używać LinkedIna. Zapraszam Cię też na film o Neapolu.

Zbliżają się wybory parlamentarne, dlatego tematy polityczne będą się pojawiać w newsletterze częściej, bo jeśli my nie zainteresujemy się polityką, ona z pewnością zainteresuje się nami. Dzisiaj kilka ciekawych materiałów tłumaczących ostatnie sukcesy Konfederacji.

  • Jakie są przyczyny wzrostu poparcia dla Konfederacji?
  • Jaką strategię na wybory przybrała skrajna prawica?
  • Jak o niej mówić i działać, aby zmniejszać zagrożenia, jakie niesie dojście do władzy osób takich jak Grzegorz Braun czy Janusz Korwin-Mikke?

O tym m.in. Piotr Cykowski w podcaście Akcji Demokracja rozmawia z Przemysławem Witkowskim oraz Dominikiem Puchałą o wzroście popracia dla Konfederacji.

Cafe Akcja, podcast Akcji Demokracja

Nie czytałam jeszcze książki Marcina Kąckiego „Chłopcy. Idą po Polskę”, ale wywiad Renaty Grochal w Newsweeku mnie zachęcił:

Konfederacja jest partią młodych mężczyzn, a co tam robią kobiety?

– Idą za swoimi mężczyznami, którzy głosują na Konfederację. Albo za swoim wzorcem męskości. Kobiety, które mają przemyślany program polityczny, to są absolutne jednostki w Konfederacji. Zresztą podobnie jak mężczyźni. Mamy tam trzy ugrupowania: Korona Polska Brauna to taka prorosyjska formacja teokratyczna, czyli bardzo silny związek z Kościołem, agresja nacjonalistyczna i nienawiść do postępu, choćby społecznego. Dalej są fantazje o czystej rasowo Polsce, czyli Ruch Narodowy, gdzie widać też u niektórych fascynację chińskim totalitaryzmem w połączeniu z kapitalizmem i ekspansją światową. I mamy wolnościowców Korwina, czyli ten zlep idei od monarchizmu po liberalizm itd.

To dzisiejsza partia Nowa Nadzieja Mentzena, która zastąpiła partię Korwin.

– Nie sądzę, by ich elektorat czytał „Nowy porządek”, czyli program narodowców, albo projekt konstytucji Korwina. Oni wierzą w szerszy dostęp do broni, że Unia jest kołchozem, że ważne są rodzina i wolność gospodarcza, podatki mają być niskie, a socjal trzeba zlikwidować, bo to oni na ten socjal płacą. Elektorat Konfederacji to też mały i średni szczebel przedsiębiorców, którzy zostali osieroceni przez KO. I zostaje im Mentzen, który mówi do nich z piwem w ręku: możesz robić, ile chcesz śladu węglowego, zarabiać, ile chcesz, a państwu nic do tego. Tylko że prawdziwe, jak sądzę, fantazje Mentzena tkwią w jego stu ustawach, które ukrył, czyli 10 lat więzienia za aborcję, dopuszczalność kar cielesnych dla dzieci, nierozerwalność małżeństw.

Są też w elektoracie „chłopcy”, czyli mężczyźni w wieku 18-35 lat. Prawie połowa tej populacji chce głosować na Konfederację. Życie wielu z nich zostało zaburzone przez bardzo silną emancypację kobiet. Czują się odrzuceni. Incele [skrót od „skazani na mimowolny celibat” – red.], z którymi rozmawiałem, podkreślali, że aplikacja randkowa Tinder to zło, bo pokazuje, że jedyne, czym kobieta się kieruje, wybierając partnera, to jego wzrost, uroda i kasa.”

To skąd rosnące poparcie wśród kobiet?

– Te, które spotkałem, wybierały Konfederację, żeby realizować swój mit o pełnej rodzinie, bo pochodziły z rodzin rozbitych. Gdy weźmiemy badanie społeczne „Debiutanci 2023”, to widać, że blisko połowa 18-latków chce głosować na Konfederację, bo chce miłości, rodziny i bezpieczeństwa. Oni zmęczeni są tematami klimatu, LGBT, wojnami kulturowymi, pandemią.

Konfederacja daje im proste recepty na życie, a to ma charakter formacyjny. Bo jeżeli nie masz dziś mądrych rodziców, fajnej szkoły, grupy przyjaciół otwartych na świat, to wchodzisz do internetu, gdzie pochłonie cię lewicowy lub prawicowy fandom i sformatuje najczęściej w sposób radykalny.”

Z kolei Agata Szczęśniak w artykule oko.press zastanawia się czy można wrócić do emocji z czasów strajku kobiet:

„Bosak nosi buty na rzepy” – 28 października 2020, w czasie protestów przeciwko wyrokowi TK, sfotografowałam taki właśnie transparent. To jedna z wielu humorystycznych reakcji na to, co zrobiła wtedy Konfederacja.

Większość reakcji ulicy była jednak znacznie, ale to znacznie ostrzejsza. W całej Polsce powszechnie skandowano wtedy: „J*ć PiS i Konfederację!” albo: „Krzysztof Bosak, zamknij mordę!” (…)

Czy da się wrócić do tamtych emocji?

Tamten czas jawi się dziś jak zupełnie inny świat. Był to czas uniesienia, a w uniesieniu mówi się mocniej, bardziej, głośniej. Był to czas karnawału. Pamiętacie ten tytuł z „Gazety Wyborczej”? „Kobiety zablokowały Poznań. Centrum sparaliżowane. Motornicza bije brawo, geje tańczą poloneza”.

Tak, tamten język był dosadny, brutalny. Dla niektórych pewnie wulgarny. Był właśnie taki, bo był to jednocześnie język akcji i reakcji. Akcji – bo sam w sobie był działaniem, te litery wrzeszczały. Reakcji – bo jego dosadność uosabiała sprzeciw. Język tak zwanej cywilizowanej debaty nie zadziałał, nie obronił kobiet.

Bosak z kolegami upokorzyli kobiety.

Uderzyli w ich godność, podważyli to, że kobiety mają rozum. Wściekłość była więc ogromna. A dosadność języka była prostą odwrotnością ciosu, jaki zadali kobietom fanatycy z Sejmu.

Czy kobiety deklarujące dziś oddanie głosu na Konfederację nie pamiętają tego wszystkiego? Czy da się wrócić do tamtych emocji?”

Nie lekceważę słupków Konfederacji, martwię się kiedy rosną i jestem ciekawa wyników wyborów w październiku…

Często biorę udział w dyskusja i panelach o ESG, gdzie spieramy się, który z aspektów jest ważniejszy – ten społeczny czy ten środowiskowy. Dlatego ciekawe jest zobaczenie oczekiwań amerykańskich interesariuszy_ek w stosunku do firm – znajdziesz je w artykule „The ESG Issues That Matter Most to People” opublikowanym w HBR.

grafika HBR

Ciekawa jest przewaga kwestii pracowniczych nad środowiskowymi, ciekawe byłoby porównanie wyników z jakimiś krajami europejskimi, gdzie prawa pracownicze wyglądają nieco inaczej.

„What do these results mean for managers who want their organizations to be judged as just? First, while other stakeholders certainly matter, prioritize the workers. First and foremost, make sure they are paid well. But also make sure their health and safety are protected, they can advance in their careers, and they can pursue work-life balance. Second, if you think your constituency feels differently… think again. On the importance of workers, opinions are remarkably similar across the demographic and political spectrum.

But there is also another, bigger lesson. There are many efforts now underway to rate companies’ ESG, sustainability, or whatever has become the most recent buzzword. But how companies rank relative to each other hinges on how the various underlying issues are weighted. Most ranking systems use weights that are arbitrary, or weights chosen by experts — but experts often disagree, for example because they give undue weight to what they each happen to be an expert on.”

Jeśli jeszcze nie jesteś przekonany_a do używania LinkedIna, to mam nadzieję, że dzisiejsza pigułka wiedzy przekona Cię, że to jedyny serwis, w którym posiadanie konta to must have.

Przeczytaj moje artykuły o tym:

Posłuchaj podcastu o tym, czego organizacje społeczne mogą szukać na LinkedIn? Jaka jest specyfika tego portalu i jakie treści tam zamieszczać?

Przeczytaj świetny poradnik Grzegorza Miecznikowskiego „Jak tworzyć lepszy content na LinkedIn?”

grafika Grzegorz Miecznikowski

A jeśli nadal masz pytania i wątpliwości dotyczące LinkedIna – zapraszam na konsultacje!

Wiesz, że jestem wielką fanką Włoch i staram się często zachęcać nie tylko do podróży do tego kraju, ale te czytania włoskich książek czy też oglądania włoskich filmów. Dzisiaj polecam film „Nostalgia”.

„Rione Sanità to dzielnica Neapolu, której nie znają nawet sami neapolitańczycy, oddalona od morza, dość niebezpieczna, przez lata właściwie opuszczona” – mówił w rozmowie z „Variety” reżyser „Nostalgii” Mario Martone. I to właśnie ta opanowana przez camorrę dzielnica Neapolu, należąca do najbiedniejszych, a zarazem najbardziej spektakularnych, jest główną bohaterką poruszającej opowieści o fatum i spotkaniu z cieniem – tym ukrytym w labiryncie miasta i tym czającym się w duszy.”



Jeśli poczułaś, poczułeś się zainspirowana_y tym newsletterem i jego treściami, możesz postawić mi kawę :) Pijam i espresso i cappuccino, a latem iced coffee :)

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Dziękuję!

PS. Poczytaj inne wpisy na blogu albo zapisz się do newsletterażeby otrzymywać maila o nowych wpisach.

Wykład? Warsztat? Szkolenie? Moderacja? Wszystko możliwe online. Zobacz jak możemy współpracować.

Śmierć Berlusconiego, kampanie do osób LGBTQ+, zarządzanie środowiskowe i zostań Ministrą Kosmosu dla Dziewczynek, czyli #3teksty1akcja 24/2023

Śmierć Berlusconiego, kampanie do osób LGBTQ+, zarządzanie środowiskowe i zostań Ministrą Kosmosu dla Dziewczynek, czyli #3teksty1akcja 24/2023

Mój krótki włoski urlop się skończył, jeśli tydzień temu nie czytałaś_eś nowego wpisu, to pewnie dlatego, że moje próby automatyzacji zawiodły :( WordPress nie współpracował z LinkedInem, a Facebook z Tinyletter, dlatego zapraszam też do lektury poprzedniego odcinka 23/2023

A w tym tygodniu proponuję Ci wspomnienie zmarłego niedawno Silvio Berlusconiego, inspiracje i porady jak przygotowywać kampanie społeczne skierowane do osób LGBTQ+, publikację Forum Odpowiedzialnego Biznesu o zarządzaniu środowiskowym oraz apel o wsparcie Kosmosu dla Dziewczynek, który utracił ministerialną dotację.

Pogrzeb Silvia Berlusconiego obserwowałam we Włoszech, przejrzałam kilka artykułów w lokalnej prasie szukając jakiejś ciekawej analizy, ale być może na to za wcześnie. Wróciłam do artykułu Matteo Tacconiego w Piśmie, zajrzałam co pisze Politico i znalazłam ciekawe przypomnienie postaci byłego premiera w oko.press autorstwa Miłady Jędrysik:

„Karierę zaczynał jako wokalista na statkach wycieczkowych i od tej pory miał czarować przy pomocy swojego aksamitnego głosu kolejne pokolenia pań – gospodyń domowych słuchających w jego wykonaniu neapolitańskich pieśni o miłości, widzek swoich telewizji śniadaniowych i wyborczyń jego partii Forza Italia. Co było dla panów? Niestety bunga-bunga – jak każdy żołnierz nosi buławę w plecaku, tak każdy może sobie pomarzyć o 20 młodych pięknościach jednej nocy i o karierze od zera do miliardera.

Przecież wszystko, czego Silvio się dotknie, zamienia się w złoto: kupił AC Milan, i klub zdobywa osiem razy mistrzostwo Włoch, raz Puchar Włoch, siedem razy Superpuchar Włoch (czego jeszcze nie wymyślą, żeby zarobić na kibicach), pięć razy tryumfuje w Lidze Mistrzów UEFA, dwa razy w Pucharze Interkontynentalnymi, pięć razy w Superpucharze Europy UEFA i raz w Klubowych Mistrzostwach Świata. Tak jak był prekursorem populizmu, tak stał się również jednym z prekursorów nowoczesnego futbolu jako igraszki w rękach multimiliarderów. To z jego dziedzictwa korzystają dziś inwestujący w futbol szejkowie.

Umberto Eco tak jeszcze tłumaczył fenomen jego niesłabnącej popularności: „Tego elektoratu nie interesuje, że Berlusconi założyłby sędziom kaganiec, bo ideę sprawiedliwości łączy on z ingerencją we własne prywatne sprawy. Ten elektorat naiwnie twierdzi, że bogaty premier nie będzie kradł”.

Jeśli w czerwcu – miesiącu dumy i równości Twoja firma obudzi się i zechce zrobić jakąś kampanię skierowaną do społeczności LGBTQ+ – uważaj na pink (rainbow) washing, nie wywołaj kryzysu a la YES i posłuchaj ekspertki – Moniki Czaplickiej:

2. Staraj się nie stygmatyzować i nie operować stereotypami

Może być to szokująca wiadomość, ale życie osób homoseksualnych nie oscyluje wyłącznie wokół seksu i seksualności. Tworząc reklamę dla osób zainteresowanych ekologią nie implikujesz od razu, że ich całe życie jest tylko o byciu eco. Kampanie do osób LGBTQ+ mogą pokazywać parę jednopłciową w dowolnej sytuacji i to już będzie odpowiednią reklamą. Wśród stereotypów, których warto unikać są:

  • promiskuityczni (puszczalscy) geje
  • męskie, agresywne lesbijki
  • niezdecydowane osoby biseksualne (albo odwrotnie: przeskakujące z kwiatka na kwiatek)
  • gay cruise, czyli statek pełen gejów (szczególnie jako coś niespodziewanego)
  • hetero kobieta całuje drugą kobietę
  • gej z HIV lub AIDS
  • wyuzdane i sexy lesbijki – czyli lesbijki oczami mężczyzny raczej do porno
  • przegięty gej
  • geje są niemęscy, a lesbijki nie są kobiece
  • gej jako najlepszy przyjaciel heteroseksualnej kobiety, który pomaga jej z modą, urodą i facetami

To nie znaczy, że takich osób/sytuacji nigdy nie ma. Wiadomo, że są. Kluczem jest, żeby traktować to z częstotliwością, która jest przypisana – czyli bardzo rzadko. Więc nie warto nadawać temu reprezentacji. Uważaj też na wykorzystywanie coming outu, czyli pierwszego, otwartego mówienia o swojej orientacji.

Zwróć uwagę, że stosowanie stereotypów może, przede wszystkim, zaszkodzić Twojej marce.

Tego nie rób! Każda implikacja, że orientację seksualną da się zmienić, wyleczyć lub jest to kwestia trendu, zabawy lub fazy spowoduje ogromny efekt wściekłości. Doświadczył tego, chociażby Snickers przez swoją reklamę, za którą musieli przepraszać i kasować ją z internetu.”

Rosnący poziom świadomości wyzwań klimatyczno-środowiskowych z jednej strony sprawia, że rośnie zapotrzebowanie na praktyczną wiedzę, a drugiej – troska o przyrodę i postrzeganie jej przez pryzmat korzyści biznesowych staje się ważnym elementem strategii firm.

Wpływ na to mają m.in. nowe regulacje i dokumenty, takie jak np. Europejski Zielony Ład i pakiet “Fit for 55”, unijna taksonomia, rozporządzenie SFDR czy dyrektywy o raportowaniu kwestii dotyczących zrównoważonego rozwoju (CSRD) czy należytej staranności w łańcuchu wartości (CSDDD).

Dlatego warto sięgnąć do publikacji Forum Odpowiedzialnego Biznesu z serii „Wspólna odpowiedzialność” (jednej z moich ulubionych serii ;), tym razem o roli zarządzania środowiskowego.

Celem publikacji jest uporządkowanie wiedzy na temat aktualnych trendów w tym obszarze oraz wskazanie kierunków rozwoju działań i  najważniejszych z punktu widzenia firm regulacji, ram i standardów.

Jeśli czytacie regularnie mój blog, to znacie fundację Kosmos dla Dziewczynek wydającą dwumiesięcznik o tym samym tytule. Jestem jedną z dumnych fundatorek Kosmosu i wspieram tę organizację, bo wierzę, że pomaga dziewczynkom odkrywać swoją moc, żeby mogły w przyszłości być tym, kim zechcą!

Magazyn Kosmos dla dziewczynek po 3 latach stracił dofinansowanie na druk przyznawane przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Kosmos dla Dziewczynek potrzebuje Twojego wsparcia, by nadal wydawać magazyn! Zostań Ministrą Kosmosu, Ministrem Kosmosu!

Wejdź na profil fundacji na Patronite.pl i pomóż zachować w druku pismo unikatowe w skali Europy!

Dziękuję w imieniu tysięcy czytających Kosmos dziewczynek!



Jeśli poczułaś, poczułeś się zainspirowana_y tym newsletterem i jego treściami, możesz postawić mi kawę :) Pijam i espresso i cappuccino, a latem iced coffee :)

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Dziękuję!

PS. Poczytaj inne wpisy na blogu albo zapisz się do newsletterażeby otrzymywać maila o nowych wpisach.

Wykład? Warsztat? Szkolenie? Moderacja? Wszystko możliwe online. Zobacz jak możemy współpracować.

2 lata bez Henryka Wujca, syryjskie uchodźczynie, włoskie wakacje w Apulii i cyfrowy HiT, czyli #3teksty1akcja 32/2022

2 lata bez Henryka Wujca, syryjskie uchodźczynie, włoskie wakacje w Apulii i cyfrowy HiT, czyli #3teksty1akcja 32/2022

Dzisiaj mija druga rocznica śmierci Henryka Wujca, mądrego i dobrego człowieka, działacza, polityka, Henia. Pamiętajmy o Nim i wspierajmy idee, które były Mu bliskie.

Przeczytajcie artykuł o sile i sprawczości syryjskich uchodźczyń w Libanie, zaplanujcie włoskie wakacje w Apulii i dorzućcie się do wydania Cyfrowego HiTa – alternatywnego, niezależnego podręcznika do historii i teraźniejszości, który będzie bezpłatny dla uczniów, uczennic oraz nauczycieli_ek.

TEKST 1, czyli druga rocznica śmierci Henryka Wujca

grafika portal ngo.pl

Dwa lata temu odszedł Henryk Wujec. Miałam szczęście i przywilej znać Go osobiście i jak każda osoba, którą spotykał, ulegałam natychmiast Jego urokowi, dobroci i mądrości. Bardzo brakuje mi Jego niezłomności i uczciwości w życiu publicznym, Jego słowa

Nigdy nie jest tak, że nie mamy żadnego wpływu. Nawet jak czuję się bezradny czy bezsilny, to nigdy nie usprawiedliwia to tego, żebym nic nie robił! Nigdy nie wiesz, czy twoje działanie czegoś nie zmieni! Nie wiesz, czy ten twój czyn, chociaż mały, nie spowoduje jakichś zmian

towarzyszą mi w wielu momentach i działaniach.

Ignacy Dudkiewicz wspomina Henryka w magazynie Kontakt:

„Był człowiekiem odważnym, przyjaznym, ujmująco skromnym, bezbrzeżnie dobrym, krystalicznie uczciwym i otwartym na każdego. W pewnym sensie był „społecznym daltonistą”, oznaki prestiżu, zasługi, honory – to wszystko nie grało dla niego większej roli. Rolę grał drugi człowiek: starszy czy młodszy, znany lub kompletnie nie, zwykły obywatel czy obywatelka spotkana na ulicy, a może amerykański prezydent? To dla Henryka Wujca miało znaczenie drugorzędne.

Kluczowe było, by posłuchać, co Drugi miał do powiedzenia. Kluczowe było, by się z nim spotkać. A jeśli było trzeba – okazać mu wsparcie, solidarność i pomoc. Na to Henryk Wujec czas i siłę znajdował zawsze.”

Kuba Wygnański w wywiadzie dla portalu ngo.pl:

„Polityka nie była dla niego czy on był za dobry do polityki?

–  Według powszechnie przyjętych kryteriów był zupełnie niepraktyczny w polityce. Politykę definiuje się przez skuteczność, mówienie ludziom tego, co chcą usłyszeć, wygrywanie jednych przeciwko drugim, szukanie wroga, rywalizację, gadanie z promptera.

Ale jest druga, zapomniana szkoła, według której polityka to roztropność, troska o dobro wspólne, zapewnienie pokoju. Kto więc zdradził politykę? Na pewno nie Wujec.

Zostaliśmy zamknięci w nawiasie duopolu: lewica – prawica, konserwatyści – progresiści. A on był ze świata, który można opisać według kategorii prawość – nieprawość. Nie był człowiekiem lewicy czy prawicy, a prawym. Dlatego też nie pasował do polityki.
Wiedział, że prawda wcale nie leży po środku. Wiedział gdzie stać, kogo bronić, gdzie stawiać granice. Był w tym stanowczy.

Mógł się z kimś fundamentalnie nie zgadzać, wyrażać ból, że ktoś postąpił tak, a nie inaczej. Ale nigdy nie słyszałem go mówiącego z pogardą o kimkolwiek.

Myśląc o Polsce, marzył o powrocie do czasów, które ja też dobrze pamiętam i wspominam: pierwotnej jedni, uznania, że są rzeczy ważniejsze od nas samych oraz o polityce, której istotą jest różnica zdań, ale nie wzajemna anihilacja, wyniszczenie. Odchodząc, wiedział że coś się rozpada, że coś się na nie udało, że zrobiliśmy coś źle. I za to najbardziej mi wstyd.

Piotr Frączak we wspomnieniu na portalu ngo.pl:

W licznych wspomnieniach o Henryku na pierwszy plan wybijają się jego pracowitość i skromność. To cechy prawdziwego działacza społecznego, który poświęcił się sprawie, dla którego od własnego ego ważniejsze jest osiągnięcie wspólnego celu. To typ człowieka, bez którego najwspanialsze idee będą tylko utopijnymi pomysłami, mrzonkami, a najbardziej złotouści liderzy – wodzami bez armii. To reprezentant tych wszystkich, którzy w codziennym trudzie pchają sprawy do przodu. Pilnują szczegółów, nie zapominając o pryncypiach.

To tytularni, społeczni prezesi, którzy pracują więcej niż zarządzani przez nich ludzie. To sekretarze, na których wisi powodzenie wielkich spraw. To ludzie idei – tak mężczyźni, jak i kobiety – dla których to, co wspólne, jest najważniejsze. To członkowie zespołu, którzy nie są jednak tylko wykonawcami, ale także osobami o własnych poglądach.

Każdy_a z nas może aktywnie pamiętać o Heniu i wspierać Fundusz Obywatelski im. Henryka Wujca oraz finansowane przez niego działania i inicjatywy społeczne i obywatelskie.

TEKST 2, czyli uchodźczynie z Syrii odzyskują sprawczość

W magazynie Pismo, dzięki wsparciu Funduszu Obywatelskiego im. Henryka Wujca pojawił się tekst Aleksandry Lipczak (autorki wspaniałej książki o Andaluzji – „Lejla, znaczy noc” ) poświęcony syryjskim uchodźczyniom mieszkającym w Libanie:

„Działania od środka bywają też po prostu bardziej skuteczne. Tak było z kampanią społeczną przeciwko małżeństwu dzieci. To narastający problem w społeczności syryjskiej w Libanie. Wskaźniki są tu dużo wyższe niż w samej Syrii. W dużej mierze odpowiada za to zapaść ekonomiczna: wydanie córki za mąż to najprostszy ratunek dla domowego budżetu.

W Women Now pojawił się pomysł: zamiast odgórnie planować działania, lepiej oddać pole osobom, które znają problem z własnego doświadczenia. Ekspertkom.

Inga pokazuje w telefonie zdjęcia z wydarzenia podsumowującego kampanię. Sala pęka w szwach. Na scenie duchowny w białym turbanie, lekarka, psycholożka. Potem na tej samej scenie ojcowie, którzy podpisali oświadczenie, że nie wydadzą za mąż / nie ożenią dziecka przed osiemnastym rokiem życia. W sumie było ich 167.

Żeby się to udało, przez parę miesięcy w różnych miejscowościach w Bekaa pracowały zespoły syryjskich wolontariuszek. Najpierw się szkoliły, potem przygotowały strategię działania. Odwiedzały ludzi w obozach, opowiadały własne historie, przedstawiały biologiczne i psychologiczne argumenty przeciwko wczesnemu małżeństwu. Pokazywały wideo, w którym duchowni różnych wyznań tłumaczą, że to sprzeczne z nakazami religii. Przekonywały, że lepiej inwestować w edukację dzieci i ich przyszłą pozycję na rynku pracy. Wracały po feedback, ulepszały strategię.

Wyszło im, że warto skoncentrować się na ojcach. Zrobiły więc z nich ambasadorów projektu i to oni rozmawiali potem z innymi mężczyznami. Postawiły sobie za cel: doprowadzić do zerwania pięćdziesięciu pięciu narzeczeństw. Udało się w ponad sześćdziesięciu przypadkach.

– Kiedy odwiedzałyśmy rodziny, nie brałyśmy ze sobą dyktafonu, nie robiłyśmy notatek – mówi Fatima. – Nie chciałyśmy budować dystansu, jak pracowniczki dużych organizacji.

Te ostatnie, jak widać, nie cieszą się tu dużą estymą. W przeciwieństwie do Fatimy, jednej z głównych koordynatorek kampanii.”

TEKST 3, czyli zaplanuj włoskie wakacje w Apulii

Kamienne domki trulli w Alberobello, Apulia, Włochy

Kocham Włochy i staram się bywać tam jak często mogę. Przed każdym wyjazdem przygotowuję się, czytam książki, artykuły, blogi pisane przez blogerów i blogerki specjalizujących się we włoskich podróżach i kulturze.

W tym poście zebrałam dla Was kilkadziesiąt linków, które pomogą zaplanować podróż na południe, do włoskiej Apulii – regionie słabiej znanym niż Toskania czy Sycylia, a równie pięknym przyrodniczo i mającym wiele miejsc wartych zobaczenia.

Zachęcam do odwiedzenia kilku apulijskich miast i miasteczek, przeczytania książek i obejrzenia filmów z Apulią w tle, odwiedzenia najlepszych plaż, zjedzenia lokalnych specjałów. Buone vacanze!

Mam nadzieję, że taki podróżniczy-wakacyjny format postów przypadnie Wam do gustu, ponieważ Andaluzja i Sycylia już czekają w kolejce do napisania ;)

INICJATYWA TYGODNIA, czyli pomóż wydać cyfrowy HiT

grafika Cyfrowy HiT

MEiN nie ukrywa, że nowy przedmiot ma być narzędziem polityki historycznej, a jedyny zatwierdzony podręcznik jest silnie zideologizowany. Podobnie jak wielu historyków twórcy i twórczynie Cyfrowego HiTu są przekonani, że nie można w ten sposób uczyć historii najnowszej, a nauczyciele_ki muszą mieć wybór materiałów, z których mogą korzystać. Jednak żadne z dużych wydawnictw podręczników dotychczas nie zgłosiło do ministerstwa alternatywnego podręcznika.

Dlatego powstaje Cyfrowy HiT, który będzie dostępny bezpłatnie dla uczniów i nauczycieli. E-podręcznik będzie składał się z 10 części obejmujących całość podstawy z zakresu historii w latach 1945-79 i część zakresu WOS. Będą powstawały one w miarę zbierania środków. Każde 8 tys. zł oznacza przygotowanie 10 materiałów, pierwszy jest już gotowy i można go zobaczyć na fanpage’u na FB. Organizatorzy zbiórki chcą, aby do 1 września br. powstały cztery.

Pomóż wydać niezależny i darmowy e-podręcznik do HiT!

Dorzuć się do zbiórki!



Jeśli poczułaś, poczułeś się zainspirowana_y tym newsletterem i jego treściami, możesz postawić mi kawę :) Pijam i espresso i cappuccino, a latem iced coffee :)

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Dziękuję!

PS. Wykład? Warsztat? Szkolenie? Moderacja? Wszystko możliwe online. Zobacz jak możemy współpracować.

Poczytaj inne wpisy na blogu albo zapisz się do newsletterażeby otrzymywać maila o nowych wpisach.

Podróże do Włoch – Apulia

Podróże do Włoch – Apulia

Od wielu lat podróżuję do Włoch, w tym roku wróciłam do Apulii – regionu południowych Włoch zlokalizowanym na „obcasie” buta. Żeby lepiej przygotować się do pobytu, przed każdą podróżą wyszukuję i czytam informacje z wielu różnych źródeł, w tym z blogów autorów i autorek specjalizujących się w danym kraju czy regionie.

Dzisiaj dzielę się tą wiedzą z Tobą – w tym wpisie znajdziesz kilkadziesiąt wartościowych linków i wszystkie potrzebne informacje, które pozwolą Ci zaplanować wspaniałą wyprawę do tej części Italii. Buon viaggio!

1. Podróżowanie po Apulii

Możesz zainspirować się gotowym planem podróży po Apulii lub przeczytać 6 czołowych postów blogerów i blogerek piszących o Włoszech i skorzystać z ich poleceń noclegów, zestawienia połączeń kolejowych i autobusowych czy też proponowanych tras:

2. Co czytać przed lub w Apulii

W tej części znajdziesz książki o Apulii po polsku lub po włosku, które warto czytać zarówno przed, jak i w trakcie podróży:

3. Co jeść w Apulii

Tutaj znajdziesz linki do wpisów kuchennych i kulinarnych, które pokocha Twój żołądek:

4. Co zobaczyć w stolicy – Bari

W tej części wybrałam dla Ciebie najciekawsze posty dotyczące stolicy Apulii – Bari:

Bazylika św. Mikołaja

Ania, blogerka Primo cappuccino proponuje przewodnik po Bari, a w nim m.in:

„Jak niemal w każdym włoskim mieście, i w Bari najatrakcyjniejsza jest stara część – Citta Vecchia. Zbyt wiele do zwiedzania nie oferuje, ale ma swój klimat. Na pewno warto zobaczyć Basilica San Nicola (Bazylika Św. Mikołaja, godziny otwarcia i wszelkie szczegóły tutaj). Jeśli będziesz w tym miejscu w okolicy 9 maja, trafisz na święto patrona i czeka Cię nieziemska festa! I na co dzień bazylika robi wrażenie, tchnie z niej wielki spokój i daje się odczuć, że to miejsce święte.

Warto też odwiedzić romańską katedrę Św. Sabina (Cattedrale di San Sabino) w dniu 21 czerwca, tj. w czasie przesilenia letniego. Odbywa się wtedy spektakl Petali di Luce (Płatki Światła). Zaczyna się punktualnie o 17:10, gdy światło słoneczne wdziera się do wnętrza katedry przez olbrzymią rozetę. Promienie słoneczne przenikają przez nią skupiając się w wiązkę światła, która oświetla mozaikę w kształcie rozety na posadzce – idealnie się do niej dopasowując. Dzieje się tak prawie od tysiąca lat, co roku o tej samej porze!”

Z kolei Magda, blogerka Italii poza szlakiem radzi nie pomijać Strada delle orecchiette:

„To nie jest oficjalna nazwa ulicy, ta brzmi Arco Basso, ale jeśli wpiszesz w Google Maps: strada delle orecchiette, ta będzie wskazana bezbłędnie. Wychodząc z Castello Svevo wystarczy wypatrzeć niewielki plac, Piazza Federici II di Stelvia i ulicę Arco Alto, stąd odchodzi uliczka pod niskim łukiem, Arco Basso. Idziemy tam pieszo.

Już od rana zręczne ręce kilku pań ciężko pracują, robiąc klasyczny apulijski makaron, orecchiette. Spotkasz je niemal na 100% będąc tam między 10 a 17:00, gdy pogoda jest dobra. Panie robią także większą wersję wspomnianego wcześniej makaronu, orecchioni i inne rodzaje pasty. W czasie pracy omawiane są najnowsze ploteczki i ważne sprawy. Gotowy makaron pozostawia się do wyschnięcia. Wszystkie panie, które tu pracują, są bardzo chętne do pogawędek, a także do zdradzenia tajników swojej pracy. Jeśli będziesz mieć ochotę spróbować zrobić taki makaron, chętnie ci pokażą. Pewnie będzie przy tym trochę śmiechu, bo to nie jest łatwa sztuka. Na pewno warto zrobić u pań zakupy.”

Łukasz z bloga Kierunek Włochy zachęca do wizyty na tętniący nocą Largo Albicocca ze świetną pizzą:

„Wieczorna wizyta na Largo Albicocca to moje największe zaskoczenie w trakcie zwiedzania Bari. Czytałem o tym miejscu, widziałem mnóstwo relacji, ale w październikowy wieczór były tam tłumy. Plac ma fenomenalną atmosferę. Przy placu znajduje się Pizzeria Di Cosimo Mauro – prawdopodobnie najlepsza pizzeria w mieście. Póki co sprzedają tylko na wynos, a przed lokalem jest kilka stolików. Jednak wkrótce lokal ma zyskać także salę restauracyjną w środku i wówczas tę wyśmienitą pizzę będzie można zjeść także w chłodniejsze dni. Ceny są niskie. Pizza od około 5 do 7-8 euro. Piwo Peroni lub woda za 1 euro.”

Agata z bloga Apulia na obcasie tłumaczy co św. Mikołaj miał wspólnego z Bari:

Święty Mikołaj znany był ze szlachetnej dobroci, wrażliwości na zły los innych. Dlatego też, współcześnie pamiętany jest jako wspaniały Święty dzielący się z potrzebującymi i obdarowujący innych, w szczególności dzieci. Udowadnia to historia o tym, jak uratował młode dziewczyny przed przymusem prostytucji z powodu ubóstwa. Ojciec trzech sióstr, który stracił majątek, uważał, że w jego sytuacji materialnej, nie będzie mógł godnie wydać za mąż córek. Wolał zatem przeznaczyć córki na prostytucję. Święty Mikołaj przez trzy dni z rzędu przybywał pod okno ich domu i wrzucał worki pełne złota na posag dla każdej z córek.” 

Natalia z bloga Italia by Natalia przybliża historię Bari:

Historia Bari sięga III wieku p.n.e. kiedy to za panowania rzymskiego było kolonią cesarstwa o nazwie Barium. Po upadku Rzymu miasto należało do Bizancjum, następnie władali nim Normanowie. Wtedy to – w wyniku rywalizacji z Wenecją – do Bari sprowadzono relikwie św. Mikołaja, co uczyniło z miasta cel pielgrzymów.

Na początku XIX wieku Joachim Murat, obsadzony przez Napoleona na tronie Królestwa Obojga Sycylii, zapoczątkował rozbudowę miasta o całkiem nową część – Bari Nuova – o szerokich ulicach krzyżujących się pod kątem prostym i dużych, przestronnych gmachach. Po pierwszej wojnie światowej i rewolucji bolszewickiej w Rosji ilość pielgrzymów odwiedzających Bari zmniejszyła się prawie do zera, bo zubożali mieszkańcy zniszczonej wojennym kataklizmem Europy nie mieli pieniędzy na podróże. Dodatkowo ograniczenie swobody opuszczania Rosji obywatelom tworzącego się ZSRR ucięło pielgrzymki ludności wyznania prawosławnego.

W dwudziestoleciu międzywojennym Mussolini zbudował w Bari uniwersytet. Podczas II wojny światowej miasto zostało zbombardowane.”

5. Najpiękniejsze plaże

Na tej mapie Googla znajdziesz m.in. oznaczenia i zdjęcia plaż, wystarczy kliknąć w żółte parasolki:

6. Kiedy jechać do Apulii

Tu sprawdzisz aktualną pogodę w Bari i dowiesz się kiedy najlepiej jechać do Apulii:

BARI WEATHER

7. Dziewięć miast i miasteczek, które warto odwiedzić

Poczytaj więcej o apulijskich miastach i miasteczkach, które warto odwiedzić, każde z nich ma swój osobny, podlinkowany wpis:

1. Polignano a Mare – zwiedzanie i plaże – kompletny przewodnik

2. Alberobello –  kraina domków trulli na liście UNESCO. Przewodnik po mieście

3. Trani – perła z katedrą

4. Taranto – miasto dwóch mórz

5. Monopoli – jak spędzić idealny dzień i gdzie zjeść

6. Gallipoli – starożytna perła

7. Otranto – atrakcje, zwiedzanie, mapa, plaże, hotele, noclegi. Przewodnik.

8. Lecce – miasteczko dla miłośników i miłośniczek sztuki barokowej

9. Locorotondo – miasteczko stworzone do odpoczynku

Jeśli te miasteczka Wam nie wystarczą, to oczywiście są też inne godne uwagi i wizyty:

8. Zobacz włoskie filmy

Czy wiesz w ilu włoskich filmach występuje Apulia? Sprawdź, które warto zobaczyć!

9. Dialekt apulijski

Jak zamówić w dialekcie apulijskim podroby baranie z wędzonym serem, salami i jajkami? W tym artykule znajdziesz więcej lokalnych słówek.

10. Przyroda apulijska

Na koniec kilka moich zdjęć pokazujących jak piękna jest przyroda w Apulii:

Mam nadzieję, że ten wpis pomoże wszystkim osobom planującym podróż do Apulii! Napisz która część najbardziej Cię zainteresowała i czy chciałbyś_łabyś takie zestawienie dla innych regionów włoskich! Grazie!



Jeśli poczułaś, poczułeś się zainspirowana_y tym wpisem, możesz postawić mi kawę :) Pijam i espresso i cappuccino, a latem iced coffee :)

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Dziękuję!

PS. Wykład? Warsztat? Szkolenie? Moderacja? Wszystko możliwe online. Zobacz jak możemy współpracować.

Poczytaj inne wpisy na blogu albo zapisz się do newsletterażeby otrzymywać maila o nowych wpisach.

Czytelnicze podsumowanie I półrocza 2022

Czytelnicze podsumowanie I półrocza 2022

Spotkany na konferencji kolega zasugerował, że powinnam częściej niż raz do roku polecać dobre i wartościowe książki, więc wsłuchując się w głos interesariusza ;) zapraszam do mojego czytelniczego podsumowania pierwszych sześciu miesięcy tego roku.

Cieszę się, że udaje mi się czytać regularnie, nadal staram się wybierać książki z obszarów, które najbardziej mnie interesują, ale jestem też otwarta na nowości. Nadal nie godzę się z tym, że nie przeczytam wszystkich książek, które bym chciała :) Nadal nie umiem i nie lubię pisać długich recencji, dlatego podlinkowuję Wam te napisane przez inne osoby, a dzielę się jedynie krótkimi refleksjami z lektury.
Będę się cieszyć, jeśli lista z tego półrocza zainspiruje Cię do sięgnięcia po którąś z opisywanych książek. Polecam też książki z poprzednich lat 2021 i 2020, tematy tego półrocza to:

  1. Izrael, Żydzi, Zagłada
  2. Włochy
  3. Hiszpania
  4. USA
  5. Japonia
  6. Kobiety
  7. Kryminały
  8. Teraz Polska
  9. Dziwny jest ten świat

Zacznijmy od książek o moich ulubionych krajach, o których staram się czytać co roku:

1.Izrael, Żydzi, Zagłada

Anna Bikont jest absolutną mistrzynią, a „Cena” jest majstersztykiem pracy dziennikarskiej. Niezwykły research począwszy od kartotek policyjnych przez dokumenty z obozów przejściowych, papiery z USA czy Izraela, który nie przytłacza niezwykłych historii żydowskich dzieci wykupowanych po II wojnie. Mocna kandydatka na moją książkę roku.

„Ponieważ źle znoszę fakt, że prawo izraelskie narzuca mi przynależność do jakiejś fikcyjnej wspólnoty etnicznej, a jeszcze gorzej konieczność prezentowania się reszcie świata jako członek klubu wybranych, przeto oświadczam, że chcę podać się do dymisji i przestać uważać siebie za Żyda”. Jeśli zastanawiałaś_eś się kiedyś jak to jest być niewierzącym Żydem, to Shlomo Sand ciekawie opowiada o swoim doświadczeniu.

Po przeczytaniu Izbicy dowiedziałam się czym było getto tranzytowe, a sama książka jest tak świetna, że aż trudno uwierzyć, że to debiut.

Kilka lat mieszkałam na warszawskich Nowolipkach i ze wstydem przyznaję, że nie wiedziałam wtedy kim był Józef Rotblat, urodzony nieopodal fizyk, laureat Pokojowej Nagrody Nobla z 1995 r. Bardzo ciekawa biografia i historia życia noblisty oraz Jego rodziny.

Siostra Isaaca Singera w „Rodowodzie” opisuje żydowski świat kobiecymi oczami. Chciałabym kiedyś tak dobrze znać jidysz, żeby przeczytać oryginał.

Książka Patrycji Dołowy to prawdziwy skarb, historie potomków i potomkiń Ocalonych oraz osób, które dbają o żydowską pamięć w małych polskich miastach, wciągające, dobrze napisane, aż trudno się oderwać.

2. Włochy

Książkę Czai zabrałam ze sobą do Apulii, bo lubię czytać o miejscach, do których podróżuję. Niestety czytanie było bardzo męczące, autor, zapewne inteligent i erudyta operuje pięknym językiem, ale najlepsze fragmenty są cytatami z podróży apulijskich Muratowa w ubiegłym wieku. Styl ani treść mnie nie porwały. To niestety kolejna słaba książka o Włoszech z serii Sulina wydawnictwa Czarne (jednego z moich ulubionych zresztą).

Parella przenosi nas do Neapolu, ale zgadzam się z recenzją Wojciecha Szota: „Mimo sprawności literackiej i nawet przyjemnie spędzonego czasu z opowiadaniami włoskiej pisarki, nie wzbudziła Parella u mnie większych emocji – może zbyt to wszystko jest wystudiowane, wycyzelowane, nadmiernie staranne literacko. Bardzo jestem za to jej ciekaw jako twórczyni większej prozy. Dla fanów i fanek Neapolu to oczywiście lektura obowiązkowa, ale wam pewnie tego nie trzeba mówić, bo już dawno macie Parellę przeczytaną. Dla tych, co spodziewają się bardziej epickiego wejścia w miasto – lektura niekonieczna, choć warto zobaczyć jakimi zabiegami pisarka buduje przestrzeń miasta.” 

Mam nadzieję, że w drugim półroczu trafię na jakieś lepsze lektury włoskie…

3. Hiszpania

Do przeczytania „Patrii” dobrze przygotowała mnie książka, którą czytałam dwa lata temu – „Gure. Historie z Kraju Basków”, Katarzyny Mirgos. Patria, choć długa, jest wciągającą sagą dwóch baskijskich rodzin, świetnie pokazującą jak polityka potrafi dzielić. Serial na Netflixie jest bardzo wierną ekranizacją książki.

4. USA

W opowieściach o Nowym Jorku początkowo język autorki wydawał mi się jakiś infantylny i zbyt osobisty, potem było lepiej. Doceniam duży research i zebranie ciekawostek o mieście.

Jak czytamy w wydawnictwie: „Książka pozwala lepiej zrozumieć fenomen Ruth Bader Ginsburg, która jeszcze za życia stała się nie tylko symbolem walki o równość i sprawiedliwość społeczną, lecz również prawdziwą ikoną popkultury. „Moimi słowami” to czasem dowcipny, czasem poważny, a z całą pewnością wciągający i fascynujący obraz jednej z najbardziej wpływowych kobiet Ameryki. Pozycja obowiązkowa dla osób, które chcą wiedzieć o więcej o Notorious RBG.” To nie jest łatwa książka, czytałam ją długo, mimo iż jestem wielką fanką RBG. Wymaga wiedzy o systemie prawnym USA. Argumentacja wielu orzeczeń dotyczących kwestii dyskryminacji ze względu na płeć czy też praw kobiet brzmi (niestety) bardzo aktualnie. Bardzo ładnie opisana jest codzienna praca Sądu Najwyższego i szacunek do tej instytucji. No i feminatywy w tłumaczeniu 🙂

A gdyby Hillary nie wyszła za Billa i pozostała Hillary Rodham? I gdyby rozwijała własną karierę prawniczą i polityczną oraz kandydowała na urząd prezydentki z Clintonem spotykając się w prawyborach? Książka Curtis Sittenfeld to świetne feministyczne political fiction, napisana z dużą dbałością o realia, czytając ciągle sprawdzałam w sieci czy dobrze pamiętam jakieś wydarzenia lub słowa wypowiedziane np. w słynnym wywiadzie w 60 minutes, który miał duży wpływ na wybory w 1992 r. Warstwa polityczna opisana równie ciekawie co sceny intymne ;)

5. Japonia

Wydawnictwo Tajfuny nie zawodzi i aż żałuję, że ich pięknie wydane książki i książeczki czytam na Kindlu. „Piekło w butelkach” to opowiadania, a „Ukochane równanie profesora” powieść, oparta na zabawnym pomyśle, która skłoniła mnie do poszukiwania informacji o matematyce ;) leżącej nie aż tak daleko od filozofii.

6. Kobiety

Śledziłam głosy i dyskusje, które wywołało nowe tłumaczenie Ani z Zielonego Wzgórza, ponieważ oczywiście była to jedna z moich ulubionych książek (serii) z dzieciństwa. Nowe tłumaczenie Anny Bańkowskiej jest świeże i współczesne, zresztą serial Netflixa też mi się podobał, więc widocznie nie jestem zbytnio przywiązana do tradycji. Z sentymentu przeczytam też pewnie następne tomy.

Po kolejne książki Ferrante (np. „Zakłamane życie dorosłych”) sięgam z niepokojem, bo jak do tej pory żadna nie przebiła cyklu Genialnej przyjaciółki. Ale „Córka” warta jest lektury i, mimo wspaniałej roli Maggie Gyllenhaal, lepsza od filmu. W nurcie rozliczeń macierzyńskich.

„Lato, kiedy mama miała zielone oczy” długo zostaje w głowie i wzbudza emocje, polecam. Wątek macierzyński jeszcze cięższy i trudniejszy.

„Wyspa kobiet” to ładnie przetłumaczona powieść (łącznie z przeoryszą i abatysą 😉), czytając o zarządzaniu zapomina się, że to historia z XII/XIII wieku. To także książka o władzy, miłości i przyjaźni. Miałam mały kryzys koło połowy, ale polecam.

„Zimowanie” ma ładny język, ciekawe myśli i trochę wiedzy. Ale miewa też nudne momenty. Nadal nie lubię zimy, ale ta książka trochę oswaja zimowanie.

7. Kryminały

Czego oczekuję od kryminałów? Wyrazistych postaci pierwszoplanowych i spójnej intrygi. Wątki edukacyjne (historyczne, technologiczne czy geograficzne) też mile widziane. Ale przede wszystkim ma to być rozrywka w podróży, na wakacjach czy w czasie choroby.

Jędrzej Pasierski powraca w Beskid Niski, a wraz z nim wraca komisarz Nina Warwiłow, którą zdążyłam polubić w poprzednich częściach. Kolejne tomy czyta się lekko, w „Kłamczuchu” dodatkowo ciekawy wątek historyczny Łemków i akcji „Wisła”.

„Jesień” kończy trylogię Anny Kańtoch, żałuję że nie będzie zimy, bo to dobre kryminały , tu bardzo realistycznie opisane lata 60.te na Śląsku i w Zagłębiu. Oby autorka pracowała nad kolejnymi książkami. Sięgnę.

Mam słabość do komisarza Igora Brudnego, dlatego też trudno mi było poprzestać na jednej książce Piotrowskiego i korzystając z zimowej choroby przeczytałam całą dostępną serię. Chociaż „Piętno” i „Sfora” uważam za nieco lepsze niż „Cherub” i „Zarazę”. Niektóre opisy nie dla osób wrażliwych.

Prokuratorka Gabriela Sawicka z pewnością nie jest typową przedstawicielką swojego zawodu (a paru prokuratorów i prokuratorek poznałam pracując w Ministerstwie Sprawiedliwości ;), ale bezkompromisowość i impulsywność dodają serii Diany Brzezińskiej kolorytu.

Z lubuskiego i zachodniopomorskiego przeniosłam się na Podkarpacie, gdzie dzieje się „Rzeka”, ale niestety nie zachęciła mnie do kontynuacji serii.

„Zabójcza wycieczka” za to bardzo wzbogaciła moją wiedzę o historii i topografii Warszawy, a potem doczytałam, że autorka jest faktycznie przewodniczką po mieście.

8. Teraz Polska

Lubię czytać o politycznej kuchni (bo sama w niej kiedyś bywałam), książce Michała Kolanki mogę zarzucić tylko fakt, że bohaterami wywiadów są tylko mężczyźni i czasem nie wystarczająco dociskał, żeby rozwinąć jakiś wątek. Najciekawsze były dla mnie wypowiedzi przedstawicieli PiSu, poglądy różnych kolegów z dawnych, partyjnych najczęściej przewidywalne. Dla śledzących politykę lektura ciekawa.

Z książką Magdaleny Okraski mam problem – temat miejski socjologicznie i politologicznie ciekawy, ale „Zapaść” Marka Szymaniaka wysoko postawiła poprzeczkę, jeśli chodzi o reportaże z miasteczek, w których upadł duży pracodawca. Doceniam, że autorce chciało się jeździć i zebrała dużo materiału, ale nie lubię książek z tezą. Poza tym zdania często tak barokowe i naszpikowane słowami, że trudno się czyta.

„Nowy autorytaryzm” nadrobiłam dopiero teraz, dodatkowy posmak ma upływ 4 lat i fakt, że autor jest posłem Lewicy i ma szansę niektóre ze swoich tez sprawdzić w praktyce.

Objawieniem pierwszego półrocza jest dla mnie „Pogo” Jakuba Sieczki – lekarza, który pracował w pogotowiu ratunkowym. Niezwykły język, barwne opisy i smutne diagnozy. Szczególnie docenią mieszkańcy i mieszkanki Grochowa.

Czy da się napisać współczesną książkę trzynastozgłoskowcem i będzie ona strawna? „Wypiór” potwierdza tę tezę. Zgrabna, świeża, zabawna i o dziwo nie nudna książka fusion. Nauczyciele_ki języka polskiego powinni omawiać ją razem z Panem Tadeuszem ;)

„Taśmy rodzinne” to już druga powieść Macieja Marcisza, którą przeczytałam, bardziej przewidywalna niż „Książka o przyjaźni”, ale poznawanie świata millenialsów może wciągać.

9. Dziwny jest ten świat

„Karawana kryzysu” nie jest książką nową, ale dopiero teraz wpadła mi w ręce i dała dużo do myślenia. Etyczny aspekt pomocy humanitarnej jest niezwykle ważny i stawia wiele pytań. Dla wszystkich pracujących w NGOsach lektura obowiązkowa.

„Komodo” to nie tylko piękna podwodna przyroda, ale przede wszystkim emocje i przeżycia sfrustrowanego 50-latka i zmęczonej amerykańskiej matki. Ku refleksji.

Pierwszą książkę, którą przeczytałam (a raczej zmęczyłam) w 2022 roku była „Śmierć pięknych saren”. Wielu znajomym się podobała, mnie kompletnie nie.

Dariusz Rosiak ma klasę dziennikarską, a jego podróż i opisy poszczególnych krajów w „Żarze Afryki” bardzo porządkują wiedzę, a ja mam ciągle poczucie wstydu, że tak mało wiem o Afryce. Oczywiście mogę się przyczepiać, kiedy lekceważąco pisze o kooperatywach jako socjalistycznym wymyśle albo pokazuje jedynie perspektywę sióstr i księży misjonarzy na używanie prezerwatyw i rozwój AIDS, ale i tak książkę polecam. A ja szykuję sobie już kolejne aftykańskie lektury na II półrocze.

Pierwsze sześć miesięcy minęło niepostrzeżenie, w moim Kindlu czeka 157 zaczętych i 87 nowych książek, mam nadzieję, że są wśród nich takie, które wzbudzą dyskusje, emocje i chęc podzielenia się z Wami za pół roku.

Jeśli masz jakieś polecenia książkowe – z przyjemnością o nich poczytam lub porozmawiam, napisz do mnie mirella.panek [at] gmail.com, czekam! :)

Czytelnicze podsumowanie 2021 roku

Czytelnicze podsumowanie 2021 roku

Mijający rok był dla mnie książkowo obfity, czytałam więcej niż w 2020. Pracowałam głównie z domu, odkrywałam introwertyczną część swojej natury (o której istnieniu wcześniej nie wiedziałam ;), czytanie znowu było przyjemnością i inspiracją, czynnością dla której musiał znaleźć się czas. Przyznaję też, że chciałam nieco przekierować nawyk bezproduktywnego siedzenia w social mediach na czytanie, zamiast sięgać po telefon, sięgałam po Kindla.

Dość świadomie wybierałam, a raczej odrzucałam pewien typ lektur – rodzinne traumy, dramaty, Holocaust czy też ciężkie reportaże muszą poczekać na czasy postpandemiczne. W tym roku czytałam o moich ulubionych krajach i tematach, korzystałam z poleceń znajomych, testowałam nowych autorów i autorki. Odpuściłam też dużo książek „służbowych”, bo wystarczająco na bieżąco będę czytając artykuły, które polecam w newsletterze #3teksty1akcja.

Może to zestawienie kogoś zainspiruje i zachęci, chętnie dowiem się też co Wy polecacie. W przyszłym roku chcę czytać mniej, bo wiele książek przeleciało przez moją głowę bez większej refleksji, ale częściej dzielić się przemyśleniami, cytatami, szukać sposobów na zatrzymanie wiedzy i refleksji.

Nadal nie umiem też pisać długich i ładnych recenzji, dlatego też podlinkowałam Wam recenzje tych, którzy i które umieją ;)

1. Natalia Hatalska, „Wiek paradoksów. Czy technologia nas ocali?

Niezwykle potrzebna książka pokazująca, że wiedza techniczna nie jest jedyną potrzebną do oceny rozwoju technologii i jak bardzo potrzebujemy perspektywy społecznej czy etycznej, żeby projektować przyszłość. Mądra, przemyślana, rozwijająca wiele wątków, o których coś już czytałam i wiedziałam, ale wiele przykładów czy badań było dla mnie nowych. Książka jest niezwykle starannie zredagowana (nie znalazłam żadnej literówki! dwa przecinki przed „oraz” są pewnie dyskusyjne), z bibliografią i przypisami, które mogą być osobną lekturą. Książka, która każe myśleć.

„(…) Potrzebne nam są pluralizm poglądów i źródeł, syntetyczna wiedza z róźnych dziedzin oraz kulturowa i społeczna różnorodność, bo dzięki nim możemy uchronić się przed popadnięciem w prezentowanie tylko jednej wizji świata, której przecież nie ma.”

„Żeby móc podejmować decyzje dotyczące sposobów korzystania z technologii, musimy mieć świadomość mechanizmów jej działania”.

„Funkcjonowanie w rzeczywistości, w której nie wiadomo co jest prawdą, a co nieprawdą, ma ogromne konsekwencje społeczne”.

„Jesteśmy świadkami przełomowego momentu. Momentu, w którym to, co biologiczne łączy się z tym co syntetyczne. Świat atomów ze światem bitów. To, co powstało z węgla z tym co powstało z silikonu. (…) W filozofii coraz częściej mówi się o transhumanizmie, czyli o fuzji ludzi i maszyn.”

Autorka z pewnością włożyła w tę książkę bardzo dużo pracy. Bardzo to doceniam. Ciekawe były watki dotyczące wpływu technologii na wybory i demokrację, zwłaszcza w USA. Świetnie, że używane są feminatywy!

Są jednak fragmenty, w których zabrakło pewnej staranności językowej (np. określenie „zmiana płci” zamiast korekta płci) albo może zbyt dużo czytałam o poglądach autorki, która recenzując „Własny pokój” Virginii Woolf, pisze, że jest to bliskie Jej wydanie feminizmu „bez podziałów, bez wskazywania kto jest lepszy, a kto gorszy, bez konfrontowania, bez udowadniania swojej wyższości, bez pogardy i bez gniewu (zwłaszcza ten gniew mnie zastanowił, bo przecież książka pisana była w czasie pandemii i czarnych protestów).

Chciałabym, żeby ta książka stała się lekturą szkolną w liceum, byłaby szansa, że kolejne pokolenia lepiej rozumiałyby wyzwania związane z technologią.

2. Eyal Nadav, „Rewolta”

Ta książka pozwala zrozumieć gdzie i dlaczego rodzi się bunt. Wojny, globalizacja, nierówności społeczne – izraelski autor podróżuje po całym świecie wyjaśniając nam zjawiska lokalne przez pryzmat globalnych.

Polecam wszystkim zainteresowanym polityką, stosunkami międzynarodowymi czy ekonomią.

3. Jessica Bruder, „Nomadland”

Film lepszy od książki, ponieważ pokazuje szerszy kontekst społeczny zjawiska. Na przykładzie kilku osób dowiadujemy się jak bardzo recesja z 2008 roku przeorała stosunki własnościowe, co działo się z ludźmi, którzy nagle stracili domy. Po raz kolejny uzmysławiamy sobie co oznacza brak powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego czy pomocy społecznej. Oglądamy magazyny Amazona i parkingi przed Wal Martami. Podziwiamy pionierskie amerykańskie dusze, zastanawiając się jak będzie wyglądać nasza emerytura.

Film pomimo Oskara oceniam jako gorszy od książki, a przynajmniej polecam kolejność najpierw książka, a potem film.

Jest 5 krajów, o których lubię czytać i staram się co roku znaleźć różne ciekawe książki autorów/autorek którzy o nich piszą:

4. Włochy:

„Mecze, podobnie jak msze, rozpoczynają się punktualnie, nawet w regionach słynących z braku punktualności” pisze Hopper. Jego książka może wydawać się nieco stereotypowa, jeśli popatrzymy na tytuły rozdziałów (O mafiach i mafiosach, Rodzina jest najważniejsza), ale znajdziemy tam dużo wiedzy o historii i kulturze Włoch.

„Gdyby Leoluca Orlando miał streścić swój pomysł na miasto w kliku słowach, powiedziałby: Wszyscy, którzy tu mieszkają, nieważne jak długo, są palermianami” – mariaż Mikołajewskiego i Smoleńskiego wg. mnie się nie udał, trudno czytać w jednej książce poetę i reportera, ale jak się kocha Sycylię tak jak ja, to zawsze znajdzie się ciekawe i warte zapamiętania fragmenty.

„Mówisz „Fantozzi”, a masz na myśli lenia, nieudacznika, pechowca, trochę idiotę. To synonim marionetki w polityce, w życiu codziennym zaś – faceta, który aspiruje do lepszego życia, ale jedyne , co może osiągnąć, to stanowisko księgowego w niewielkiej korporacji. Nic więcej.” – Rzym u Kępińskiego nie jest ani ładny ani pociągający, ale na szczęście pojawiają się też inne miasta i prowincje.

Kryminały Donny Leon bardzo plastycznie opisują ludzi i miejsca, nawet Wenecję, która jest najmniej lubianym przeze mnie włoskim miastem.

Mam wrażenie, że w tym roku moje włoskie lektury były jakieś gorsze niż w 2020

5. Hiszpania

Z bykami biega się w siedmiu tysiącach hiszpańskich miejscowości, między innymi w Segorbe, San Sebastian de los Reyes, Medina del Campo i Ciudad Rodrigo” – książka Kobylarczyk to krótkie refleksje z różnych miejscowości i świąt hiszpańskich. Czasem zbyt krótkie, aczkolwiek kilka wpisałam na listę do odwiedzenia następnym razem.

„Islamski cmentarz w Granadzie nazywa się La Rauda, od arabskiego rauda-ogród. (…) W XIV wieku Garnata ma nowoczesny szpital – maristan – z leczniczymi basenami, którego ruiny można zobaczyć w dzielnicy Albaicin i madrasę – uniwersytet, który dla odmiany zachował się w niezłym stanie i służy do dziś, ze swoją piękną salą modlitewną i mihrabem, Uniwersytetowi Granady”. – miałam wielką przyjemność czytać Lajlę w Andaluzji, co niewątpliwie dodało książce uroku i adekwatności. Świetnie udokumentowana historia regionu, w którym przez kilkaset lat współżyli Arabowie, Żydzi i chrześcijanie. Historie Sewilli, Granady czy Kordoby pokazują jak różnorodnym obszarem była i jest Andaluzja i jak wiele możemy nauczyć się z tego dziedzictwa. Zasłużona nagroda Gombrowicza i finał nagrody Nike.

6. USA

„W 1918 roku aż osiemdziesiąt procent mieszkańców Greenpointu ma rodziców urodzonych poza USA. Połowa z nich jest Polakami” – ciekawa jest historyczna warstwa polskiej emigracji do NY i rozwoju Greenpontu. Opisy warunków pracy i życia raczej smutne.

„Język Nawajo, uznawany za prakatycznie niemożliwy do nauczenia się przez osoby z zewnątrz, jest idealny do szyfrowania” – „Stany osobne” to trochę ciekawych plotek politycznych o Clintonach, Gore’ze czy Liebermanie, aktualne wątki związane z BLM, rasizmem, rdzennymi mieszkańcami i mieszkankami, ciekawe.

Charlie’emu LeDuff książka o NY udała się dużo mniej niż o Detroit, format opowieści zbyt krótkich.

„Archiwum zagubionych dzieci” to trochę książka drogi, trochę o relacjach rodzinnych, dużo o Apaczach i pograniczu meksykańskim. Wiele warstw tworzy ciekawą, choć nieco przydługą opowieść.

„Wierzyliśmy jak nikt” czytało mi się dość ciężko, ale warto wiedzieć jakie żniwo AIDS zbierało w latach 80-tych.

Z kolei do lat 90-tych przenosi nas Gacek, a scena muzyczna Seattle jest jednym z głównych bohaterów książki. Jeśli wiecie wszystko o Nirvanie czy MTV to nie czytajcie, ale miło jest powspominać kulturę z tamtych czasów.

7. Izrael

„Studiowanie Tory przez kobiety jest jedną z najbardziej kontrowersyjnych kwestii w judaizmie” na tę książkę polowałam przy pierwszym wydaniu, nie udało mi się wtedy kupić wersji papierowej. Tym razem autorka wraca do niektórych bohaterek po 20 latach. Bardzo dużo można dowiedzieć się o samym chasydyzmie, jego róźnorodności, ale przede wszystkim o kobietach i o tym jak religia wpływa na ich życie i kulturę. Dla miłośników i miłośniczek „Unorthodox” i „Shtisel” lektura obowiązkowa :)

Avi Jorish zebrał ciekawe współczesne innowacje z Izraela , a Goldkorn ciekawie snuje opowieść emigranta z 68 roku.

8. Japonia

Japonia pozostaje na szczycie mojej listy wyjazdowej, czy uda się w 2022 roku, zobaczymy. „Piercing” nieco straszny, trochę horror, trochę thriller psychologiczny, za to opowiadania Ogawy wspaniałe! Ogród ciekawy.

9. Kobiety

O Dolinie Krzemowej zawsze warto wiedzieć więcej, a kultura „bro” niestety nadal trzyma się tam mocno. Z kolei „Klub tylko dla facetów’ pokazuje rzeczywistość nowojorskiej kancelarii prawnej, nie wszystko jest tak piękne jak w Ali McBeal.

Bardzo polecam 'Związki i bezzwiązki’, to książka na jeden wieczór, ale smaczna i śmieszna, a krótkie opowiastki brzmią zaskakująco znajomo.

Jeśli nie pamiętacie mitu o czarodziejce Kirke, przeczytajcie książkę Miller, która świetnie sportretowała osobę i uczucia tej postaci (zresztą 'Pieśń o Achillesie’ tej samej autorki równie wciągająca, przy obydwu przypomniałam sobie dlaczego chodziłam w liceum do klasy klasycznej z łaciną i greką ;).

Za „Czułą przewodniczkę” trzymam kciuki, chociaż mnie nie poruszyła jakoś szczególnie (chyba nie odnalazłam się w tych archetypach), to jednak śledzę jaki społeczny respons wywołała, jak wiele kobiet chce o niej rozmawiać. Myślę, że może mieć efekt porównywalny z biografią Danuty Wałęsowej, która poruszyła pokolenie naszych matek i babć.

„Przywiązania” na pewno warto, chociaż wątek relacji z matką może być trudny, wolę macierzyństwo po turecku opisane przez Safak.

W drogę to według mnie gorsza książka niż „Zamiana” czy „Współlokatorzy”, które to książki nadają się do hasztagu #naListopad.

Za to Evaristo jest wspaniała, świeża, odkrywcza i dająca do myślenia, właściwie nadaje się na podium. Dodatkowy plus za tłumaczenie, bo na pewno nie było łatwo.

10. Kryminały

  • Małgorzata Sobczak, Kolory zła. Biel
  • Małgorzata Sobczak, Szelest
  • Piotr Górski, Bliska znajoma
  • Rumaan Alam, Zostaw świat za sobą
  • Magdalena Witkiewicz, Wizjer
  • Krystyna Mirek, Dawne tajemnice
  • Krystyna Mirek, Blizny przeszłości
  • Artur Chojnacki, Błysk
  • Jane Harper, Susza
  • Marta Zaborowska, Uśpienie
  • Katarzyna Puzyńska, Martwiec
  • Katarzyna Puzyńska, Nora
  • Anna Kaństoch, Lato utraconych
  • Ryszard Ćwirlej, Niebiańskie osiedle
  • Agnieszka Pruska, Zwłoki powinny być martwe
  • Agnieszka Pietrzyk, Nikt się nie dowie
  • Jęrzej Pasierski, Roztopy
  • Jędrzej Pasierski, Czerwony świat
  • Therese Bohman, Utonęła

Trzeci tom Kolorów zła najlepszy ze wszystkich, rzekłabym nawet wybitny! Niestety kolejna powieść Sobczak już nie. Komisarz Kruk powrócił u Górskiego, chociaż nie w jakimś wielkim stylu. W „Suszy” klimaty australijskie. „Błysk” uczy o administrowaniu systemami danych, a „Wizjer” o badaniach konsumenckich. „Niebiańskie osiedle” niestety dużo słabsze od serii o milicjantach. Do serii z Lipowa mam sentyment. Pasierski dla lubiących Beskid Niski (ponoć tom 3 bardzo nieciekawy), Mirek podobno pisze romanse, ale seria kryminalna całkiem sympatyczna. „Zostaw świat za sobą” podobało się Obamie, mnie nieco mniej. „Lato utraconych” trzyma poziom 1 tomu. „Zwłoki powinny być martwe” raczej na deszczowy dzień podczas urlopu.

11. Pandemia

Krastew bardzo ciekawie pisze i mówi, bo po lekturze książki zapisałam się na Jego webinar. Wreszcie jakiś politolog z naszej części Europy, który potrafi tłumaczyć zjawiska globalne.

Wywiady Korwin-Piotrowskiej fatalnie zredagowane, literówka na literówce, ale wciągnęłam się w opowieści ratownika medycznego. Poza tym ciekawie się czyta wypowiedzi, że może będą kiedyś szczepionki i podobno mają być paszporty covidowe (wywiady robione jesienią 2020). 

12. Sieć, technologia, biznes

„Zabójcze aplikacje” to dużo wspomnień z początków sieci, więc jeśli ktoś pamięta Blipa, to może się nawet wzruszyć. „Bezonomika” nie pozostawia złudzeń jak działa Amazon. „Wszyscy kłamią” nie tylko dla socjologów/socjolożek, wszyscy powinniśmy być świadomi/e jaką wiedzę mają o nas wyszukiwarki i co można z nią zrobić.

Olę Budzyńską, czyli Panią Swojego Czasu wspieram i podziwiam od dawna, w książce o asertywności umie pisać bardzo prosto i przystępnie,

13. Świat czeka

Na książkę o Lizbonie trzeba mieć nastrój, bo jest czasem zbyt otulająca, u mnie trafiła na swój czas i wspomnienia. Rzeczywistość Korei Południowej dobrze oddana w „Urodzonej w 1982 roku”, nie jest to kraj dla kobiet…To już lepiej poczytać singapurskie opowiadania Lee Koe albo irlandzkie Caldwell.

Egipt ciekawie i obrazowo opisany, chociaż opowiada też o strasznych zjawiskach wciąż istniejących w tym kraju jak np. obrzezanie kobiet. Autor ma niewątpliwie dobre ucho i oko reporterskie.

Za to Szalay szaleje po całym świecie w zgrabnych i połączonych opowiadaniach.

„Anomalia” bardzo inteligentne, wielowarstwowe i naprawdę zaskoczyła mnie końcowa decyzja Prezydenta USA (to nie spoiler ;).

14. Teraz Polska

W „Tkankach miękkich” język naprawdę niezwykły i oryginalny, najpierw mnie zachwycił, potem trochę zmęczył. Ale na pewno warto, bo jest inny niż to co na rynku. Za to zachwyt nad „Cukrami” trwa u mnie do dzisiaj, uważam, że to wybitna i otwierająca książka, a autorka ma niezwykły talent.

Opowiadania Słowik świetne, aktualne, czasem zaskakujące, różnorodne. Ładny język i bardzo przyjemnie się czyta.

„Książka o przyjaźni” spodobała mi się mimo, iż jest o pokoleniu millenialsów.  Bohaterowie i bohaterki dobrze narysowani, kontekst społeczny ciekawie złapany, zgrabne sformułowania.

„Zapaść” jest o tym jak transformacja i upadłość wielkich zakładów wpłynęła na miasta i miasteczka, o lokalnych układach i nepotyzmie, o smogu i jego powodach, o sytuacji mieszkaniowej, o prasie lokalnej, a przede wszystkim o perspektywie młodych ludzi, którzy zostali/wrócili do swoich rodzinnych miasteczek. długo dyskutowałam o tej książce z moim mężem,

„Czystka” wspaniale napisana, warstwa rodzinna tak samo wciągająca jak warstwa historyczna o stosunkach polsko-ukraińskich.

„Koniec świata, umyj okna” pokazuje jak żyć z lękami.

Poezję Natalii de Barbaro można sobie dawkować ciepłymi wieczorami.


Jeśli coś Was zainteresowało/zainspirowało – odezwijcie się! A może chcecie przypomnieć też sobie #CzytelniczePodsumowanie2020? Tam też polecałam trochę ciekawych książek.

A ja robię czytelnicze plany na 2022 rok. W katalogu „Zaczęte” na Kindlu mam już 76 pozycji, więc specjalnie nie martwię się czy będę miała co czytać ;)

Polska tożsamość, współczesny patriarchat, obywatelskie przebudzenie i włoskie filmy, czyli #3teksty1akcja 45/2021

Polska tożsamość, współczesny patriarchat, obywatelskie przebudzenie i włoskie filmy, czyli #3teksty1akcja 45/2021

W długi, świąteczny weekend proponuję Wam refleksję nad polską tożsamością, współczesnym patriarchatem i obywatelskim przebudzeniem. Wiem, że to trudne i poważne teksty, więc w ramach akcji obejrzyjcie jakiś włoski film lub serial.

TEKST 1, czyli czy warto zaczepiać Bartoszewskiego

Myślałam o zaproponowaniu Wam na ten długi weekend jakiegoś tekstu związanego ze Świętem Niepodległości, ale akurat wpadł mi w oko i ucho (link do wersji audio) esej Tomasza Żukowskiego, który ukazał się w Piśmie. Dobrze komponuje się z „Weselem” Wojciecha Smarzowskiego, które wczoraj obejrzałam (polecam!) i mówi m.in. o formułowaniu naszej tożsamości, lęku przed trudną historią, ale przede wszystkim relacjach polsko-żydowskich.

„Lęk przed spojrzeniem na przeszłość – tak wyraźny w polskim życiu publicznym – ktoś musi wziąć na siebie, żeby pokazać, że skonfrontowanie się z nim nie prowadzi do katastrofy. Czy jesteśmy gotowi przyjrzeć się narodowym mitom?

Jak mówi o stosunku Polaków do Zagłady polska prawica? Naród (koniecznie przez wielkie „N”) ratował Żydów. Przemoc – jeśli w ogóle można o niej mówić  – stanowi zaledwie margines, a na dobrą sprawę należy ją uznać za robotę ludzi, których do Narodu nijak zaliczyć się nie da. Wystarczy odwiedzić Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II Wojny Światowej imienia Rodziny Ulmów w Markowej, żeby zobaczyć, jak to działa. Dostajemy obraz wyczyszczony i ocenzurowany. Wystawa po prostu pomija problem przemocy wobec Żydów. Cały kadr wypełniają Ulmowie, rodzina, która ukrywała żydowskich zbiegów i zginęła razem z nimi, wydana przez granatowego policjanta. Historia Sprawiedliwych wśród Narodów Świata ma przekonywać, że Orzeł Biały „rozpościera ochronne skrzydła nad gwiazdą Dawida”, jak można było jeszcze niedawno przeczytać na stronie internetowej łódzkiego Centrum Dialogu w opisie położonego nieopodal pomnika Polaków Ratujących Żydów.”

TEKST 2, czyli jaką twarz ma polski patriarchat

Okładka nowego wydania „Świata bez kobiet” Agnieszki Graff

20 lat temu tezy książki „Świat bez kobiet” Agnieszki Graff dotyczące obecności kobiet w życiu publicznym przez wielu były postrzegane jako awangardowe. Dla pokolenia mojej córki pewne rzeczy są oczywiste (Mamo, powiedziałyśmy Panu od historii, żeby używał żeńskich końcówek na testach), a jednak patrząc na sytuację polityczną i prawną widać regres. Ciekawe zatem są refleksje Agnieszki w wywiadzie dla Onetu o tym, jaką twarz ma polski patriarchat dzisiaj.i Ciekawe też jak będzie się pisać o prawach kobiet za kolejne 20 lat…

Mówiła pani o stosunku liberałów do feminizmu i o tym, że patriarchat ma więcej niż jedną twarz. Mam pokusę połączenia kropek.

Istnieje liberalno-inteligencka odmiana patriarchatu. Jest o tyle zwodnicza, że stroi się w piórka równości.

Uaktywniło się ostatnio wielu mężczyzn, którym się wydaje, że są sojusznikami feminizmu – a mają się za nich dlatego, że feminizm stał się masowym ruchem, który powiedział Kaczyńskiemu »wypi***alać«.

Ci sami panowie uważają kluczowe cele feminizmu – na przykład sprzeciw wobec molestowania – za jakąś fanaberię.

Pamiętam, że kiedy organizowałyśmy Manify, na które przychodziło po dwieście osób, tacy sami panowie pisali, że feministki są niebezpieczne, nie golą nóg i nie mają poczucia humoru.

Dziś ci panowie lubią pouczać, jak protestować, jakich słów przy tym używać i czym powinien się zajmować feminizm. Mansplaining – tak się nazywa to zjawisko, Rebecca Solnit świetnie je opisuje je w eseju „Mężczyźni tłumaczą mi świat”.

TEKST 3, czyli rozmowa o przebudzeniu

grafika ngo.pl

Ostatnim tekstem na świąteczny weekend jest rozmowa na portalu ngo.pl z Kubą Wygnańskim, prezesem Stoczni, społecznikiem, mądrym człowiekiem i obywatelem, którego głosu zawsze z uwagą słucham.

Jakub Wygnański: – Dzieje się dużo i coraz więcej niekoniecznie dobrego, a mówiąc wprost – złego. Poziom społecznego oporu przeciw tym zjawiskom jest dość nikły. Jakbyśmy podlegali jakiemuś zbiorowemu znieczuleniu, jakby spowiła nas mgła. Rzeczy, które powinny budzić naszą głęboką irytację i sprzeciw, dziś wydarzają się jedna po drugiej przy milczącym przyzwoleniu większości. Rządzący bardzo dobrze badają na co mogą sobie pozwolić i to jest ich podstawowy mechanizm nawigacji w polityce. Nie przebudzić „suwerena”, raczej znieczulać go i usypiać i opowiadać mu bajki…

 Bo istotnie demokracja to ustrój, który gwarantuje, że rządzą nami ci, na których zasłużyliśmy. Demokracja nie jest lepsza niż jej uczestnicy i tyle. Warto pamiętać o ważnej historycznej przestrodze –  często (szczególnie w demokracji) to nie tyranii odbierają obywatelom ich podmiotowość i wolność. Jest poniekąd odwrotnie. Sami się jej pozbawiamy i dajemy przyzwolenie na rządy autokratyczne. Kiedyś myśleliśmy, że ucho się urwie, że coś się przeleje, że ta granica nie zostanie przekroczona. A jednak… tak się nie dzieje. Jesteśmy już dawno „poza skalą”, ale to nie uruchamia adekwatnej społecznej i obywatelskiej reakcji.

Takich niedobrych zjawisk jest coraz więcej i więcej w dziedzinach, które nas interesują jako obywateli: dewastacja systemu sądownictwa, polityczna kleptomania, zawłaszczenie mediów, partyjniactwo, niekompetencja i amatorszczyzna, bezwstyd i cynizm, pogarda dla ludzi – to wszystko nie budzi jednak szczególnego sprzeciwu. To rodzaj „milczenia owiec”. Kto wie, być może po prostu nie ma żadnego innego sposobu, żeby przekonać się, jak ważna jest wolność niż ten, żeby ją stracić i zapłacić za to bolesną cenę. Może nie da się uciec od „pedagogiki potopu”.

 W Polsce ostatnie pokolenia bardzo dużo dostały za darmo, przyjęły jako dane, bezwysiłkowe. Mieliśmy „farta”. Niestety, rzeczy, które nie kosztują, nie mają też wartości. Może tu jest problem? Może rację miał ks. Tischner, kiedy pisał o „nieszczęsnym darze wolności”? Może problemem jest właśnie to, że to był w pewnym sensie prezent. To był raczej zbieg okoliczności , mieliśmy „geopolityczne” szczęście. Dostaliśmy nieomal za darmo. Mam taki quiz dla czytelników – niech sprawdzą, kto powiedział  „Nie chciejcie ojczyzny, która was nic nie kosztuje”. To zdanie zostało wypowiedziane prawie 40 lat temu, a jednak słyszałem je na własne uszy. Dobrze je zapamiętałem.

AKCJA, czyli obejrzyj włoski film na Netflixie

Magda, autorka bloga „Italia poza szlakiem” przygotowała zestawienie 24 włoskich filmów i seriali na Netflixie. Ciekawa i pięknie nakręcona jest historia Vespy („Enrigo Piaggio, Vespa”), ja pewnie sięgnę w ten weekend po Burmistrza-rybaka albo Vendettę. Ale są też propozycje dla miłośników i miłośniczek komisarza Montalbano czy Apulii. Na pewno coś dla siebie znajdziecie :)
Vi auguro una buona visione del film!

Jeśli poczułaś/poczułeś się zainspirowana/y tym newsletterem i jego treściami, możesz postawić mi kawę :) Pijam i espresso i cappuccino, a latem iced coffee :)

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Dziękuję!

PS. Wykład? Warsztat? Szkolenie? Moderacja? Wszystko możliwe online. Zobacz jak możemy współpracować.

Poczytaj inne wpisy na blogu albo zapisz się na newsletterżeby otrzymywać maila o nowych wpisach.

powered by TinyLetter

Kamień z Rosetty, kobiety jak rakiety, rządy prawa i kawa we Włoszech, czyli #3teksty1akcja 29/2021

Kamień z Rosetty, kobiety jak rakiety, rządy prawa i kawa we Włoszech, czyli #3teksty1akcja 29/2021

Jak się czujecie, kiedy spełnia się jedno z Waszych dziecięcych marzeń? Dla mnie był to moment, w którym zobaczyłam w British Museum kamień z Rosetty. Posłuchajcie debaty o kwotach i parytetach w polityce i biznesie, obejrzyjcie wywiad z już (niestety) byłym Rzecznikiem Praw Obywatelskich, Adamem Bodnarem. No i sprawdżcie jak poprawnie zamawiać kawę we Włoszech.

TEKST 1, czyli kamień z Rosetty

fot. British Museum

Pamiętam, że w podstawówce zdaje się, że w czasopiśmie świadków Jehowy – „Strażnica”, które kiedyś wpadło mi w ręce, znalazłam artykuł o kamieniu z Rosetty. Zrobił na mnie ogromne wrażenie, a wycięte z artykułu zdjęcie kamienia długo nosiłam w kalendarzu. Wiele lat później zobaczyłam go w British Museum w Londynie. Jeśli nie wiecie dlaczego to jedno z najważniejszych odkryć archeologicznych, polecam dzisiejszy artykuł:

„Kamień z Rosetty wydawać by się mogło, że jest to po prostu kamień zapisany niemal w 100% hieroglifami i innymi językami starożytnymi. Nic nadzwyczajnego. Jednak w praktyce w związku z tym, że na jednym kamieniu pojawił się ten sam tekst dokładnie w trzech różnych językach potrafiliśmy porównać wszystkie trzy teksty między sobą, a co za tym idzie odczytać jeden z najbardziej zagadkowych języków starożytnych dla współczesnego człowieka. Mowa tutaj oczywiście o hieroglifach, czyli piśmie starożytnych Egipcjan.”

TEKST 2, czyli partytet i kwoty w biznesie

grafika Kobiety jak rakiety

Nie wiem jak to się stało, że jeszcze nie pisałam tutaj o pewnej ciekawej dyskusji, w której brałam udział kilka miesięcy temu. Zaprosiły mnie Kobiety jak rakiety, czyli projekt realizowany przez Fundację im. Julii Woykowskiej, a rozmawiałyśmy na jeden z moich ulubionych tematów, czyli obecności kobiet w życiu publicznym, tym razem szczególnie przez pryzmat kwot i parytetu.

Czy parytety to słuszna droga do sprawiedliwszego podziały władzy? Czy kobiety i mężczyźni mają równe szanse w zajmowaniu najwyższych stanowisk? Czy talent, pracowitość i konsekwencja wystarczą, by dojść tam, dokąd się chce, obojętnie czy jest się kobietą czy mężczyzną?

Posłuchajcie podcastu i przeczytajcie notatkę, która powstała po debacie.

TEKST 3, czyli trzeba prostym językiem mówić o idei praworządności 

grafika NNO

W tym tygodniu Adam Bodnar zakończył swoją kadencję jako Rzecznik Praw Obywatelskich. Sądząc po licznych podziękowaniach i pożegnaniach, które widziałam w mediach społecznościowych, dla wielu osób i organizacji był prawdziwie obywatelskim, aktywnym, a przy tym dostępnym i uczciwym urzędnikiem, jasnym punktem na mapie politycznej ostatnich lat. Ja w swoich podziękowaniach napisałam Adamowi, że mam nadzieję, iż wykorzysta zgromadzoną wiedzę i kapitał społeczny w dalszej służbie publicznej. Naprawdę głosowałabym!

A tymczasem wejdźcie na stronę akcji #WszyscyJesteśmyRzecznikami i wrzućcie swoje zdjęcie i posłuchajcie wywiadu, który przeprowadził z Adamem Grzegorz Nawrocki dla portalu nno.pl

AKCJA, czyli zamów kawę we Włoszech

Natalia z Wloskie love, które bardzo polecem miłośnikom i miłośniczkom Italii, tłumaczy jak zamawiać kawę we Włoszech. Czym jest un liscio, un caffè corretto, affogato al caffè i kiedy pije się cappuccino? Przed wyjazdem wakacyjnym na pewno Wam się przyda.

Mam też dla Was kilka włoskich poleceń książkowych, ale o tym następnym razem.

Jeśli poczułaś/poczułeś się zainspirowana/y tym newsletterem i jego treściami, możesz postawić mi kawę :)

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Dziękuję!

PS. Wykład? Warsztat? Szkolenie? Moderacja? Wszystko możliwe online. Zobacz jak możemy współpracować.

Poczytaj inne wpisy na blogu albo zapisz się na newsletterżeby otrzymywać maila o nowych wpisach.

Wikińskie kobiety, merytokracja, Indianin i Parmigiano Reggiano, czyli Mirella poleca na weekend 16/2021

Wikińskie kobiety, merytokracja, Indianin i Parmigiano Reggiano, czyli Mirella poleca na weekend 16/2021

Dzisiaj polecam oszczędnie, bo rekonwalescencja poszczepionkowa (udało się zaszczepić wczoraj w BIałymstoku!) trwa. Ale poczytajcie o statusie kobiet u Wikingów, micie merytokracji i o tym, czy używać słowa Indianin. I zobaczcie jak się robi parmezan, jeden z najsłynniejszych włoskich serów.

TEKST 1, czyli wikińskie kobiety

Warownia Jomsborg

Przed pandemią moja córka niemal każdy weekend spędzała w warowni Jomsborg, w której można posłuchać opowiadanej sagi, obejrzeć pokazy walk, nauczyć się strzelać z łuku czy rzucać siekierą. Tam też dowiedziałam się, że status kobiet u Wikingów był znacznie wyższy niż u innych plemion. A jeszcze przede mną serial Wikingowie na Netflixie.

„Jedną z lepiej znanych  kobiet  z  czasów wikingów, która w ten sposób zaskarbiła sobie szacunek i sławę, była Unn Mądra. Opisywała ją m.in. islandzka „Saga rodu z Laxdalu”. Unn była córką Ketila Płaskonosego, powiązanego z wieloma wpływowymi rodami. Po śmierci męża wyrobiła sobie silną pozycję, jak inni możnowładcy mężczyźni. Po śmierci ojca stanęła zaś na czele wyprawy kolonizacyjnej. Przez Orkady i Wyspy Owcze dotarła na Islandię, a tam zajęła wielkie połacie ziemi. Do późnej starości rządziła całym regionem.

Niecodzienna była też jej śmierć. Postanowiła ożenić wnuka i wyprawiła mu huczne wesele w swojej posiadłości. Na uczcie oznajmiła, że cały majątek przekazuje młodzieńcowi, po czym udała się do sypialni. Tam umarła. Wesele stało się jednocześnie stypą. Unn pochowano w spektakularny sposób. Jej ciało ułożono na statku, wraz z cennymi darami grobowymi, a nad całością usypano kopiec. Zastosowano zatem obrządek, zarezerwowany tylko dla największych wojowników i władców. Choć Unn urodziła się kobietą, żyła i została pochowana jak mężczyzna. I za to ją poważano.

TEKST 2, czyli mit merytokracji

Jak skończę wreszcie książkę Sandela „Tyrania merytokracji” na pewno jeszcze wrócę do idei merytokracji, a tymczasem przeczytajcie jak przekupstwa na amerykańskich uniwersytetach wpłynęły na opinię publiczną w USA:

„W marcu 2019 roku amerykańskie media obiegły informacje o uniwersyteckim skandalu. Prokuratura oskarżyła pięćdziesiąt osób o udział w procederze wykupywania miejsc na czołowych uczelniach. Mózgiem operacji był William Singer, który oferował zamożnym rodzicom, że wprowadzi ich dzieci na prestiżowe studia tylnymi drzwiami. Ceny za tę usługę bywały różne: od kilkudziesięciu tysięcy dolarów po ponad milion. Tak czy inaczej: zabawa tylko dla bogatych.

Ten skandal rozeźlił amerykańską opinię publiczną nie tylko dlatego, że chodziło o oszustwo, ale również, że to oszustwo uderzało w podstawowy mit współczesnych społeczeństw – mit merytokracji. Ludzie chcą wierzyć w to, że o sukcesie decydują zdolności i pracowitość, a prestiżowe uczelnie, których dyplomy otwierają drzwi do najbardziej intratnych stanowisk, mają pełnić funkcję najwyższych strażników tej zasady. Wiadomość o tym, że strażników da się przekupić, była niepokojąca.

TEKST 3, czyli czy słowo Indianin obraża?

Kolejny, po dyskusji o używaniu słowa Murzyn, ciekawy artykuł tym razem dotyczący słowa Indianin.

„Słowo „Indianin” powstało w wyniku błędu Krzysztofa Kolumba, który, przybywając na ziemie nieznanego mu dotąd kontynentu, był pewien, że właśnie odnalazł drogę morską do Indii. „Użycie określenia indio, poza tym, że jest przecież nieprecyzyjne, niesie za sobą skojarzenie wyraźnie pejoratywne” – odnotowuje pisarz Francesc Relea. Nazwa, którą nadali Hiszpanie rdzennym mieszkańcom Ameryk, wkrótce zaczęła bowiem mieścić w sobie cały ładunek emocjonalny. Kryły się w nim wszystkie uczucia, jakie kolonizatorzy nosili wobec podbitych ludów: pogarda, poczucie wyższości, czasem wręcz dehumanizacja – jako poganie rdzenna ludność nie była z początku uważana w ogóle za ludzi.

„Słowo indio niejako reprodukuje w języku spojrzenie białego i konkwistadora” – podsumowuje chilijski dziennikarz ‪Manuel Délano. Niektórym słowo indios kojarzy się z hiszpańskim zwrotem sin Dios, czyli „bez Boga”, co dla współczesnych przedstawicieli ludów rdzennych, w dużej części gorliwych chrześcijan, brzmi tym bardziej obraźliwie.

AKCJA, czyli zobacz jak się produkuje Twój ser

fot. Facet i kuchnia

Mam słabość do wszystkich włoskich serów, ale parmezan kocham miłością szczególną Dlatego z przyjemnością obejrzałam zdjęcia i przeczytałam relację na blogu Facet i kuchnia o tym jak powstaje najsłynniejszy parmezan – Parmigiano Reggiano, co i Wam polecam.

Jeśli poczułaś/poczułeś się zainspirowana/y tym newsletterem i jego treściami, możesz postawić mi kawę :) Pijam i espresso i cappuccino, a latem iced coffee :)

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Dziękuję!


PS. Wykład? Warsztat? Szkolenie? Moderacja? Wszystko możliwe online. Zobacz jak możemy współpracować.

Poczytaj inne wpisy na blogu albo zapisz się na newsletterżeby otrzymywać maila o nowych wpisach.

Newsletter

#3teksty1akcja

by Mirella Panek-Owsiańska

Innowacje społeczne, polityka, odpowiedzialny biznes, organizacje pozarządowe, przywództwo kobiet, fundraising, to tylko niektóre tematy 3 wartościowych artykułów i 1 akcji, do których zachęcam i którymi dzielę się z Wami co tydzień.

Zapisz się!

This will close in 20 seconds