Inwestowanie z impaktem, produktywność w NGO, konwencja wyborcza Demokratów i konkurs Złote Spinacze, czyli #3teksty1akcja 29/2024

Inwestowanie z impaktem, produktywność w NGO, konwencja wyborcza Demokratów i konkurs Złote Spinacze, czyli #3teksty1akcja 29/2024

W tym tygodniu prowadziłam kolejne z cyklu warsztaty o social impakcie dla jednego z banków i naprawdę byłam pod wrażeniem aktywności i kreatywności osób, które wymyślały nowe produkty finansowe mające wpływ społeczny! Dużo czasu spędzilam też oglądając przemówienia na konwencji Demokratów w Chicago i żałując, że nie mogłam być tam osobiście.

A dzisiaj polecam krótki film o inwestowaniu z impaktem, porady o tym jak wykorzystywać metody Getting Things Done w organizacjach społecznych, najlepsze wystąpienia polityczek i polityków z Partii Demokratycznej oraz konkurs public relations Złote Spinacze.

Social impact revolution – doing well while doing measurable good, czyli krótki filmik o tym skąd wzięło się i jak się rozwija inwestowanie z impaktem.

grafika ngo.pl

Jestem fanką testowania biznesowych narzędzi i sposobów zarządzania w organizacjach społecznych, dlatego z ciekawością przeczytałam wywiad Magdy Dobrowolskiej-Wittels z Jarosławem Wójcikiem, trenerem efektywności metodą Getting Things Done (GTD):

„Obserwuję, szczególnie w trzecim sektorze, tendencje do działania na ostatnią chwilę, spontanicznego, ale raczej w negatywnym sensie, czyli mam pomysł, rzucam wszystko i zabieram się za jego realizację, niekoniecznie pamiętając, do czego zobowiązałem się w przeszłości. To wprowadza chaos i sprawia, że zamiast zajmować się tym, co faktycznie uznaję za ważne i priorytetowe, poświęcam uwagę temu, co najświeższe i najgłośniejsze.

Zmapowanie swoich zobowiązań, pełne rozeznanie w wartościach i celach, pomysłach i wybór tych działań, które są najwłaściwsze na dany moment – powinno być priorytetem każdej organizacji, a pozarządowej może szczególnie. Większe organizacje, firmy mają przeważnie strukturę, która pozwala uporządkować myślenie i działania. Jestem w dziale HR, zajmuję się HR-em. Jestem w dziale promocji, zajmuję się promocją. Jestem w dziale eventów, zajmuję się eventami. W organizacjach społecznych mamy mniejsze zasoby ludzkie i często musimy się zajmować wieloma zadaniami z różnych dziedzin.

Aby to wszystko było ustrukturyzowane i efektywne, ale też, żeby nie spędzało nam snu z powiek i nie generowało przeciążenia ilością pracy i informacji do przetworzenia, to produktywność, czyli rozeznanie, perspektywa i kontrola powinny być priorytetem dla wszystkich organizacji społecznych.”

W ostatnim tygodniu odbywała się wyborcza konwencja Partii Demokratycznej, która nominowała Kamalę Harris i Tima Walza jako swój team w wyścigu do Białego Domu. Tym razem było to nie tylko świetnie wyreżyserowane widowisko, ale też pokaz jedności wokół kandydatki, haseł o nadziei i wolności. Wspaniale relacjonowała ją Magdalena Górnicka-Partyka na swoim Instagramie czy też na gazeta.pl

Ja spędziłam wiele godzin oglądając moich ulubionych polityków, a zwłaszcza polityczki i ich wystąpienia, polecam Wam zwłaszcza:

  • Michelle Obama – „Kamala Harris and I built our lives on the same foundational values. Even though our mothers grew up an ocean apart, they shared the same belief in the promise of this country. That’s why her mother moved here from India at 19. It’s why she taught Kamala about justice, about the obligation to lift others up, about our responsibility to give more than we take. She’d often tell her daughter, “don’t sit around and complain about things. Do something.”

  • Hillary Clinton – „I want to tell you what I see through all those cracks and why it matters for each and every one of us. What do I see? I see freedom. I see the freedom to make our own decisions about our health, our lives, our loves, our families. The freedom to work with dignity and prosper, to worship as we choose or not. To speak our minds freely and honestly. I see freedom from fear and intimidation, from violence and injustice, from chaos and corruption. I see the freedom to look our children in the eye and say, “In America, you can go as far as your hard work and talent will take you,” and mean it. And you know what? On the other side of that glass ceiling is Kamala Harris raising her hand and taking the oath of office as our 47th President of the United States. Because my friends, when a barrier falls for one of us, it falls, it falls and clears the way for all of us. „

  • Alexandria Ocasio Cortez – „In Kamala Harris, I see a leader who understands. I see a leader with a real commitment to a better future for working families. And Chicago, we have to help her win because we know that Donald Trump would sell this country for a dollar if it meant lining his own pockets and greasing the palms of his Wall Street friends. And I, for one am tired about of hearing about how a two-bit union buster thinks of himself as more of a patriot than the woman who fights every single day to lift working people out from under the boots of greed trampling on our way of life.”

  • John Schlossberg – wnuk JFK, do którego mam słabość ;) też miał swoje 5 minut na konwencji: „President John F. Kennedy is my grandfather, and he’s my hero. JFK was the youngest person ever elected president, and the first Catholic. He sent a man to the moon, fought for civil rights, and navigated the Cuban Missile Crisis peacefully.Most of all, he inspired a new generation to ask what they could do for our country.”

  • I wreszcie sama Kamala Harris – „And to be clear, my entire career, I’ve only had one client, the people, and so on behalf of the people; on behalf of every American, regardless of party, race, gender, or the language your grandmother speaks; on behalf of my mother and everyone who has ever set out on their own unlikely journey; on behalf of Americans like the people I grew up with, people who work hard, chase their dreams and look out for one another; on behalf of everyone whose story could only be written in the greatest nation on earth, I accept your nomination to be President of the United States of America. And with this election, our nation… Our nation, with this election, has a precious, fleeting opportunity to move past the bitterness, cynicism, and divisive battles of the past, a chance to chart a new way forward, not as members of any one party or faction, but as Americans.”

Od czasu pierwszej kampanii Billa Clintona staram się śledzić to co dzieje się w amerykańskiej polityce w czasie wyborów prezydenckich, więc do listopada z pewnością jeszcze ten temat powróci na tym blogu.

W tym roku już po raz 22. będę oceniała prace złoszone w konkursie Związku Firm Public Relations „Złote Spinacze”.

Jeśli Twoja firma, organizacja, instytucja ma na koncie dobrą kampanię informacyjną swojego produktu, projektu, działań ESG, wydarzenia, sytuacji kryzysowej, itd. (katagorii mamy naprawdę sporo) pozwól nam o tym poczytać! Daj się poznać gronu ekspertów i ekspertek od komunikacji.

Zgłoś się do 8 września!



Jeśli poczułaś, poczułeś się zainspirowana_y tym newsletterem i jego treściami, możesz postawić mi kawę :) Pijam i espresso i cappuccino, a latem iced coffee :)

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Dziękuję!

Wykład? Warsztat? Szkolenie? Moderacja? Wszystko możliwe online. Zobacz jak możemy współpracować.

PS. Poczytaj inne wpisy na blogu albo zapisz się do newslettera!

Czy prezydent Biden zrezygnuje, nakrętki przymocowane do butelek, perfumy powiązane z pracą dzieci i innowacje społeczne w obszarze pracy, czyli #3teksty1akcja 24/2024

Czy prezydent Biden zrezygnuje, nakrętki przymocowane do butelek, perfumy powiązane z pracą dzieci i innowacje społeczne w obszarze pracy, czyli #3teksty1akcja 24/2024

Z krótkiego toskańskiego urlopu wracam z wieloma wrażeniami, na LinkedInie polecałam już 5 nietypowych miejsc, które warto odwiedzić we Florencji, do wielu refleksji i obserwacji na pewno będę też wracać w kolejnych wpisach. No i trzymam kciuki za Hiszpanię na Euro2024!

A dzisiaj polecam Wam dywagacje o tym czy prezydent Joe Biden powinien zrezygnować z kandydowania w wyborach prezydenckich, artykuł tłumaczący dlaczego od lipca nakrętki są przymocowane do butelek, śledztwo BBC pokazujące kulisy pracy dzieci przy zbiorach jaśminu do perfum znanych marek oraz nabór wniosków na innowacje społeczne dotyczące pracy.

Zwykle o tej porze wyborczego roku w USA więcej pisałam o kandydatach, kandydatkach i wyborach. W 2024 stawka wydaje się jeszcze większa, a mnie trudno ukrywać sympatii do jednego z kandydatów, którego miałam okazję spotkać jeszcze jako Wiceprezydenta :)

Posłuchajcie tego odcinka Podcastu amerykańskiego oraz komentarzy Lukasza Pawłowskiego i Piotra Tarczyńskiego – „Minął tydzień od pierwszej debaty prezydenckiej i nie milkną spekulacje na temat tego, jakie konsekwencje dla Joego Bidena będzie miał ten katastrofalny występ. Wyniki sondaży są jednoznaczne: większość Demokratów chce, żeby się wycofał. Póki co jednak tylko garstka polityków Partii Demokratycznej otwarcie wzywa prezydenta do wycofania się z wyścigu. Politycy wagi ciężkiej wysyłają nieco subtelniejsze sygnały. Media donoszą jednak, że zniecierpliwienie narasta między innymi wśród dużych darczyńców, którzy chcą wprowadzenia „dembargo”, czyli wstrzymania przelewów dla Partii Demokratycznej, jeśli ta nie zmieni kandydata.”

Ciekawy kontekst historyczny innych debat przegranych przez kandydatów, którzy wygrali potem wybory prezydenckie pojawia się w tym artykule NPR:

„Meg Greenfield, long the editorial page editor of The Washington Post, judged Mondale the winner in Louisville but noted that other candidates thought to have lost in a debate (Richard Nixon in 1960, Ford in 1976 and Carter in 1980) “believed themselves to have won ‘on the facts’ and lost on some intangibles of presence and performance.”

Again, a judgment made 40 years ago that seemed nonetheless apt for Biden’s attitude on the day after the debate: “I know I’m not a young man, I don’t walk as easy or speak as smoothly or debate as well as I used to. But I know what I do know. I know how to tell the truth. I know right from wrong and I know how to do this job.”

Ron Elving, „Can Biden come back from a bad debate the way Reagan did in 1984?”

Z kolei Małgorzata Górnicka-Partyka, autorka podcastu Stan wyborczy przytacza historie zwiącane ze wstydem:

„Dlaczego Joe Biden postanowił zostać w wyścigu o Biały Dom? Bo historia jego politycznych sukcesów naznaczona jest… wcześniejszym wstydem.

  • Jako dziecko Joe Biden walczył z jąkaniem. Zmaga się z nim właściwie do dziś. Był wielokrotnie zawstydzany przez dzieci w szkole i nauczycieli. Aby móc występować publicznie i działać w polityce, poświęcił godziny na ćwiczenia i opracowywanie technik, które zadziałają dla niego.
  • Pierwszy raz o prezydenturę ubiegał się w latach 80., gdy walczył o nominację Partii Demokratycznej. Musiał się wycofać po tym, jak został pojawiły się doniesienia o splagiatowaniu przemówienia brytyjskiego polityka, Neila Kinnocka. Skupił się więc na karierze w Senacie, gdzie został jednym z najbardziej znanych senatorów, z którym musiały liczyć się wszystkie kolejne administracje.
  • Joe Biden rozważał start w wyborach 2016 roku, po tym, jak dobiegała końca kadencja Baracka Obamy. To nic niezwykłego, że wiceprezydent miałby sięgnąć po prezydenturę – a przynajmniej się o nią ubiegać, jak George HW Bush czy Al Gore. Tymczasem Barack Obama zapowiedział, że poprze Hillary Clinton. Kolejny cios, kolejny…wstyd. Wrócił w 2020 roku i pokonał Donalda Trumpa, który cztery lata wcześniej wygrał z Hillary Clinton.”

Postaram się przed listopadem wrócić jeszcze do tematu wyborów prezydenckich!

Czy wiesz że nowe prawo zakłada m.in., że od połowy 2024 roku wszystkie nakrętki plastikowe w całej Unii Europejskiej muszą być fabrycznie przytwierdzone do opakowania od napoju niezależnie od tego czy jest on w butelce, czy kartonie.

„- Pozostawienie nakrętki przy butelce lub kartoniku i wrzucenie opakowania do żółtego pojemnika jest najbardziej ekologicznym rozwiązaniem. Zakrętki niestety często zamiast do recyklingu, trafiają na składowiska odpadów lub do spalarni. To też jeden z odpadów najczęściej znajdowanych na plażach. Tymczasem zakrętki stanowią cenny materiał nadający się do recyklingu. To prawdziwie systemowe rozwiązanie, które faktycznie wpływa na poprawę stanu środowiska — tłumaczyła podczas niedawnej konferencji prasowej wiceministra klimatu i środowiska, Anita Sowińska.

W artykule na portalu gazeta.pl autor zajął się też sprawą akcji charytatywnych, w których często zbierano nakrętki:

„Z drugiej jednak strony zaangażowanie w akcje miało swój mało ekologiczny skutek uboczny. W wielu miastach stanęły kosze na nakrętki, do których oddaje się wieczko. Mieszkańcy jednak przywozili je samochodem, w związku z czym emitowali dodatkowe CO2. Ponadto eksperci wyliczyli, że ślad węglowy przy zbieraniu i odwożeniu do recyklera serduszka z nakrętkami też jest większy, niż ten pochodzący z ton odpadów przewożonych jednym transportem do sortowni przez profesjonalne firmy zbierające. 

Większość z nas zbierała jednak nakrętki nie po to, aby pomóc środowisku tylko chorym. Niestety okazało się, że było to trudniejsze, niż zakładano. Kilogram nakrętek plastikowych kosztuje od 40 gr do ok. 1 zł. Oznacza to, że potrzeba ich kilkanaście lub kilkadziesiąt ton, aby móc zakupić wózek inwalidzki czy sprzęt do rehabilitacji. Tymczasem w jednym serduszku, które stoją w miastach, jest raptem 100-150 kg nakrętek.”

Jak ujawnia w reportażu „Perfumes Dark Secret” BBC, do zbierania kwiatów jaśminu, używanego do produkcji perfum przez dwóch gigantów kosmetycznych, angażowano dzieci. Dochodzenie w sprawie łańcuchów dostaw perfum przeprowadzone w ubiegłym roku wykazało, że kwiaty wykorzystywane są m.in. przez dostawców Lancôme i Aerin Beauty, należących kolejno do koncernu L’Oréal oraz Estée Lauder.

Wyniki śledztwa BBC opisuje także onet.pl:

„Jedną z bohaterek dokumentu „Perfumes Dark Secret” BBC jest mieszkanka egipskiego dystryktu Gharbia, słynącego z plantacji jaśminu, która budzi swoją rodzinę o 3, aby rozpocząć zbieranie kwiatów, nim zniszczy je słońce. W materiale kobieta wyznaje, że potrzebuje do pomocy czwórki swoich dzieci w wieku od 5 do 15 lat, ponieważ to pozwala jej zebrać więcej, a za tym idzie bezpośrednio wysokość otrzymanego wynagrodzenia.

W jedną noc rodzina zdołała zebrać 1,5 kg kwiatów jaśminu. Po zapłaceniu jednej trzeciej swoich zarobków właścicielowi ziemi, z kwoty pozostało około 1,5 USD (niespełna 6 zł) za kilka godzin pracy. Po zebraniu i zważeniu jaśminu jest on przekazywany przez punkty zbiórki do jednej z kilku lokalnych fabryk, które wydobywają olej z kwiatów i co roku ustalają odgórnie cenę surowca oraz poziom wynagrodzeń dla zbieraczy.

Po przyjrzeniu się pracy w czterech niezależnych lokacjach BBC podkreśla, że znaczna liczba pracowników to dzieci w wieku między 12, a 14 rokiem życia. Angażowanie osób poniżej 15. roku życia w Egipcie w godzinach od 19 do 7 jest nielegalne. Jednak według niezależnego perfumiarza Christophe’a Laudamiela, to firmy perfumeryjne mają całą władzę, ustalają wytyczne, a stale ograniczany budżet prowokuje patologie dotyczące praw człowieka oraz praw pracowniczych.

— W interesie mistrzów jest posiadanie jak najtańszego olejku do umieszczenia w butelce zapachu”, a następnie sprzedanie go po jak najwyższej cenie — powiedział Laudamiel, który spędził lata, pracując w jednym z domów zapachowych.

— W rzeczywistości nie regulują pensji ani wynagrodzeń zbieraczy, ani faktycznej ceny jaśminu, ponieważ są poza tym — wyjaśnił ekspert w rozmowie z BBC.

Natalia Żelazowska, „Luksusowe perfumy powiązane z pracą dzieci. Śledztwo BBC ujawnia znane marki”, onet.pl

grafika FISE

Transfer HUB – inkubator innowacji społecznych, prowadzony przez Fundacja Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, otworzył nabór wniosków na innowacje społeczne w obszarze pracy.

Pamiętajcie:

  • swój pomysł możecie zgłosić TYLKO za pośrednictwem formularza online: https://transferhub.pl/zgloszenie/
  • jeśli nie słuchaliście na żywo, to warto przesłuchać webinar informacyjny: https://transferhub.pl/opowiadamy-jak-dziala-transferhub/
  • a przed złożeniem wniosku także uważnie przeczytać procedury: https://transferhub.pl/procedury/

Nabór prowadzony w trybie ciągłym. Nie ma konkretnego terminu zamykania naboru.

Pomysły zgłaszane do TransferHUB muszą dotyczyć szeroko pojętej pracy i życia zawodowego. Przykładowe zagadnienia to: przygotowanie do wejścia w życie zawodowe, zdobywanie nowych i poszerzanie posiadanych kompetencji zawodowych, kultura organizacyjna i procesy w środowisku pracy, stosunki w zespołach pracowniczych, znoszenie barier w dostępie do pracy, powrót do pracy zarobkowej po przerwie, wydłużenie satysfakcjonującego życia zawodowego.  

Masz pomysł na innowację? Zgłoś go i pozyskaj nawet 100 000 na jego realizację!



Jeśli poczułaś, poczułeś się zainspirowana_y tym newsletterem i jego treściami, możesz postawić mi kawę :) Pijam i espresso i cappuccino, a latem iced coffee :)

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Dziękuję!

Wykład? Warsztat? Szkolenie? Moderacja? Wszystko możliwe online. Zobacz jak możemy współpracować.

PS. Poczytaj inne wpisy na blogu albo zapisz się do newslettera!

Aktywizm klimatyczny, nowa filantropia, wiceprezydent_ka USA i przewodnik o neuroróżnorodności, czyli #3teksty1akcja 10/2024

Aktywizm klimatyczny, nowa filantropia, wiceprezydent_ka USA i przewodnik o neuroróżnorodności, czyli #3teksty1akcja 10/2024

Marcowy tydzień minął mi m.in. na konsultacjach fundraisingowych z organizacjami w ramach Szkoły Aktywnego Sektora, świętowaniu 10-lecia fundacji Kupuj odpowiedzialnie i wspaniałym wieczornym oprowadzaniu po muzeum Polin dla wolontariuszy i wolontariuszek akcji Żonkile. Czekam też z utęsknieniem na wiosnę!

A dzisiaj proponuję Wam lekturę artykułu o dylematach dotyczących metod działania aktywistów i aktywistek klimatycznych, historię pewnej austriackiej filantropki, podcast o roli wiceprezydenta_ki USA oraz poradnik o neuroróżnorodności.

Czy oblanie obrazu Van Gogha albo pomnika Syrenki Warszawskiej zmniejsza poparcie dla ruchu aktywistycznego? Czym właściwie jest nieposłuszeństwo obywatelskie? Czego uczy historia ruchów społecznych i co można robić lepiej?

Ciekawy artykuł Alicji Jankowskiej o dylematach aktywizmu klimatycznego przeczytacie na portalu Energetyka24:

„W ostatnim czasie słyszeliśmy o licznych przypadkach stosowania obywatelskiego nieposłuszeństwa: oblanie zupą szyby, za którą znajdowała się „Mona Lisa” w Luwrze, podobna akcja ze „Słonecznikami” Van Gogha w National Gallery w Londynie, przyklejanie się do ścian czy ulic przez aktywistów.

Tak akcje w galeriach sztuki komentuje prof. Dana Fisher z Wydziału Socjologii Uniwersytetu Marylandu: „powodem, dla którego wybrali taką formę, jest to, że naprawdę przyciąga uwagę i jest szokująca, dopóki nie wiesz, że dzieło sztuki nie jest niszczone”. Do tej pory nie wykryto uszkodzeń obrazów, ponieważ wszystkie były za osłonami ochronnymi. Jednakże ta informacja może nie być już na tyle nośna, by dotrzeć do szerszej publiki. 

Dr Jacek Olender specjalizujący się w materiałoznawstwie i konserwacji zabytków uważa, że jeśli szyby ochronne były nieszczelne mogło dojść do pewnych niewielkich uszkodzeń, np. związanych ze zmianą wilgotności, które uwidocznią się dopiero po czasie.

Niektórzy eksperci krytykowali te działania jako pozbawione logiki, ponieważ przesłanie może być niejasne dla osób postronnych.

Dlaczego właściwie to robią? Dr Morgana Lizzio-Wilson wykładająca na University of Exeter twierdzi , że: „kiedy ludzie czują, że ich aktywizm w obronie jakiejś kwestii zawodzi, są znacznie bardziej skłonni do stosowania radykalnych taktyk”. „To właściwie zrozumiałe, że wielu aktywistów klimatycznych skłania się ku temu, ponieważ czas ucieka” – dodaje.”

Austiaczka Marlene Engelhorn ma 31 lat, jest spadkobierczynią dużej fortuny i wzywa rząd do opodatkowania osób takich jak ona. Żeby rozdzielić 25 milionów, które odziedziczyła po babci stworzyła Dobrą Radę Redystrybucji złożoną z 50 losowo wybranych osób z Austrii. Sama Marlene zamierza znaleźć „normalną” pracę. Jej historię znajdziecie w artykule The Guardian:

“I see that a lot of people are fixated on what has to come out at the end,” said Engelhorn. “The fact alone that there are people willing to do this work, willing to commit their weekend – six freakin’ weekends – to discussing with strangers about whether or inequality is just, and what to do about it … It should feed this hope that democracy is far from dead.”

Educated in private schools and surrounded by other wealthy people for much of her life, her strong views on what she called the “illegitimate power” wielded by the wealthy took 20 years to coalesce. “This is how being rich and being born rich, especially, works,” she said. “Because it’s normal to you. To you, it’s like everybody’s rich. Like, why would someone not be?”

Czy tak będzie wyglądała nowa filantropia młodych, zamożnych Europejczyków i Europejek?

W roku wyborów prezydenckich w USA nieco zaniedbałam wątki polityki amerykańskiej, którą obserwuję od czasów kampanii Billa Clintona (mam jeszcze całą teczkę papierowych wycinków z 1992 roku ;) Ale do listopada mamy jeszcze trochę czasu, więc ten temat na pewno będzie się jeszcze pojawiał na blogu.

„Jestem nikim, ale mogę stać się wszystkim” miał powiedzieć John Adams, pierwszy wiceprezydent Stanów Zjednoczonych. Zachęcam Was do posłuchania tego odcinka podcastu Magdaleny Górnickiej-Partyki pt. „Stan wyborczy”, która śledzi tegoroczną kampanię i ciekawie komentuje bieżące wydarzenia.

Z tego odcinka dowiecie się m.in.:

  • czy Donald Trump mógłby zostać wiceprezydentem u boku Joe Bidena?
  • czego nie wiedział Harry Truman jako wiceprezydent Franklina Delano Roosevelta?
  • czemu Kamala Harris nie była oczywistym wyborem na wiceprezydentkę?
  • jakie kompetencje wiceprezydenta_ki określa konstytucja USA?

Spektrum wrażliwości przygotowało „Neurodiversity Insight”, który w przejrzysty i zwięzły sposób wyjaśnia, czym jest neuroróżnorodność i dlaczego jest ważna dla rozwoju organizacji.

Dorota Bartosiak, Bernadetta Bieszczanin i Katarzyna Śledziewska przygotowały przewodnik, który w skondensowanej formie dostarcza podstawowych informacji mających na celu rozwianie nagromadzonych mitów, spekulacji i stereotypów dotyczących neuroróżnorodności.

Neurodiversity Insight jest dostępny bezpłatnie dla wszystkich osób i firm.



Jeśli poczułaś, poczułeś się zainspirowana_y tym newsletterem i jego treściami, możesz postawić mi kawę :) Pijam i espresso i cappuccino, a latem iced coffee :)

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Dziękuję!

Wykład? Warsztat? Szkolenie? Moderacja? Wszystko możliwe online. Zobacz jak możemy współpracować.

PS. Poczytaj inne wpisy na blogu albo zapisz się do newslettera!

Czytelnicze podsumowanie roku 2023

Czytelnicze podsumowanie roku 2023

Celebruję czas w moim życiu kiedy mogę dużo czytać. Dla przyjemności, a nie z konieczności. Dlatego znajdziesz u mnie mało książek dotyczących biznesu, zarządzania czy nawet CSRu. Wiele z nich kiedyś już przeczytałam, a do przygotowywania newslettera #3teksty1akcja wystarczają mi dobre artykuły. Wiem, że w ostatnich latach dobra powieść czy reportaż rozwija mnie bardziej niż najlepszy poradnik rozwoju osobistego.

Plan czytelniczy w Goodreads wyrobiłam, a nawet przekroczyłam :)

Mam kilku faworytów i faworytek ostatnich miesięcy, kilka książek zrobiło na mnie duże wrażenie. Czytam lektury dotyczące moich ulubionych krajów i tematów, nowości, debiuty, klasykę i książki pisane/polecane przez znajomych i znajome.

Przypominam, że dzielę się jedynie krótkimi refleksjami, nie piszę długich recenzji i dlatego linkuję te napisane przez inne osoby i portale.

Będę się cieszyć, jeśli ta lista zainspiruje Cię do sięgnięcia po którąś z opisywanych książek. Polecam też książki z poprzednich lat 2022, 2021 i 2020.

Bardzo trudno jest mi wybrać najlepsze pozycje, ale gdybym musiał wskazać moje „Książki roku 2023”, będą to:

Z kolei książkowe „półki” tego roku to:

  1. Afryka
  2. Dziwny jest ten świat
  3. Teraz Polska
  4. Kobiety
  5. Izrael, Żydzi, Zagłada
  6. Francja
  7. Włochy
  8. Internet
  9. USA
  10. Japonia
  11. Kryminały

1. Afryka

Miałam w tym roku plan czytać więcej książek pisarzy i pisarek z różnych krajów afrykańskich oraz książek, które pozwolą mi lepiej poznać ten kontynent. Zaczęłam gromadzić w Notion (do tego celu idealne) polecenia i informacje, póki co o książkach, pisarzach i pisarkach z 14 afrykańskich krajach. I już widzę, że to będzie projekt na lata! Zaczęłam od książek z Nigerii, powoli przenoszę się do RPA, po drodze wpadają różne inne znaleziska, na razie bardziej powieści, ale dojdę i do reportaży.

To zbiór osobistych refleksji polskiego wykładowcy dotyczący głównie państw kultury i języka suahili. Z subiektywnymi wnioskami można się zgadzać lub nie, ale z pewnością jest tam wiele ciekawostek społecznych i kulturowych.

Marcin Meller w swoim thrillerze „Czerwona ziemia” przenosi nas do Ugandy, którą opisuje ze znawstwem i miłością. Końcówka trochę zawiodła, ale całość ładne łączy dziennikarskie i społeczne doświadczenia autora.

Cierpliwości, Safiro! Cierpliwość to drzewo, którego korzeń jest gorzki, ale owoce bardzo słodkie”„Niecierpliwe” to opowieść kameruńskiej pisarki o losach 3 kobiet z Sahelu, którym życie i kultura nie oszczędzają cierpienia. Decyzje o ich życiu podejmują mężczyżni, społeczność i religia oczekuje od nich przede wszystkim bycia dobrą żoną i matką. Ramla, Hindou i Safira wraz ze swoimi historiami zostają w pamięci na długo.

„Ogród spieczonej ziemi” pokazuje nam życie w Zambii, gdzie o sprawiedliwość dla dla napadniętej dziewczynki z zespołem Downa walczą amerykańska prawniczka i zambijski policjant.

„Rybacy” to powieść o dorastaniu, braterstwie na tle nigeryjskiej polityki. Są wątki rodzinne, kulturowe i magiczne. Drugą powieść Obiomy „Orkiestra bezdomnych” już na mnie czeka w Kindlu :)

Nigeryjski feminizm oczami Chimamandy Ngozi Adichie zaciekawia i pozwala poznać perspektywę afykańskiej kobiety i odpowiedzieć na pytanie dlaczego wszyscy powinniśmy być feministami.

Akwaeke Emezi jest osobą niebinarną. Urodzili się w Nigerii, w wieku lat 16 wyjechali do Stanów, gdzie studiowali na Uniwersytecie Nowy Jork i gdzie piszą oraz tworzą. Byli nominowani do wielu nagród literackich. „Smierć Viveka Ojiego” pokazuje realia życia niebinarnego chłopca, w kraju w którym osoby LGBT+ są mordowane na ulicach. Poruszające.

2. Dziwny jest ten świat

Lubię czytać o świecie, różnych krajach, polityce i sprawach społecznych. W tym roku na tej półce nie ma zbyt wielu pozycji, część znalazła się na osobnych półkach moich ulubionych krajów albo na półce kobiecej. Ale też mam dużo zaczętych reportaży, które mam nadzieję skończyć w przyszłym roku.

„Jest tutaj duch Złotego Chłopca, który lubi czerwoną fantę.

Jest miasto Pattaya, które wyrosło na wojnie i seksie (“Pięć dni miłości po pół roku śmierci!”).

Jest Voramai, która pierwszy raz ogoliła głowę, kiedy jej córka Chatsumarn miała jedenaście lat.
I inne szafranowe mniszki, których oficjalnie nie ma, chociaż przecież są.

Jest Poo, którą w jej kuchni w slumsie w Bangkoku odwiedził Jamie Oliver. Są i inne tajskie kobiety, które powinny być “jak porządnie złożony materiał”.

Są też mężczyźni, którzy zaczęli znikać po tym, jak najpierw zniknęły ryby. Są kapitanowie, którzy smagają rybaków biczem z ogona jadowitej płaszczki.

Jest Nong Toom, transseksualna zawodniczka muay thai, która już nie walczy. I są inni ladyboys, którzy taśmują sobie genitalia.”

Bardzo ciekawy zbiór reportaży, powinien być lekturą obowiązkową przed wyjazdem do Tajlandii, a fundacja La Strada mogłaby podpisać z wydawnictwem umowę w ramach marketingu zaangażowanego społecznie i mieć procent z każdego sprzedanego egzemplarza.

Tak się cieszyłam na jakąś opowieść o Peru i niestety to jedno z wielkich rozczarowań tego roku… Forma zupełnie do mnie nie trafiła, estetyka też nie moja :(

3. Teraz Polska

Tym razem w polskich książkach trochę polityki, historii, biznesu, a także polityki mieszkaniowej, życia z autyzmem czy sytuacji Głuchych.

Słyszałam o mikroapartamentach czy gentryfikacji, ale o manipulacji wielkością mebli na wizualizacjach czy też urbanistyce łanowej dowiedziałam się z tej książki. Podobnie jak o tym, że w 1978 roku oddano do użytku 283 600 lokali i jest to nadal niepobity rekord. W 1950 roku tylko 14% mieszkań w miastach posiadało własną łazienkę, a na wsiach 1%. W 1992 roku spółdzielnie oddały do użytku 84 tysiące mieszkań, a w 2020 1,5 tysiąca. Czas oczekiwania na mieszkanie socjalne w Polsce to czasem nawet 12 lat, a na komunalne 17 lat. Jest i o powojennym dokwaterowywaniu, TBSach i tzw. „ekonomii metra kwadratowego”. Dzięki książce „Dziury w ziemi” naprawdę dużo dowiedziałam się o polityce mieszkaniowej.

 „Jaki miała pani sposób, żeby przeżyć?
Polubić sytuację.
Polubić na przykład obóz koncentracyjny?

Taaak! Polubić obóz koncentracyjny! Popatrzeć rano na apelu – jak się stało trzy godziny – jakie wschodzi piękne słońce. Chciałyśmy żyć. Polki były najpiękniejszymi dziewczynami w obozie. Od razu można było poznać, że idą Polki.Zasada święta do dziś: codziennie wstaję o szóstej rano i nie zjem śniadania, jeżeli nie jestem ubrana, uczesana, umalowana.”

Tak, wywiad z Alicją Gawlikowską-Świerczyńską, więźniarką z Ravensbrück jest bardzo optymistyczny i podnoszący na duchu.

Green Cafe Nero lubiłam zawsze i często się tam umawiam z ludźmi, a po lekturze wywiadu-rzeki z Adamem Ringerem lubię jeszcze bardziej. Jego historia to nie tylko skarbnica wiedzy o historii, Marcu68 czy prowadzeniu biznesu, ale także o byciu zaangażowanym obywatelem.

Magdalena Rigamonti przeprowadziła fascynujące wywiady z 90-latkami, którzy opowiedzieli swoje wojenne historie. Żydówka ukrywana przez polską rodzinę. Polak niemieckiego pochodzenia, opowiadający o swojej fascynacji Hitlerem. Uratowani z Auschwitz na temat granic człowieczeństwa. Fotograf przyglądający się powstaniu przez swój obiektyw. Człowiek, który ujawnił prawdę o grobach katyńskich. Ukrywająca się przez dwa lata w norze o dziedziczonej traumie wojennej. Sybirak, który w akcie zemsty likwidował funkcjonariuszy NKWD. Uczestnik Powstania Warszawskiego o ciemnych stronach bohaterskiego zrywu.

„Synu, jesteś kotem” to bardzo ciekawa, do bólu szczera i dające do myślenia książka o tym, jak społeczeństwo traktuje neuroatypowych ludzi. O byciu w spektrum autyzmu, ale głównie o macierzyństwie.

Beata Grabarczyk nie dociskała, a Tomasz Lis potwierdził, że ma mentalność dziadersa i przydałoby Mu się szkolenie antydyskryminacyjne… Przeczytałam ze względu na nostalgię sprzed 30 lat, ale Wy sobie tego nie róbcie.

Jak porozumiewa się głucha kobieta z lekarzem podczas porodu? Jak zadzwonić na pogotowie, kiedy w rodzinie są same głuche osoby? Albo co czują słyszące dzieci głuchych rodziców, które od wczesnych lat muszą być ich tłumaczami? Czym się różni PJM od SJM? Jak zdać maturę, kiedy polski nie jest Twoim pierwszym językiem, bo jest nim język migowy? „Głusza” to książka fascynująca i dająca dużo do myślenia. I jedna z moich książek roku 2023.

Jeśli z sentymentem wspominasz Rower Błażeja, Idola, Na każdy temat czy Randkę w ciemno, czyli telewizję lat 90-tych – ta książka Ci się spodoba. Wywiady z Iloną Lepkowską czy Elżbietą Zapendowską pozwalają poznać kulisy ówczesnych programów i przypomnieć sobie tamtą rzeczywistość.

„W Prawie i Sprawiedliwości nie dzieje się dobrze, skoro prominentni działacze partii rządzącej bez skrupułów donoszą na siebie: wicepremierzy i ministrowie dezawuują dokonania premiera Morawieckiego, współpracownicy Jarosława Kaczyńskiego przytaczają przykłady jego politycznego okrucieństwa, ludzie z Pałacu Prezydenckiego kpią z Andrzeja Dudy, przyboczni Ziobry obnażają jego grę. W tej książce ani jeden rozmówca nie pochodzi z opozycji.”

Jest trochę ciekawych andegdotek, ale dla śledzących na bieżąco politykę zaskoczeń raczej nie będzie.

„Joanna Kuciel-Frydryszak daje wiejskim kobietom głos, by opowiedziały o swoim życiu: codziennym znoju, lękach i marzeniach. Ta mocna, głęboko dotykająca lektura pokazuje siłę kobiet, ich bezgraniczne oddanie rodzinie, ale też pragnienie zmiany i nierówną walkę o siebie w patriarchalnym społeczeństwie.”

„Zainteresowanie ludową historią przeprojektowało kierunek dyskusji z pytania o to, co jest naszym prawdziwym dziedzictwem […] na inne – co właściwie oznacza dla nas nasza chłopska lub ludowa tożsamość?”

Ta książka bardzo zasłużenie jest cytowana i nagradzana. Świetnie udokumentowana prowokuje do pytań o własną rodzinę. Chociaż czytałam ją długo i z przerwami, wiele wątków zostało we mnie na długo, rozmawiałam o niej z wieloma koleżankami, podarowałam Mamie, nie dziwię się, że odniosła także sukces komercyjny. Zdecydowanie jedna z moich książek roku 2023.

„Tu była cisza spokój, ptaszki śpiewały, aż któregoś dnia zamiast ptaszków usłyszeliśmy dźwięki helikopterów. Potem zaczęło się znajdować buty i ubrania. Potem ludzi.

Nikt z bohaterek i bohaterów tej książki nie wiedział, co ich czeka, kiedy pierwszy raz zdecydowali się pomóc uchodźcom. Nie wiedzieli, że będą musieli ukrywać się, nie tylko przed służbami państwa, ale również przed swoimi sąsiadami. Że pomaganie nada ich życiu największy sens, ale też odbierze spokój, życie rodzinne, czasami pracę, wypali w nich nieusuwalne emocjonalne piętno. Tymczasem państwo polskie wciąż nie umie zapobiec kryzysowi humanitarnemu na granicy białoruskiej, bo wybiera rozwiązania siłowe zamiast sięgać po systemowe. Konsekwencją tego są dziesiątki ofiar, o których już dzisiaj wiemy i setki, o których dowiemy się w przyszłości.”

Mimo iż wydawało mi się, że wiem dość dużo o tym co dzieje się na granicy z Białorusią, ta książka zupełnie mnie rozbiła… I bardzo długo o niej myślałam. Trudna, potrzebna i zdecydowanie jedna z moich książek roku 2023.

4. Kobiety

Kobiece spojrzenie na życie, pracę, emocje, decyzje, itd. zawsze mnie ciekawi.

„Galatea” to właściwie opowiadanie, sięgnęłam, bo podobały mi się „Kirke” i „Pieśń o Achillesie” – nie powala.

Pijemy z Leonardem kawę w jednej z restauracji na Środkowym Manhattanie.
– To czym ostatnio jest dla ciebie życie – pytam.
– Kością stojącą w gardle – odpowiada. – Ani nie mogę jej połknąć, ani wykasłać. Mogę tylko próbować się nią nie udławić.” Vivan Gornick pięknie opisuje życie w mieście, chociaż bardziej podobały mi się Jej „Przywiązania”.

„Księga tęsknot” to historia życia Any w Palestynie za czasów Heroda, w której pojawia się też rewolucjonista Jezus, Jego matka, uczniowie i inne kobiety. Ciekawie czyta się historie znane z Biblii z zupełnie innej perspektywy. Bardzo wciągająco napisana.

„Elizabeth Zott jest chemiczką i kobietą daleką od przeciętności. Byłaby zresztą gotowa jako pierwsza wytknąć rozmówcy, że coś takiego jak „przeciętna kobieta” nie istnieje. Ale jest połowa lat 50. i jej koledzy z całkowicie męskoosobowego zespołu naukowców w Instytucie Badawczym Hastings prezentują bardzo nienaukowe podejście do kwestii równouprawnienia płci. Wszyscy z wyjątkiem jednego: to Calvin Evans, nominowany do Nagrody Nobla i słynący z pamiętliwości samotny geniusz, który zakochuje w umyśle Elizabeth. Co skutkuje autentyczną chemią.

Tyle że, podobnie jak w przypadku nauki, życie bywa nieprzewidywalne. Dlatego parę lat później Elizabeth Zott jest nie tylko samotną matką, ale i – dość niechętnie – gwiazdą kulinarnego programu numer jeden całej Ameryki: „Kolacji o szóstej”. Jej niezwykłe podejście do gotowania („Do łyżki stołowej kwasu octowego dodajemy szczyptę chlorku sodu”) staje się zaczątkiem rewolucji. W miarę jednak jak rosną zastępy jej sympatyków, rośnie też grupa niezadowolonych. Okazuje się bowiem, że Elizabeth nie uczy kobiet po prostu gotować, robi znacznie więcej; ośmiela je do zmiany status quo.”

Czytając „Lekcja chemii” czasem można zapomnieć, że powieść dzieje się w USA w latach 60-tych, bo wiele fragmentów dotyczących zwłaszcza dyskryminacji brzmi dziwnie znajomo. Historia ma dużo humoru i uroku, obejrzałam też serial na AppleTv i nie zawiodłam się! Bardzo dobrze dobrana główna bohaterka (Brie Larson) i piękna scenografia, dokładnie taka jaką wyobrażałam sobie podczas czytania.

Opowieść sfrustrowanego pisarza w „Urugwajce” psychologicznie mnie nie wciągnęła (mam przesyt czytania o kryzysach wieku średniego pisarzy…), ale za to prześledziłam na Google maps całą trasę jego podróży. Doceniam dobre tłumaczenia (Barbara Jaroszuk), jak zwykle w wydawnictwie Pauza.

Rebecca Solnit cenię za inteligencję, a Anię Dzierzgowską (koleżankę z Amnesty International) za świetne tłumacznie. Zastanawiam się kiedy dać tę książkę do przeczytania córce.

Żałuję, że Barszalony nie przeczytałam przed odwiedzeniem jej autorki Agi w tym mieście, z pewnością inaczej patrzyłabym na dzielnicę Raval, w której mieszkaliśmy.

Nie kawaler na schwał, ale jak się patrzy. Żaden tam szary budyń z teczką, co tego robactwa w bród na ulicach. Bardziej popadał pod zagraniczniaka niż krajowego. Chociaż na araba czystej krwi nie wyglądał”. Z Zytą Rudzką mam problem, bo bardzo doceniam oryginalny i niepodrabialny język, który stworzyła w tej i poprzedniej książce, ale czytając miałam często wrażenie przesytu. Niemniej jednak Wera – męska fryzjerka zawodowa jest zupełnie niekonwencjonalnym typem bohaterki powieści.

„Krótko i szczęśliwie” to historie otulające, wzruszające i pokrzepiające. Bo na miłość nie jest nigdy za późno.

Forma mistrzowska, widać, że Iwasiów jest erudytką, która umie wspaniale operować słowem. Treść przerażająca, autentyczna i mocna, nie wiem czy opisywała swoje doświadczenia, jeśli cudze to tym większy szacunek. Żałuję, że alkohol jest głównym wątkiem, liczyłam na więcej refleksji o kryzysie wieku średniego, menopauzie, itd.

Patrz wyżej.

„Żeby mieć ciekawe życie, trzeba umieć się nim cieszyć. Profesor Magdalena Fikus opowiada Irenie Cieślińskiej o takim właśnie życiu, w którym było miejsce na wszystko z wyjątkiem nudy. Wspomina dzieciństwo w czasie okupacji, szkolną działalność w strukturach ZMP, studia w Odessie i Moskwie, nieudaną magisterkę, walkę o rozwój nauki w warunkach państwa socjalistycznego i w czasach permanentnych niedoborów, staż w Stanach Zjednoczonych, gdzie najbardziej zdumiały ją nie warunki pracy, ale wolność słowa i wyboru. Opowiada o racjonalizmie, mężczyznach swojego życia, macierzyństwie, odchudzaniu, o życiowych błędach, których się nie żałuje, i o wadze i zaletach doświadczenia. Mówi także o nauce. O poświęceniu, sukcesach i porażkach oraz towarzyszących jej profesji etycznych dylematach. Opowiada o Festiwalu Nauki, który współtworzyła, żeby popularyzować wiedzę.”

Nareszcie udało mi się przeczytać tę książkę, mam nawet listę pytań, które zadam Irenie i pani Profesor przy okazji naszego kolejnego spotkania Rady Programowej Centrum Nauki Kopernik. Oprócz wątków naukowych i zagranicznych bardzo doceniam te o mężczyznach :)

„Czy będąc lesbijką, można wierzyć w Boga? Czy gorsza jest wnuczka, która bluźni myślą podczas nabożeństwa, czy taka, która do kościoła nie chodzi wcale? Debiutancki zbiór opowiadań Deeshy Philyaw to dziewięć słodko-gorzkich historii czarnych kobiet, których życiowe decyzje ukształtowało dorastanie blisko Boga. Opisując ich prawdziwe pragnienia, tęsknoty i dylematy, Philyaw literackim zmyśleniem próbuje odpowiedzieć na pytanie, czy Kościół na pewno tak samo kocha swoje siostry, jak miłuje swych braci w wierze.

Nie jest to jednak proza rozliczeniowa – wprawdzie bohaterki Philyaw często się z Bogiem spierają i próbują wybrać między tym, co „moralne”, a tym, co „grzeszne”, w końcu jednak decydują się działać zgodnie z sercem. Bo Sekretne życie pobożnych kobiet to przede wszystkim opowieść o poszukiwaniu miłości – do siebie, przyjaciół, rodziny i partnerów. Czasem pełna czułości i poczucia humoru, czasem – gniewu i tęsknoty za wolnością.”

Po lekturze aż chce się jechać na południe USA albo przynajmniej iść na jakiś koncert chóru gospel. Każde z opowiadań ciekawe i wciągające.

„Irlandia Północna, 1975 rok. W kraju codziennie wybuchają bomby, trwają krwawe rozrachunki IRA. Młoda nauczycielka Cushla stara się wieść wraz z matką spokojne życie w miasteczku w pobliżu Belfastu. Uczy w szkole parafialnej, a wieczorami pracuje w rodzinnym pubie. Tam poznaje Michaela, adwokata, który zdobył rozgłos, broniąc członków IRA.

On jest protestantem i kocha Irlandię, ale nie uważa, że warto dla niej zabijać. Ona jest katoliczką i wie, że zawsze będzie oceniania przez pryzmat wyznania i pochodzenia. Wbrew rozsądkowi – Michael jest znacznie starszy oraz żonaty – Cushla daje się wciągnąć w jego wyrafinowany świat, zawiązuje się między nimi romans. Brutalne pobicie ojca jednego z uczniów uruchamia jednak lawinę wydarzeń zagrażających wszystkim, których Cushla najbardziej chce chronić.”

Ciekawie pokazana historia Irlandii na tle fabuły obyczajowe. Bardzo udany debiut, który zachęcił mnie do poszukania kolejnych książek o konflikcie irlandzkim.

„W chłodny wiosenny wieczór kobieta w średnim wieku przygotowuje risotto w skromnej kuchni domku myśliwskiego, zjada je samotnie i nakłada porcję dla psa. Nazajutrz rano z zaskoczeniem odkrywa, że przez noc pojawiła się niewidzialna bariera, która oddziela ją od reszty świata. Nazywa ją po prostu „ścianą”. Bohaterka, której imienia nie poznamy, zostaje sama, a przynajmniej tak się zdaje. W towarzystwie psa Luchsa, krowy Belli i kotów rozpoczyna przerażającą walkę o przetrwanie, zostając „głową niezwykłej rodziny”.”

Wspaniała i wciągająca, po skończeniu długo o niej myślałam i to w różnych kontekstach – co ja robiłabym na miejscu bohaterki? Czy poradziłabym sobie z życiem i pracą?

„Autorzy bestsellerów – Anna Augustyn-Protas oraz Tadeusz Oleszczuk mierzą się z jednym z ostatnich tabu w naszej kulturze i obalają mity związane z klimakterium.

Czy za nieprzyjemnymi objawami stoi spadek poziomu estrogenów? Ten proces tylko odsłania kondycję naszego organizmu.

Czy jesteśmy skazane na uderzenia gorąca czy wzrost wagi? Nie. Możemy czuć się świetnie.

Czy menopauza to koniec młodości? A skąd!

W dojrzałym wieku kobieta kończy rozdział związany z rozmnażaniem. Jednak dostaje w zamian dużo więcej – świadome życie. Jeśli menopauza jest przekwitaniem, to – hello, girls- każdy, kto ma ogród, wie, że kolejny etap to owocowanie. I najlepsza część egzystencji – zbiory.”

Ta książka bardzo porządkuje wiedzę, świetna jest check lista badań, ale też optymistyczny wydźwięk całości. Mam nadzieję, że z autorką omówię przy winie fragmenty, które sobie zaznaczyłam ;)

Po tę książkę sięgnęłam z niepewnością, bo w postaciach „Czułej przewodniczki” nie do końca się odnalazłam. Ale okazało się, że Przędza jest zupełnie inna i bardzo mi się podobała. Może to kwestia wieku i doświadczeń autorki, napisana pięknym językiem, nienachalna, z wątkami które jakoś mnie poruszyły i zatrzymały.

„Tkanie jest dla mnie o tym, że chcę mieszkać w swoim własnym życiu. Chcę odnajdować to, co jest moje, i bawić się tym. Chcę żyć poprzez swoje ciało, patrzeć, słuchać, wąchać, smakować i dotykać świata. Chcę patrzeć na rzeczy z bliska. Karmi mnie energia równości, przyjaźni, miłości. Ciekawią mnie drogi prowadzące w głąb.”

Mam dużo zaznaczeń Natalio, odezwę się do Ciebie jak będę w Krakowie! :)

5. Izrael, Żydzi, Zagłada

W tym roku przygotowałam zestawienie 6 książek o chasydach, które warto przeczytać, nie udało mi się przeczytać wszystkich lektur, które chciałam z okazji 80. rocznicy wybuchu Powstania w Gettcie Warszawskim.

Moja coroczna lista żydowsko-izraelska tym razem była m.in. inspirowana poleceniami Uli Rybickiej z serwisu Żydoteka, 7/10 już przeczytałam, kolejne zamierzam przeczytać. Sama chyba nieco inaczej bym tę listę skonstruowała. Po 7 października było mi już bardzo trudno czytać książki z tej półki… W Kindlu czeka też cała lista palestyńska.

„Dzienniku upadku” to opowieści brazyliskiej rodziny w cieniu Zagłady – dużo ciekawiej według mnie o swojej rodzinie opowiada Mikołaj Grynberg w „Poufnym”.

Przed 80-tą rocznicą powstania w getcie warszawskim wróciłam do opowieści Marka Edelmana. „Życie tam, w getcie, w pojedynkę było niemożliwe. Bez tego nie można było przeżyć i zostać człowiekiem. Zawsze trzeba było mieć kogoś do pary w tym sensie, że trzeba było mieć przy sobie drugiego człowieka, który myśli tak samo, który jest w ciebie tak samo wciągnięty, jak ty w niego. Dla którego zrobisz wszystko, a on dla ciebie. I to jest miłość”.

„Klasztor żałoby” to dwie osobne opowieści, w pierwszej: „Mój dziadek był Arabem z Bejrutu, babcia żydowską Arabką z Aleppo, więc ja też jestem trochę Arabem – w sumie w trzech czwartych Arabem, a w jednej czwartej Polakiem” pojawia sie też wątek Polski. Druga dzieje się w Gwatemali.

„Los” jest pięknie napisany, bardzo lubię tak połączone wątki, historia łączy się z teraźniejszością, a człowiek z człowiekiem.

Nie musieliśmy was tu przywozić. Mogliśmy was przecież zabrać do Paryża, byście podziwiali te przepiękne ulice, albo do Włoch, gdzie jest najlepsze jedzenie na świecie, albo do Londynu, żeby iść do teatru, albo zobaczyć piramidy w Egipcie. A może na słodycze do Maroka, na mecz piłki nożnej w Barcelonie albo do Aten posłuchać ulicznych pieśniarzy śpiewających o złamanym sercu. Ale przywieźliśmy was właśnie tutaj, na miejsce mordu. Cel ten został najpewniej osiągnięty: zrozumieliście, że wszystko to kwestia siły, siły i jeszcze raz siły.” W „Potworze pamięci” jest dużo o pamięci i historii, ale też dużo dowiedziałam się o obozach w Sobiborze czy Treblince.

Bardzo lubię projekty wizjonerski i z pozoru nie do zrobienia a taka jest historia Aarona Lanskiego, który postanowił uratować w USA milion książek w jidysz. Z humorem opisuje spotkania z osobami, które przekazywały książki, a tak naprawdę oddawały część historii swojej rodziny. Następnym razem będąc w Stanach na pewno odwiedzę Yiddish Book Center.

Etgar Keret w „Usterka na skraju galaktyki” nadal jest mistrzem krótkiej formy.

Wywiad dziennikarki Shiry Chadad z Amosem Ozem to ciekawa rozmowa o życiu, pracy, miłości i współczesnym Izaraelu. „Z biegiem lat coraz bardziej wyzbywam się odruchu drwienia z przekonań i opinii, które uważam za bezspodstawne.”

Gdyby nie temat, to pewnie porzuciłabym tę książkę po kilku rozdziałach, bo od języka aż cierpły zęby…

„Stojąc na ulicy tysiące kilometrów od domu, Joela ukradkiem obserwuje dwie dziewczynki. Niezauważona przez wnuczki, których nigdy nie poznała, i córkę, z którą od lat nie ma kontaktu, zaczyna snuć opowieść o błędach, łatwych do popełnienia, lecz mimo to niewybaczalnych. Joela ściga własne wspomnienia, by uchwycić moment, gdy drobne oszustwa życia rodzinnego doprowadziły córkę do ucieczki.

Hila Blum tworzy realistyczny portret radości, smutków i niepewności wpisanych w macierzyństwo. Zbrodnie popełnione z dobrych chęci, wielki trud, jaki podejmuje matka, aby ukryć swoją rodzicielską porażkę, oraz historia miłości do dwóch mężczyzn. Do tego, z którym założyła rodzinę, i do tego, z którym przeżywa jej stratę.”

Najbardziej poruszający jest emocjonalny wątek rodzicielski, szczególnie jeśli ma się córkę.

„Kiedy przyszliśmy, drzwi wejściowe opierały się już na wysuniętym ryglu. Wystarczyło je popchnąć, by zgodnie z żydowskim prawem wejść do środka bez dzwonienia. Na niewysokiej białej szafie w przedpokoju ustawiono w rządku sześć czarnych pudeł na kapelusze.

Przybyliśmy jako pierwsi. Dopiero dobre pół godziny po nas zjawiły się jeszcze trzy kobiety. Dwóm towarzyszyły córki, a trzecia przyprowadziła ze sobą synka, na oko pięciolatka. Mężowie i synowie powyżej trzynastego roku życia byli na nabożeństwie w synagodze.

Gdy tylko weszliśmy, Dahlia – w sięgającej niemal do ziemi prążkowanej sukience kopertowej z ciemnoniebieskiego aksamitu przetykanego czernią – natychmiast zaprowadziła nas do kuchni: kiszkowatego, wypchanego po brzegi przysmakami pomieszczenia, które tworzyły dwa niemal identyczne skrzydła. Były tu podwójne: piekarnik, zmywarka i lodówka. Wszystkie znajdujące się po jednej stronie przybory kuchenne, w tym fartuchy i magnesy na lodówkę, miały swoje odpowiedniki po drugiej.

Pierwsza książka autorki „Mazel tov” podobała mi się dużo bardziej, ta pisana w pandemii trochę nie ma szkieletu. Jest kilka ciekawostek z życia chasydów z Antwerpii i kilka ładnie nakreślonych postaci.

Jeśli czytało się wcześniej jakieś książki o chasydach, to zbyt wielu zaskoczeń nie będzie. Trochę wydawało mi się, że autorka, niereligijna Żydówka ze Szwecji nie zrobiła wystarczającego researchu jadąc do Wiliamsbourga, ale trochę ciekawych historii i postaci jest.

„Prowokacyjna powieść o uzależnionej od pornografii młodej kobiecie należącej do ortodoksyjnej społeczności nowojorskich chasydów.

Rajzla marzy o wolności i spełnieniu swoich ambicji, ale sztywne zasady obowiązujące w jej środowisku zmuszają do ukrywania – pragnień. Kiedy odkrywa świat pornografii, jej życie nabiera nieznanych wcześniej barw. Rozpoczyna mroczną i niebezpieczną podróż…

Czy uda się jej pogodzić coraz większe zainteresowanie swoją seksualnością z oczekiwaniami – rodziny?”

„W niektórych filmach mężczyźni sztupali kobiety w tuches. Skąd szwanc wie, gdzie wejść?”

To nietypowe pokazanie świata chasydów, nauczyłam się wielu nowych słówek w jidysz, których nie było na Duolingo :)

„Wszystko zaczęło się od dwóch kabanosów” – tak Shalom Auslander otwiera historię swojego upadku, tudzież wyzwolenia od ultraortodoksyjnej żydowskiej wspólnoty, w której się wychował w amerykańskim miasteczku Monsey, nieopodal Nowego Jorku. „Żal po napletku” to pełna złości, tonowana jednak satyrycznym talentem autora opowieść o wylogowaniu się z rodziny (i szerzej: narodu) oraz próbie wyleczenia się z Boga, co okazuje się przedsięwzięciem najtrudniejszym. Nasz bohater niby wie, że Boga nie ma, lecz religia weszła mu w trzewia w postaci nerwicy i nieusuwalnego lęku przed karą.”

Dla niektórych może być obrazoburcza, często śmieszna, a na pewno najlepiej mi wytłumaczyła kwestię błogosławieństw przed jedzeniem np. sernika. Końcowa Hagada na do widzenia Macieja Stroińskiego bardzo ładnie osadza wszystkie wątki.

„Rok 1949, spieczona sierpniowym słońcem pustynia Negew blisko granicy z Egiptem. Ofiarą konfliktu izraelsko-palestyńskiego pada młoda kobieta: zostaje wzięta do niewoli, zgwałcona i zabita. XXI wiek, Autonomia Palestyńska. Mieszkanka Ramallah, która natrafia w gazecie na artykuł o zbrodni sprzed lat, wyrusza do Negewu, chcąc dowiedzieć się, co dokładnie spotkało tamtą dziewczynę – prześladuje ją bowiem pewien „drobny szczegół” łączący jej życie z ówczesnymi wydarzeniami.

„Drobny szczegół” to medytacja nad mechanizmami przemocy, grozą wojny i pracą pamięci, przypominająca, że historię piszą zwycięzcy, a los ofiar objęty jest milczeniem.”

Mocna, skromna i ładnie przetłumaczona.

A w Kindlu czekają Stramerowie, Nigdy nie byłaś Żydówką, Kwestia charakteru.Bojowniczki z warszawskiego getta, Getto warszawskie. Przewodnik po nieistniejącym mieście, Dzieci getta.Mam na imię Adam, Rodzina Netanjahu, Apeirogon, Pokój z widokiem na wojnę czy Na Zachodnim Brzegu bez zmian. Na tej półce zawsze mam co czytać.

6. Francja

W tym roku po ponad 20 latach wróciłam do Paryża, co było okazją do odświeżenia sobie języka i kultury frankofońskiej.

„Paryż na widelcu” to wiele historii o paryskim metrze, historii, kinach, modzie czy sztuce. Stolica Francji okiem Brytyjczyka napisana jest zabawnie i pouczająco.

O ile „Anomalia” mnie zachwyciły, o tyle „Wszystkie szczęśliwe rodziny” zupełnie nie. Momentami tylko zabawne opisy życia francuskiej rodziny z wyższej klasy średniej znudziły mnie mniej więcej w połowie książki.

Za to historia życia dróżniczki i dozorczyni na cmentarzu okazała się zaskakująco wciągająca. Wracałam do niej po trudnych reportażach i zawsze znajdowałam mądre obserwacje o życiu, miłości i śmierci, nieoczywiste zwroty akcji oraz bohaterów i bohaterki, do których się można przywiązać. „Życie Violette” na długo zostaje w pamięci i dlatego zostaje jedną z książek roku.

Redaktora Marka Ostrowskiego oglądałam często w programie 7 dni świat, stąd wiem, że Francję zna, rozumie i kocha. I to widać w Jego książce „Francuski sen”, w której opisuje różne oblicza kultury i tradycji francuskich. Na pewno pozwala lepiej zrozumieć wiele zjawisk społecznych i politycznych. „Francja, na czele z Paryżem, jest krajem pożytecznego kulturalnego snobizmu, gdzie intelektualiści mają większy posłuch niż gdzie indziej. Przywódcy inteligencji, czołowi pisarze i myśliciele kraju […] nieustannie toczą debaty nad sprawami publicznymi, polityką, kształtem oświaty, a ich głos jest szanowany.

7. Włochy

Nie ma roku bez wyjazdu do którejś z części Italii, kraj ten nigdy nie przestanie mnie zachwycać. W tym roku starałam się

Tegoroczna wizyta na Sycylii skłoniła mnie do sięgnięcia po „Sycylijczyka” Mario Puzo (nie zdążyłam dokończyć „Sycylijskiego mroku” i drugiego tomów „Lwów sycylijskich, czyli trzeba będzie wrócić na wyspę ;) ). Nie jest to powieść na miarę Ojca chrzestnego. Dzieje się w czasie, kiedy na Sycylii przebywa Micheal Corleone, który zresztą spotyka się z głównym bohaterem – młodym buntownikiem walczącym z mafią – Salvatorem Giuliano. Czyta się wartko, postaci są wyraziste i można lepiej zrozumieć pewne elementy sycylijskiej kultury i historii.

Jeśli jesteś miłośnikiem lub miłośniczką filmów o Ojcu chrzestnym, to spodoba Ci się książka „Zostaw broń, weź cannoli”, w której autor (czasem zbyt drobiazgowo) opisuje kulisy powstania filmu, perypetie związane ze scenariuszem, reżyserem, producuentem, aktorami i aktorkami, a także samym Puzo. Kopalnia ciekawostek.

„Tym, co nakręca wątłe fabuły opowiadań Calvina – pisze w posłowiu tłumaczka Anna Wasilewska – jest napięcie, które powstaje między światem rzeczywistym a światem przedstawionym, między jednostkowym doświadczeniem, fizycznym doznaniem, a próbą jego opisania. Z pozoru są to opowiastki o niespełnieniu, o niemożności nawiązania bliskich relacji, o braku komunikacji. Ale nie tylko”.

„Trudne miłości” to cykl opowiadań, nie wiem czy te miłości są trudne, ale na pewno ciekawe.

Oliva ma 15 lat. Dorasta w sycylijskiej Martoranie w latach sześćdziesiątych. Jej światem rządzą surowe zasady. Wychowana jest w duchu posłuszeństwa, matka jej wpaja, że ma być uległa i ma podporządkować się woli i panującym od pokoleń zwyczajom. Dziewczyna ufa dorosłym i to z ich rąk dozna największych krzywd. Dziewczynie uwiera to pozbawienie jej prawa decydowania o sobie, ale nie może nic zrobić. Jej małżeństwo zostało zaaranżowane, ale do niego nie doszło. Olivę upatrzył sobie inny mężczyzna i „zhańbił”, mając nadzieję na jej szybkie poślubienie, zgodnie z panującymi prawidłami w kraju. Historię Olivy Denaro autorka oparła na faktach.

„Z niej dowiesz się wszystkiego o zachowaniach, zwyczajach i codziennych rytuałach starożytnych Rzymian. Co wówczas jedzono? Gdzie obcinano włosy, gdzie leczono, a gdzie się szło w wypadku napaści na ulicy? Prezentowana przez autorkę wizja historii starożytnej pokazuje, jak radzić sobie z wieloma problemami i nowymi doświadczeniami, z którymi możesz się zmierzyć, wędrując po tym olbrzymim i pełnym tajemnic mieście.”

Bardzo dobra lektura przed zwiedzaniem Forum Romanum i innych zabytków starożytnego Rzymu.

„Delektując się typowym rzymskim posiłkiem w tradycyjnej restauracji, Andreas Viestad zabiera nas w pasjonującą kulinarną podróż, danie po daniu, przez historię świata i historię Wiecznego Miasta. Dowiedz się, jak to możliwe, że spór o sposób pieczenia chleba przyczynił się do wielkiej schizmy w Kościele, miłość do masła stała się impulsem do powstania reformacji, a niedobór soli doprowadził do przegrania wojny secesyjnej, wybuchu Wielkiej Rewolucji Francuskiej i upadku brytyjskiego imperium kolonialnego.
Poznaj historię małej wioski, która dzięki pszenicy zmieniła się w centrum największego imperium, jakie widział świat. Odkryj, jak cytryna wpłynęła na rozwój sycylijskiej mafii.”

Po lekturze tej książki carbonara już nigdy nie będzie smakować tak samo :)

„Akcja powieści Ivany Dobrakovovej rozgrywa się w Turynie, nazywanym miastem satanistów i egzorcystów. „Słońce Turynu” jest przewrotne: główna bohaterka
porusza się raczej w strefie cienia – miota się pomiędzy obowiązkami matki i żony, jest zawieszoną między różnymi tożsamościami wielokrotną emigrantką szukającą
w rzeczywistości dogodnej szczeliny, pęknięcia, w które mogłaby uciec. To właśnie w takiej szczelinie rodzi się tęsknota za ekstremum, pokusa przekraczania granic – przede wszystkim moralnych i cielesnych. Zdecydowanie jednak pojemniejsza okazuje się kwestia zasięgu zła – pytanie o to, czy zło jest dziedziczne, czy czeka na odpowiednie warunki, żeby zakiełkować.”

Myślałam, że będzie miło i przyjemnie o Słowaczce we Włoszech, a potem zrobiło się gęsto – wątek erotyczny, rodzicielski i kobiece dylematy.

„Pory roku zmieniają się w ciągu jednej nocy, pinie i platany rzucają coraz dłuższe cienie, a gorące powietrze z każdym dniem gęstnieje. Między Piazza del Popolo a Piazza Navona krąży trzydziestoletni mediolańczyk Leo Gazzarra. Niespełniony pisarz, melancholijny lekkoduch pogrążony w smutku i ciągłym zawieszeniu między alkoholowym upojeniem a wykańczającym delirium. Mistrz w dwóch sztukach – milczenia i dostosowywania się do sytuacji. Jest też ona, Arianna. Eteryczna, krucha i nieuchwytna. Próżna i znerwicowana. I choć wydaje się, że jako jedyna rozumie Leo, odpycha i przyciąga go jednocześnie. Trzecim bohaterem jest Rzym końca lat sześćdziesiątych – pozornie niegościnny, wypełniony turystami i obojętnością, dający mimo wszystko schronienie niejednemu wygnańcowi. Burzliwa relacja trojga bohaterów zostawia nas z pytaniem: czy od samotności można uciec?”

Książkę ratują w moich oczach okładka i opisy Rzymu, bo na pewno nie kolejny sfrustrowany pisarz.

Na tę książkę trzeba mieć odpowiedni nastrój, ja chyba oczekiwałam czegoś innego.

8. Internet

Zaczęłam kilka książek dotyczących sieci, social mediów, itd. ale jakoś w tym roku nie był to temat, który mnie wciągnął.

Książkę o Wikipedii przeczytałam przed panelem, który prowadziłam dla Wikimedia Polska, jest tam trochę ciekawostek, które przybliżają fenomen świata wikipedystów i wikipedystek, jednak niechlujne tłumaczenie nieco psuło wrażenie.

„Ekonomia uwagi” świetnie zbiera fakty o mediach społecznościowych, które znam z innych lektur, tłumaczy, przestrzega, daje do myślenia.

9. USA

O Stanach Zjednoczonych zawsze czytam z ciekawością i przyjemnością, zarówno reportaże jak i powieści przypominają mi dlaczego ten kraj mnie tak fascynuje.

  • Vivian Gornick, Kobieta osobna i miasto (wyżej)
  • Bonnie Garmus, Lekcje chemii (wyżej)
  • John Williams, Stoner

O „Stonerze” trochę dyskutowałam w mojej grupie książkowej, bo dla mnie był jak polski film, w którym nic się nie dzieje. Ale książka ta ma swój fanklub, więc musicie przeczytać i zdecydować sami_e ;)

„Rozkład” to jedna z moich książek tego roku, autor (i współautor świetnego „Podcastu amerykańskiego”) z pewnością nie jest obiektywnym analitykiem i ma swoje wyraźne poglądy. Ale w tej książce potrafi ich bronić, a praca researcherska, którą wykonał jest niesamowita. Nie jest to książka łatwa, ale nawet jeśli ktoś wcześniej nie czytał o gerrymanderce czy nie wie co to filibuster, znajdzie stosowne wytłumaczenia w książce. A do tego masę ciekawostek, anegdot i wiedzy o amerykańskiej polityce federalnej i stanowej. Generalna refleksja jest jednak bardzo smutna – „Ameryka przestała się ulepszać i nie reformuje swojego systemu politycznego. (…)
Od lat 60., kiedy republikanie zagrali tzw. południową strategią, żeby przejmować dawnych wyborców demokratów, nie mówili wprost: głosujcie na nas, a my pokażemy czarnym, gdzie ich miejsce. Mówili bardziej subtelnie: rozumiemy wasze obawy, „prawa stanów” są bardzo ważne, to fundament wolności w Ameryce, żeby obywatele stanów mogli się u siebie rządzić tak, jak uważają za stosowne. W latach 60. jest oczywiste, co to znaczy: że dalej można gnębić czarnych, nawet jeśli trochę innymi metodami niż dotychczas.”

„Literacki debiut Dantiel W. Moniz to zbiór jedenastu opowiadań o życiu mieszkańców Florydy. W międzypokoleniowych historiach poznajemy zawiłości relacji partnerskich, problemy rasowe, intymność i sekrety kobiet, kwestie trudnego dziedzictwa i mroczną stronę natury ludzkiej.”

Intrygujące, z nieoczywistymi zakończeniami, wszystkie trzymają poziom.

10. Japonia

W tym półroczu Japonia była trochę poszkodowana, ale mam na liście kilka książek do skończenia i do przeczytania w przyszłym roku.

Zbiór opowiadań Kajii’ego przeczytałam, ale nie został w mojej pamięci.

„Mała rodzinna restauracja gdzieś przy bocznej uliczce w Kioto. Nagare Kamogawa, emerytowany policjant, zajmuje się gotowaniem, a jego córka sprawami administracyjnymi. Ale na zapleczu prowadzą jeszcze jedną działalność – poszukują smaków z przeszłości.

Kiedy pojawia się osoba tęskniąca za jednym konkretnym smakiem, detektywi ruszają do akcji, aby odtworzyć danie. Jak to robią? Jak wszyscy detektywi: szukają w przeszłości, sprawdzają i wypytują: kto przyrządzał to danie? Gdzie wtedy mieszkał? W którym sklepie kupował składniki?

Czuła historia nietypowego duetu detektywów i nostalgiczna eksplozja japońskich smaków już od pierwszej strony.”

Nie czytać będą głodną_ym ;)

11. Kryminały

Lubię dobre kryminały i nie rozumiem dlaczego niektórzy wstydzą się mówić, że czytają ten gatunek.

Niestety moje przywiązanie do postaci Niny Wawiłow jest jedynym powodem, dla którego skończyłam Martwy klif, spadek formy Pasierskiego mnie martwi.

Sobczak trzyma poziom, chociaż detektyw Korda nie zastąpi mi prokuratora Bilskiego z serii Kolory ;)

Za to nowoodkryty Małecki bardzo mnie przekonał do siebie Urwiskiem i Wiatrołomami, a para Herman-Borewicz ma potencjał rozwojowy.

Miłośnikom i miłośniczkom Szkocji spodoba się seria Rankina o inspektorze Rebusie, mnie nie do końca przekonał do sięgnięcia po kolejne tomy.

Długą noc w Paryżu czytałam w Paryżu, chociaż akcja dzieje się też w Izraelu i dobrze łączy wątki kryminalne i polityczne.

Mia Sheridan przerzuciła się z romansów na kryminały i nadal warto ją czytać.

„W przededniu drugiej wojny światowej z Gdyni do Buenos Aires polska reprezentacja wyrusza na olimpiadę szachową na pokładzie transatlantyku „Przyszłość”. Wkrótce na statku dochodzi do wyjątkowo brutalnej zbrodni, a w oczodole ofiary morderca umieszcza szachowy pion.”

Kryminał napisany ładnym językiem i ciekawie wykorzystujący autentyczne postaci i fakty historyczne.

Luta Karabina jest godną następczynią Igora Brudnego, mam nadzieję, że ta seria będzie rozwijać się lepiej niż poprzednia. Nie dla osób wrażliwych.


W tym roku skończyłam 84 książki. Zaczęłam, ale nie skończyłam pewnie drugie tyle, w Kindlu mam nadal kolejkę, która wystarczy na kilka lat ;) Ale z radością uzupełnię polecenia za kolejne pół roku.

Przejrzyj też moje półki z poprzednich lat 2022, 2021 i 2020.

Jeśli masz jakieś polecenia książkowe – z przyjemnością o nich poczytam lub porozmawiam, bo ja bardzo lubię rozmawiać o książkach!

Napisz do mnie mirella.panek.owsianska [at] gmail.com, czekam! :)



Jeśli dodałaś_eś którąś z opisywanych książek do swojej listy albo któreś z poleceń okazało się strzałem w dziesiątkę, możesz postawić mi kawę :) Pijam i espresso i cappuccino, a latem iced coffee.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Dziękuję!

Neuroróżnorodność, śmierć Kissingera, ESRSy i odkrywanie wolontariatu, czyli #3teksty1akcja 47/2023

Neuroróżnorodność, śmierć Kissingera, ESRSy i odkrywanie wolontariatu, czyli #3teksty1akcja 47/2023

To był kolejny tydzień pełeń inspiracji i pracy. Na konferencji Biedronki wysłuchałam ciekawego wykładu geologa, prof. Scotta Tinkera o energii i zmianach klimatu, na konferencji kończącej projekt Funduszu Pomocowego wreszcie spotkałam się z Kamilą – prezeską Stowarzyszenia Edukacji Krytycznej z Wrocławia i wymieniałyśmy słodko-gorzkie refleksje o funduszach na projekty dla uchodźczyń ukraińskich. Następnie przez 3 dni zajęć uniwersyteckich dzieliłam się swoją wiedzą z obszaru komunikacji i zarządzania różnorodnością, poznając kolejne osoby pełne pasji i chęci zmiany świata i po raz kolejny stwierdziłam, że uwielbiam być wykładowczynią! A wspaniałe spotkanie i wino z przyjaciółmi pozwoliły mi jakoś przeżyć 7-dniowy tydzień pracy ;)

Dzisiaj proponuję Wam artykuł o neuroróżnorodności i chwilę refleksji nad tym czy Wasza firma/organizacja jest przyjazna dla osób neuroatypowych, wspomnienie zmarłego właśnie Henry’ego Kissingera, zagłębienie się w unijne ESRSy i nową publikację „Odkrywając wolontariat”.

Tematyka neuroróżnorodności coraz częściej wkracza do dyskusji o zarządzaniu różnorodnością czy też o odpowiedzialności pracodawców. Warto przeczytać pierwszy raport o neuroróżnorodności w biurze wydany w tym roku przez Skanska wraz z partnerami.

W polecanym dziś artykule Kasi Bieleckiej w serwisie Wyborczej poznajemy z kolei różne historie neuroatypowych pracowników i pracowniczek oraz wyzwania z jakimi się mierzą pracodawcy:

„Osoby w spektrum autyzmu mogą cechować się większą skrupulatnością i dokładnością wykonywania pracy. Osoby z ADHD wpadając w tzw. hiperfocus, mogą niesamowicie intensywnie pracować, zapominając o swoich potrzebach, a osoby z zaburzeniami przetwarzania informacji (np. dyslektycy) nierzadko są bardziej kreatywne niż ich „neurotypowi” współpracownicy. 

Czy wobec tego warto tworzyć miejsca pracy dostosowane do potrzeb osób neuroatypowych? Bez wątpienia. 

Czy trzeba podkreślać, jak pracodawca może „skorzystać” na neuroróżnorodności? Mam wątpliwości.”

W jednym tygodniu zmarli w Stanach, w wieku 100 lat Henry Kissinger – były Sekretarz Stanu i w wieku 93 lat Sandra Day O’Connoer – pierwsza kobieta, która została sędzią Sądu Najwyższego.

Mam jeszcze ten egzemplarz „Dyplomacji” z autografem Henrego Kissingera, który był kilkanaście lat temu w Polsce i mimo, że w wielu miejscach Jego poglądy i styl działania mi się nie podobały, to jednak był On znaczącą postacią w amerykańskiej i światowej polityce.

Z okazji majowych setnych urodzin bohatera, Podkast amerykański przygotował cały odcinek o Jego życiu i karierze:

a w artykule na oko.press Lukasz Pawłowski i Piotr Tarczyński tak o Nim pisali:

„Doktor Kissinger został profesorem nauk politycznych, cenionym, choć niezbyt lubianym przez kolegów – nie ukrywał bowiem, że uważa się za mądrzejszego od innych, a jego ambicje nie ograniczają się jedynie do świata uniwersyteckiego.

Chętnie wypowiadał się publicznie i dzielił swoją wiedzą z każdym, kto tylko chciał go słuchać – zwłaszcza jeśli mógł mu pomóc mu w karierze. Te dwie cechy charakteru, z jednej strony przekonanie o własnej wyjątkowości, z drugiej maniakalna wręcz chęć przypodobania się ludziom wpływowym, zwłaszcza tym, którzy byli wobec niego krytyczni, raz po raz dawały o sobie znać.”

W Gazecie Wyborczej sylwetkę Kissingera przybliżał Andrzej Lubowski:

„W ubiegłym roku wydał książkę na temat przywództwa („Leadership: Six Studies in World Strategy”). Opisał sześcioro liderów i powody, dlaczego ich wybrał:

1. Konrad Adenauer, który pokonanym i moralnie zbankrutowanym Niemcom utorował powrót do wspólnoty narodów drogą „strategii pokory”.

2. Charles de Gaulle, który odnowił historyczną wielkość Francji przez „strategię woli”.

3. Richard Nixon, który w czasie zimnej wojny zapewnił Stanom Zjednoczonym przewagę, realizując „strategię równowagi”.

4. Anwar Sadat, który przyniósł Bliskiemu Wschodowi wizję pokoju drogą „strategii transcendencji”.

5. Lee Kuan Yew, który stworzył z Singapuru potężne miasto-państwo przez „strategię doskonałości”.

6. Margaret Thatcher, która odnowiła morale i międzynarodową pozycję Wielkiej Brytanii drogą „strategii przekonania”.

A za co cenił Go Adam Daniel Rotfeld?

„Henry’ego Kissingera spotykałem wielokrotnie – po raz pierwszy, kiedy zaprosiłem go w 2004 r. na wykład inauguracyjny Akademii Dyplomatycznej MSZ w Belwederze. Miałem też sposobność do rozmów przy okazji różnego typu grup roboczych i paneli organizowanych w Wiedniu i Monachium, w Waszyngtonie, Nowym Jorku i ponownie w Warszawie.

Zapadły mi w pamięć jego myśli o tym, jak bardzo dyplomacja XXI wieku zależy nie tylko od sytuacji wewnętrznej globalnych mocarstw, ale też – co zwróciło moją uwagę – od procesów transformacji państw średnich i małych. Jego przestrogi – oparte na profesjonalnym podejściu i własnych doświadczeniach – podyktowane były troską, aby mocarstwa, które ponoszą szczególną odpowiedzialność za równowagę i bezpieczeństwo międzynarodowe, zachowały poczucie moralnego zobowiązania nie tylko wobec własnego narodu, ale też wobec sojuszników i reszty świata.

Sam Kissinger w przetłumaczonym przez magazyn Pismo felietonie sprzed kilku lat komentował wyzwania związane z internetem i sztuczną inteligencją:

Użytkownicy internetu przedkładają pozyskiwanie i przetwarzanie informacji ponad ich kontekstualizację czy też namysł nad ich znaczeniem. Rzadko kiedy oddają się dociekaniom historycznym lub filozoficznym – z reguły pożądają informacji istotnych z punktu widzenia swoich bieżących, praktycznych potrzeb. W ramach owego procesu algorytmy wyszukiwarek zyskują zdolność przewidywania preferencji poszczególnych osób i personalizowania wyników, które następnie udostępniane są innym podmiotom w celach politycznych albo komercyjnych. Prawda staje się kwestią względną, informacja zyskuje prymat nad mądrością.

Media społecznościowe zalewają użytkowników masą opinii, zniechęcając tym samym do introspekcji. Tak naprawdę wielu entuzjastów nowych technologii wykorzystuje sieć, by uniknąć budzącej trwogę samotności. Wskutek tego wszystkiego słabnie hart ducha niezbędny, by podążać własną, osobną drogą, co wszak stanowi istotę kreatywności.

Technologia internetowa wywiera też szczególny wpływ na politykę. Jej zdolność docierania do społecznych mikrogrup zniszczyła dotychczasowy konsensus w kwestii tego, co ważne, bo pozwoliła na przekierowanie uwagi na konkretne, partykularne interesy. Przywódcy polityczni, zasypywani roszczeniami dotyczącymi niszowych problemów, nie mają czasu na odpowiedni namysł, dostrzeżenie szerszego kontekstu, na wypracowanie własnej wizji.”

Już za kilka tygodni około 150 największych spółek giełdowych zacznie zbierać dane do sporządzenia raportu zrównoważonego rozwoju za rok 2024 zgodnego z jednolitymi unijnymi standardami ESRS.

materiał CSRinfo

W prezentacji ekspertek CSRInfo dowiecie się więcej o ESRSach tematycznych, a artykule Mirosława Kachniewskiego, prezesa zarządu Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych w Parkiecie – kilka ciekawostek odnośnie formatów raportowania:

„Otrzymaliśmy do dyspozycji rozbudowany plik Excela, który w 12 arkuszach (osobny arkusz dla każdego ESRS-u z wyjątkiem ESRS 1, który nie zawiera żadnych DR oraz dodatkowy dla bezwzględnie obowiązkowych wymogów ujawnieniowych określonych w ESRS 2) w uporządkowany sposób prezentuje konkretne rodzaje danych wymaganych do realizacji danego wymogu ujawnieniowego.

Każdy punkt danych jest zakotwiczony w konkretnym miejscu (który ESRS, który DR, który paragraf tekstu), nazwany (czego dotyczy konkretna dana), określony jako rodzaj danych (opisowe, tabelaryczne, Tak/Nie, możliwość wyboru z predefiniowanego menu czy też liczbowe ze wskazaniem formatu danych), wskazany, czy wymagany jest przez inne regulacje (SFDR) oraz czy ujawnienie jest obowiązkowe, czy dobrowolne.”

grafika ARF

5 grudnia obchodzony jest na świecie Dzień Wolontariusza i Wolontariuszki, pewnie zupełnie przez przypadek ;) znalazłam dziś w skrzynce publikację Małgorzaty Mazur-Łukasiak i Pawła Łukasiaka pt. „Odkrywając wolontariat”.

To 13 rozmów z mądrymi osobami ze świata biznesu i organizacji pozarządowych, które opowiadają o swoich doświadczenia z pomagania i pracy wolontariackiej, ale także o dylematach i wyzwaniach.

Po otwarciu książki rzucił mi się w oko fragment rozmowy z Arturem Nowak-Gocławskim, prezesem Grupy ANG SA, którego bardzo lubię i cenię:

„Naprawdę w ekspresowym tempie zdobywaliśmy nowe umiejętności pomagania. W ciągu mniej niż roku staliśmy się specjalistami od udzielania pomocy humanitarnej, a jednocześnie prowadziliśmy swoją działalność gospodarczą. To jest konsekwencja naszego myślenia o biznesie, który w naszym systemie wartości musi część swojego czasu i środków poświęcać na rzecz dobra wspólnego”.

Jestem pewna, że wszystkie rozmowy będą ciekawe i warte przeczytania!



Jeśli poczułaś, poczułeś się zainspirowana_y tym newsletterem i jego treściami, możesz postawić mi kawę :) Pijam i espresso i cappuccino, a latem iced coffee :)

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Dziękuję!

PS. Poczytaj inne wpisy na blogu albo zapisz się do newsletterażeby otrzymywać maila o nowych wpisach.

Wykład? Warsztat? Szkolenie? Moderacja? Wszystko możliwe online. Zobacz jak możemy współpracować.

Odpowiedzialność firm, rozkład Ameryki, dane w filantropii oraz Szkoła Liderów i Liderek Politycznych, czyli #3teksty1akcja 14/2023

Odpowiedzialność firm, rozkład Ameryki, dane w filantropii oraz Szkoła Liderów i Liderek Politycznych, czyli #3teksty1akcja 14/2023

Wracam do Was poświątecznie z Gorzowa i Szczecina, tam wiosna pełniejsza niż w Warszawie :)

Dzisiaj polecam artykuł o odpowiedzialności firm za naruszenia praw człowieka, np. w krajach afrykańskich, książkę o tym, że źle się dzieje w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej oraz artykuł o gromadzeniu i wizualizowaniu danych na potrzeby filantropijne. A jeśli znacie kogoś działającego społecznie lub politycznie – zapraszam do aplikowania do Szkoły Liderów i Liderek Politycznych.

Przygotowywana przez UE dyrektywa Corporate Sustainability Due Diligence Directive (CSDD) dotyczącej należytej staranności przedsiębiorstw w zakresie zrównoważonego rozwoju ma umożliwić pozywanie firm za naruszenia praw rdzennych społeczności przed sądami w krajach europejskich. 

Wieś Famienkro, Wybrzeże Kości Słoniowej, fot. Magdalena Krukowska

W artykule w Forbesie „Firmy będą odpowiadać za to, z czego powstają ich produkty? Lobbyści robią wszystko, żeby rozwodnić przepisy” pisze o tym dr Magdalena Krukowska, która niedawno wróciła m.in. z Wybrzeża Kości Słoniowej, gdzie obserwowała m.in. nadużycia, których dopuszczają się w Afryce europejskie firmy.

Firmy objęte dyrektywą będą więc musiały wdrożyć procedury identyfikacji, zarządzania i raportowania ryzyk dotyczących praw człowieka i ochrony środowiska w łańcuchu dostaw. W każdym kraju mają być powołane organy nadzorcze, które będą musiały ścigać z urzędu naruszenia, rozpatrywać skargi interesariuszy oraz nakładać kary. Czyli funkcjonować na podobnej zasadzie jak UOKiK. Taki nadzór funkcjonuje od początku tego roku w Niemczech, które, po Francji, uchwaliły już własną ustawę dotyczącą należytej staranności. Po wejściu w życie CSDD będą ją tylko nowelizować.

Na podstawie nowego prawa francuska organizacja Sherpa oraz Friends of the Earth France, pozwała ostatnio w imieniu lokalnej społeczności francuską firmę wydobywczą Perenco za karczowanie lasów tropikalnych w Kongu. Projekty podobnych ustaw powstają teraz w Belgii, Austrii, Finlandii, Luksemburgu, Hiszpanii Holandii.

Na polskie firmy już teraz wpływa niemieckie prawo, które obejmuje spółki z siedzibą w Niemczech i zatrudniające powyżej trzech tysięcy pracowników, a od stycznia 2024 r. – od tysiąca pracowników. Na pewno wzrosną bowiem wymogi raportowe wobec dostawców z zakresu ochrony środowiska i praw człowieka, którzy będą musieli udowodnić, że spełniają standardy kilkunastu przywoływanych w ustawie traktatów. Niemieckie firmy będą się w ten sposób chronić przed karami do 8 mln euro lub 2 proc. rocznego światowego obrotu.

Unijni urzędnicy, podobnie jak niemieccy, chcą aby najwięksi przedsiębiorcy, poprzez konieczność stosowania zasad dyrektywy CSDD, wymusili na swoich dostawcach, poddostawcach oraz wykonawcach zmiany dostosowujące również ich biznesy do wymogów dyrektywy. Bez tego nie będą mogły m.in. brać udziału w przetargach publicznych.”

W czasie Świąt przeczytałam połowę książki Piotra Tarczyńskiego „Rozkład. O niedemokracji w Ameryce”, a dzisiaj polecam Wam rozmowę z autorem na łamach Krytyki Politycznej.

Lincoln Memorial, Waszyngton DC

O ile do „Podcastu amerykańskiego”, który Tarczyński współprowadzi z Łukaszem Pawłowskim mam pewne uwagi dotyczące formy (da się krócej ;), o tyle książka ma dużą szansę na znalezienie się wśród moich książek roku. Bardzo doceniam pracę researcherską i dobre udokumentowanie każdego z opisywanych tematów, która nie przesłoniła czytelności i pracy redaktorskiej. Niewątpliwą zaletą jest też aktualność, autor komentuje wydarzenia, które działy się kilka czy kilkanaście miesięcy temu, a ich skutki widzimy na ekranach telewizorów i w sieci. Mimo iż staram się czytać dużo książek o Stanach, znalazłam tam wiele mniej znanych ciekawostek (wiecie kogo dopisał na karcie wyborczej George W. Bush, który nie zagłosował na Trumpa? ;), łatwo też rozpoznaję miłość i fascynację opisywanym krajem, a to mnie zawsze w książkach urzeka i porywa.

W wywiadzie z Michałem Sutowskim, Tarczyński tłumaczy zmiany w elektoracie Partii Demokratycznej i Partii Republikańskiej:

„Republikanie mają elektorat coraz bardziej homogeniczny, mniej się między sobą kłócą, są bardziej zdyscyplinowani. Lewica nie wybacza swoim liderom niczego, a prawica absolutnie wszystko. Kandydatem religijnych radykałów w roku 1980 mógł zostać rozwodnik, nie mówiąc już o Trumpie w 2016, a na lewicy zastanawiają się, czy ich kandydat aby 30 lat temu nie zagłosował na to, na co nie powinien… Republikanie nie wybaczają swoim tylko jednego – dogadywania się z demokratami.

A demokraci mogli się zachować symetrycznie? Żeby przynajmniej nie przesuwać środka polityki na prawo?

Oni przesuwają się w lewo, ale nie aż tak jak republikanie na prawo, bo są na to zbyt zróżnicowani. Jeśli musisz znaleźć wspólny mianownik dla tylu grup, które jednoczysz pod swym sztandarem czy parasolem, to wspólny mianownik będzie raczej w centrum.

Mówisz, że wyborcy nie wybaczają republikanom tylko dogadywania się z demokratami – to już jest logika tożsamościowa, plemienna. Kiedy nie chcesz mieć tego drugiego za sąsiada ani żeby twoja córka spotykała się z kimś takim. Od kiedy to się dzieje?

To długotrwały proces, ale gdybym miał koniecznie wskazać moment przełomowy dla tego okopania się na pozycjach, to byłaby to kadencja młodego Busha, czyli po roku 2000. Wyborcy stają się wtedy osobni pod każdym względem: różnią się wykształceniem, bo demokraci częściej mają wyższe, kolorem skóry – bo demokraci to rzadziej biali, mieszkają raczej w większych miastach i powoli przejmują przedmieścia, wraz ze wprowadzaniem się tam Latynosów i czarnej klasy średniej. Znów, ta rasa jest bardzo ważna, bo gdyby tylko biali wybierali, to republikanie rządziliby chyba na zawsze. Lyndon B. Johnson był ostatnim kandydatem demokratów, który wygrał wśród białych wyborców.”

O tym, że dane osobowe są ważne wie cały sektor komercyjny, ale coraz częściej uczą się tego także organizacje pozarządowe. W polecanym artykule przeczytacie jak robić to dobrze:

grafika Philea

„Collecting consistent and reliable data around philanthropic efforts is essential for improving transparency and accountability, guiding resource allocation, identifying trends and patterns, and ultimately, for achieving greater impact in addressing social, economic, and environmental challenges across countries. (…)

Consistent, reliable data around philanthropic efforts, when visualised effectively can help to communicate the impact of philanthropic activities to stakeholders and further promote transparency and accountability in the sector. Presenting data in a comprehensive and accessible way can help demonstrate the human impact of philanthropy and build trust, empathy, and support for philanthropic activities. Efforts to visually present philanthropic data can go a long way in advancing advocacy efforts, improving social learning, and fostering collaboration and partnerships.”

Od prawie 30 lat Fundacja Szkoła Liderów pracuje z liderami i liderkami politycznymi – swoją wiedzę i doświadczenie wykorzystuje do tego, by jak najefektywniej wspierać osoby, które chcą mieć wpływ na kształt życia publicznego w Polsce. 

Jako absolwentka pierwszej edycji i członkini Rady fundacji gwarantuję, że jest to unikalne doświadczenie, które w wielu przypadkach wpływa na całe późniejsze życie!

grafika Szkoła Liderów

Działalność publiczna to praca, która wymaga odpowiednich kompetencji – a Szkoła Liderów może Cię ich nauczyć.

  • Chcesz zdobyć wiedzę z zakresu polityk publicznych?
  • Zależy Ci na tym, żeby działać skuteczniej?
  • Chcesz dołączyć do grona kilkuset absolwentów i absolwentek tego programu, którzy_re są aktywni we wszystkich partiach politycznych, organizacjach społecznych pełnią ważne funkcję na szczeblu lokalnym, ogólnopolskim i europejskim?

Aplikuj do 31. Szkoły Liderek i Liderów Politycznych albo przekaż informację osobie, która powinna się tam znaleźć. Zgłoszenia do 27 kwietnia.



Jeśli poczułaś, poczułeś się zainspirowana_y tym newsletterem i jego treściami, możesz postawić mi kawę :) Pijam i espresso i cappuccino, a latem iced coffee :)

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Dziękuję!

PS. Poczytaj inne wpisy na blogu albo zapisz się do newsletterażeby otrzymywać maila o nowych wpisach.

Wykład? Warsztat? Szkolenie? Moderacja? Wszystko możliwe online. Zobacz jak możemy współpracować.

ESG po amerykańsku, równość płac, inspirownik SDG dla NGO i wystawa Vermeera, czyli #3teksty1akcja 12/2023

ESG po amerykańsku, równość płac, inspirownik SDG dla NGO i wystawa Vermeera, czyli #3teksty1akcja 12/2023

Czekając na prawdziwą wiosnę i walcząc z wirusem polecam dzisiaj amerykańską dyskusję o polityce i ESG, raport o kobietach i (nie)równościach na rynku pracy i inspirownik dla organizacji pozarządowych o Celach Zrównoważonego Rozwoju. A jeśli zabrakło dla Ciebie biletów na wystawę obrazów Vermeera w Amsterdamie, przeczytaj jej opis na blogu historyka sztuki.

Czasem są takie artykuły, które łączą moje zainteresowania z różnych obszarów, tak właśnie jest w przypadku polecanego dzisiaj tekstu o tym co dzieje się z ESG w Stanach Zjednoczonych. Okazuje się, że amerykańska polityka (którą śledzę od lat) może wpływać na biznes w sposób dużo bardziej bezpośredni, biznesowe staje się polityczne, a kapitalizm zyskuje nowy przymiotnik – „przebudzony”.

„Ponad 18 bilionów dolarów znajduje się dziś w funduszach inwestycyjnych, które stosują zasadę inwestowania znaną jako ESG – skrót ten oznacza ustawienie priorytetu na czynniki środowiskowe, społeczne i zarządzanie – to strategia, którą przyjęły największe korporacje na świecie.

Teraz republikanie w całym kraju twierdzą, że Wall Street ostro skręciło w lewo, atakują coś, co określają mianem przebudzonego kapitalizmu [ang. woke capitalism] i wciągając biznes, swoich niegdysiejszych sojuszników, w wojny kulturowe.

Ta gorycz wylała się w ostatni wtorek, kiedy Republikanie w Kongresie, korzystając z nowo uzyskanej większość w Izbie, zagłosowali stosunkiem głosów 216:204 za tym, aby uchylić przepis Departamentu Pracy, który pozwala funduszom emerytalnym na uwzględnienie zmian klimatycznych i innych czynników przy wyborze firm, w które mają inwestować.”

I chociaż prezydent Biden zdążył już zawetować rezolucję anty-ESG, przypominając, że:

“There is extensive evidence showing that environmental, social, and governance factors can have a material impact on markets, industries, and businesses.  But the Republican-led resolution would force retirement managers to ignore these relevant risk factors, disregarding the principles of free markets and jeopardizing the life savings of working families and retirees.”

walka z ESG na pewno będzie toczyć się nadal. Teraz przenosi się na poziom stanowy za sprawą porozumienia 18 stanów zainicjowanego przez gubernatora stanu Floryda i jednego z przypuszczalnych kandydatów Republikanów do Białego Domu – Rona DeSantisa, który używa takiej retoryki:

“The proliferation of ESG throughout America is a direct threat to the American economy, individual economic freedom, and our way of life, putting investment decisions in the hands of the woke mob to bypass the ballot box and inject political ideology into investment decisions, corporate governance, and the everyday economy.”

Będę śledzić ten temat i wyszukiwać dla Was kolejne ciekawe materiały.

grafika Kongres Kobiet

Kongres Kobiet zaprezentował nowy raport pt. „Kobiety, rynek pracy i równość płac”, którego celem jest ocena sytuacji kobiet na rynku pracy ze szczególnym uwzględnieniem luki płacowej po pandemii COVID-19 (2019–2022) oraz przedstawienie wniosków dla polityki.

Raport jest oparty na wynikach badań ilościowych i jakościowych przeprowadzonych dla Stowarzyszenia Kongres Kobiet, danych statystycznych (GUS, ZUS) i publikacjach z tego zakresu.

Główne wnioski:

  • W ciągu ostatnich 4 lat utrwaliła się gorsza sytuacja kobiet w porównaniu z mężczyznami na rynku pracy. Cechuje ją niższa aktywność zawodowa, dezaktywizacja i niższe płace. Główną przyczyną są obowiązki rodzinne, stanowiące 32% wszystkich przyczyn bierności zawodowej kobiet, które dla mężczyzn stanowią tylko 3% wszystkich przyczyn.
  • Brakuje świadomości i wiedzy o równości praw. Aż 78% pracujących nie spotkało się z pojęciem luki płacowej i aż w 70% firm nigdy nie było mowy na temat nierówności płac. Podobnie co czwarta osoba (26%) nie ma wiedzy na temat poziomu zarobków w firmie.
  • Mężczyźni znacznie rzadziej dostrzegają dyskryminację i częściej są przekonani o braku różnicy między szansami obu płci. Aż 67% ankietowanych kobiet zgodziło się, że w Polsce na tych samych stanowiskach i z tymi samymi obowiązkami kobiety zarabiają mniej od mężczyzn, podczas gdy uważa tak tylko 39% ankietowanych mężczyzn. Blokuje to wprowadzanie polityk prorównościowych.
  • Konieczne są nowe ustawy wprowadzające „twarde” narzędzia realizacji praw pro-równościowych. Równocześnie należy wzmocnić „miękkie” działania na rzecz zmiany stereotypów dotyczących roli kobiet w społeczeństwie i zwiększenia wiedzy na temat równości.
  • Realizacja zapisów o równości szans na rynku pracy wymaga kompleksowego działania w wielu obszarach i współpracy wszystkich interesariuszy – rządu, samorządów, sektora prywatnego i organizacja pozarządowych.

Jaką rolę w realizacji Agendy 2030 i Celów Zrównoważonego Rozwoju mają organizacje społeczne? Jak mogą włączać w działania na rzecz zrównoważonego rozwoju swoich interesariuszy i interesariuszki?

Na te pytania pomoże odpowiedzieć „Inspirownik dla organizacji pozarządowych” wydany w ramach kampanii „Dobre cele”, która połączyła ponad 40 podmiotów – organizacji pozarządowych, samorządów lokalnych oraz mediów. 

Z publikacji dowiemy się m.in.:

  • czym są Cele Zrównoważonego Rozwoju i Agenda 2030?
  • jaką rolę w realizacji Celów pełnią organizacje pozarządowe?
  • skąd czerpać wiarygodne dane, aby na ich podstawie podejmować trafne decyzje?
  • dlaczego organizacje pozarządowe powinny zaangażować się w budowanie świadomości mieszkańców Polski na temat Celów Zrównoważonego Rozwoju?
  • jak – bez względu na wielkość i zasoby NGO – efektywnie edukować Polki i Polaków na temat Celów Zrównoważonego Rozwoju?
  • skąd pobrać darmowe materiały do edukacji na temat Celów?

Publikacja zawiera ponad 60 dobrych praktyk i kilkadziesiąt dodatkowych źródeł wiedzy.

fot. Aleksander Paszyński

Jeśli (podobnie jak ja) nie zdążyłaś_eś kupić biletów na wystawę obrazów Vermeera w Amsterdamie, mam dla Ciebie coś na pocieszenie. Przemysław Głowacki, historyk sztuki, na wystawie był i na swoim blogu opisał ją tak ciekawie i sugestywnie, że czuję prawie jakbym widziała te obrazy na własne oczy ;)



Jeśli poczułaś, poczułeś się zainspirowana_y tym newsletterem i jego treściami, możesz postawić mi kawę :) Pijam i espresso i cappuccino, a latem iced coffee :)

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Dziękuję!

PS. Poczytaj inne wpisy na blogu albo zapisz się do newsletterażeby otrzymywać maila o nowych wpisach.

Wykład? Warsztat? Szkolenie? Moderacja? Wszystko możliwe online. Zobacz jak możemy współpracować.

Wybory w USA, skutki zmian klimatu, ESG a inwestowanie impaktowe i Effie 2022, czyli #3teksty1akcja 45/2022

Wybory w USA, skutki zmian klimatu, ESG a inwestowanie impaktowe i Effie 2022, czyli #3teksty1akcja 45/2022

W tym tygodniu obserwuję wyniki wyborów w USA – wiadomo już, że Demokraci utrzymali Senat, nie wiadomo kto będzie miał większość i jak dużą w Izbie Reprezentantów.

Trwa COP27 w Egipcie, warto więc czytać kolejne raporty pokazujące jak niebezpiecznie zbliżamy się do katastrofy klimatycznej, a może właśnie już nie trzeba więcej czytać, tylko więcej działać?

Proponuję Wam też artykuł, który pokazuje różnice pomiędzy ESG a inwestowaniem impaktowym – warto wiedzieć, bo choć oba tematy się zazębiają, to jednak pewne różnice są istotne.

Pokazuję także najlepsze kampanie równościowe i społeczne, które miałam okazję oceniać i które zostały nagrodzone w tym roku nagrodą Effie 2022

TEKST 1, czyli czy Demokraci utrzymają Izbę Reprezentantów?

grafika CNN

Kiedy piszę ten tekst wiadomo, że w amerykańskich wyborach do Senatu rozkład sił pomiędzy Demoktratami i Republikanami wynosi 50:50 (formalnie wiadomo będzie 6 grudnia po dogrywce w Georgii), a że decydujący głos ma przewodząca Senatowi wiceprezydentka Kamala Harris, uznaje się, że Demokraci utrzymali izbę wyższą.

Trwa liczenie głosów w Izbie Reprezentantów (stan na dziś to 203 Dem, 211 GOP), szansa na demokratyczną przewagę jest raczej nikła, ale i przewaga Republikanów nie będzie z pewnością miażdżąca.

Podcast amerykański

Z ciekawszych wyścigów warto odnotować wysokie, 60% zwycięstwo gubernatorskie Rona deSantisa na Florydzie (możliwego kandydata Republikanów na Prezydenta w kolejnych wyborach), przegraną Stacey Abrams w wyborach na gubernatorkę w Georgii, czy przegraną Beto O’Rourke do Senatu. Warto też spojrzeć na kilkanaście miejsc, w których wygrały kobiety.

O polityce amerykańskiej przeczytałam też ostatnio dwie książki:

  • Dan Morain – Kamala Harris. Pierwsza biografia – jako biografia nie jest to dzieło wybitne, o wiceprezydentce nie dowiedziałam się tyle, ile bym chciała, ale dziennikarz z LA zawarł tam dużo interesujących ciekawostek związanych z polityką stanową w Kalifornii, więzienictwem, wymiarem sprawiedliwości, itd.
  • Andrzej Kohut – Ameryka. Dom podzielony – autor zgrabnie łączy najważniejsze wątki polityki amerykańskiej ostatnich lat – wojnę w Afganistanie, stosunki z Chinami, tematy rasy, aborcji i różnic majątkowych – pokazując zarówno przyczyny historyczne jak i przewidywane trendy i kierunki rozwoju mocarstwa w kryzysie.

TEKST 2, czyli nieodwracalne skutki zmian klimatycznych

Trwa COP27, wśród wielu ukazujących się z tej okazji raportów polecam raport Oxfamu Carbon Billionaires: The investment emissions of World’s richest people, który pokazuje, że miliarderzy są odpowiedzialni za milion razy więcej emisji CO2 niż przeciętni ludzi

„Governments to put in place regulations and policies that compel corporations to track and report on scope 1, scope 2 and scope 3 GHG emissions, set science-based climate targets with a clear road map to reducing emissions, and while at it ensuring a just transition from the extractive, carbon intensive economy by securing the future livelihoods of workers and the affected communities.”

oraz raport ONZ pokazujący jak blisko nieodwracalnych skutków zmian klimatycznych znalazł się nasz świat:

„The UN environment agency’s report found there was “no credible pathway to 1.5C in place” and that “woefully inadequate” progress on cutting carbon emissions means the only way to limit the worst impacts of the climate crisis is a “rapid transformation of societies”.
Current pledges for action by 2030, even if delivered in full, would mean a rise in global heating of about 2.5C, a level that would condemn the world to catastrophic climate breakdown, according to the UN’s climate agency. Only a handful of countries have ramped up their plans in the last year, despite having promised to do so at the Cop26 UN climate summit in Glasgow last November. The UN’s meteorological agency reported that all the main heating gases hit record highs in 2021, with an alarming surge in emissions of methane, a potent greenhouse gas.
Separately, the IEA’s world energy report offered a glimmer of progress, that CO2 from fossil fuels could peak by 2025 as high energy prices push nations towards clean energy, though it warned that it would not be enough to avoid severe climate impacts.”

TEKST 3, czyli dlaczego ESG to nie to samo, co inwestowanie z impaktem

W tym tekście w moim ulubionym periodyku Stanford Social Innovation Review znajdziesz 6 różnic pomiędzy ESG a inwestowaniem impaktowym, z niektórymi polemizowałabym, ale biorę pod uwagę także różnice w europejskim i amerykańskim podejściu:

6. All impact funds are ESG-compliant, but not all ESG funds are impact.
It’s impossible to incorporate the future into the past but it is essential to use the past to inform the future. Because impact investing is inherently forward-looking, it is possible if not best practice to incorporate ESG-focused findings into future investments. The same cannot be said of ESG funds, which focus on activity that has already occurred. 
For example, an ESG framework might generally prevent investment in companies that produce significant greenhouse gas emissions. An impact fund, however, may only invest in companies actively helping to reduce them. As a result, all impact investors integrate ESG factors into their investment process.
Despite continued efforts by impact market participants to define impact investing’s purpose and goals, many definitions of impact continue to exist. For example, are diverse-led non-impact companies defined by impact? Supporting diverse founders seems to be a goal of impact investing, but where does one draw the line, and more importantly, how does one measure the impact goals of investors relative to the impact of underlying businesses? Before we can delve deeper into what impact investing is, it’s important to understand what impact investing is not.
Too often, ESG is confused with impact investing, which obscures the enormous efforts of the impact investing space. Understanding the difference not only facilitates better-informed conversations but helps channel funds appropriately and further amplifies the progress of the sector toward achieving the audacious Sustainable Development Goals (SDGs) by 2030.”

INICJATYWA TYGODNIA, czyli poznaj najlepsze kampanie Effie 2022

W zeszłym tygodniu podczas uroczystej gali poznali_łyśmy najlepsze tegoroczne kampanie nagrodzone w konkursie Effie Poland 2022.

W kategoriach, które oceniałam jako jurorka nagrody otrzymały:

Kategoria Equality:

Kategoria Non profit&public service:

Gratulacje!



Jeśli poczułaś, poczułeś się zainspirowana_y tym newsletterem i jego treściami, możesz postawić mi kawę :) Pijam i espresso i cappuccino, a latem iced coffee :)

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Dziękuję!

PS. Wykład? Warsztat? Szkolenie? Moderacja? Wszystko możliwe online. Zobacz jak możemy współpracować.

Poczytaj inne wpisy na blogu albo zapisz się do newsletterażeby otrzymywać maila o nowych wpisach.

Czytelnicze podsumowanie I półrocza 2022

Czytelnicze podsumowanie I półrocza 2022

Spotkany na konferencji kolega zasugerował, że powinnam częściej niż raz do roku polecać dobre i wartościowe książki, więc wsłuchując się w głos interesariusza ;) zapraszam do mojego czytelniczego podsumowania pierwszych sześciu miesięcy tego roku.

Cieszę się, że udaje mi się czytać regularnie, nadal staram się wybierać książki z obszarów, które najbardziej mnie interesują, ale jestem też otwarta na nowości. Nadal nie godzę się z tym, że nie przeczytam wszystkich książek, które bym chciała :) Nadal nie umiem i nie lubię pisać długich recencji, dlatego podlinkowuję Wam te napisane przez inne osoby, a dzielę się jedynie krótkimi refleksjami z lektury.
Będę się cieszyć, jeśli lista z tego półrocza zainspiruje Cię do sięgnięcia po którąś z opisywanych książek. Polecam też książki z poprzednich lat 2021 i 2020, tematy tego półrocza to:

  1. Izrael, Żydzi, Zagłada
  2. Włochy
  3. Hiszpania
  4. USA
  5. Japonia
  6. Kobiety
  7. Kryminały
  8. Teraz Polska
  9. Dziwny jest ten świat

Zacznijmy od książek o moich ulubionych krajach, o których staram się czytać co roku:

1.Izrael, Żydzi, Zagłada

Anna Bikont jest absolutną mistrzynią, a „Cena” jest majstersztykiem pracy dziennikarskiej. Niezwykły research począwszy od kartotek policyjnych przez dokumenty z obozów przejściowych, papiery z USA czy Izraela, który nie przytłacza niezwykłych historii żydowskich dzieci wykupowanych po II wojnie. Mocna kandydatka na moją książkę roku.

„Ponieważ źle znoszę fakt, że prawo izraelskie narzuca mi przynależność do jakiejś fikcyjnej wspólnoty etnicznej, a jeszcze gorzej konieczność prezentowania się reszcie świata jako członek klubu wybranych, przeto oświadczam, że chcę podać się do dymisji i przestać uważać siebie za Żyda”. Jeśli zastanawiałaś_eś się kiedyś jak to jest być niewierzącym Żydem, to Shlomo Sand ciekawie opowiada o swoim doświadczeniu.

Po przeczytaniu Izbicy dowiedziałam się czym było getto tranzytowe, a sama książka jest tak świetna, że aż trudno uwierzyć, że to debiut.

Kilka lat mieszkałam na warszawskich Nowolipkach i ze wstydem przyznaję, że nie wiedziałam wtedy kim był Józef Rotblat, urodzony nieopodal fizyk, laureat Pokojowej Nagrody Nobla z 1995 r. Bardzo ciekawa biografia i historia życia noblisty oraz Jego rodziny.

Siostra Isaaca Singera w „Rodowodzie” opisuje żydowski świat kobiecymi oczami. Chciałabym kiedyś tak dobrze znać jidysz, żeby przeczytać oryginał.

Książka Patrycji Dołowy to prawdziwy skarb, historie potomków i potomkiń Ocalonych oraz osób, które dbają o żydowską pamięć w małych polskich miastach, wciągające, dobrze napisane, aż trudno się oderwać.

2. Włochy

Książkę Czai zabrałam ze sobą do Apulii, bo lubię czytać o miejscach, do których podróżuję. Niestety czytanie było bardzo męczące, autor, zapewne inteligent i erudyta operuje pięknym językiem, ale najlepsze fragmenty są cytatami z podróży apulijskich Muratowa w ubiegłym wieku. Styl ani treść mnie nie porwały. To niestety kolejna słaba książka o Włoszech z serii Sulina wydawnictwa Czarne (jednego z moich ulubionych zresztą).

Parella przenosi nas do Neapolu, ale zgadzam się z recenzją Wojciecha Szota: „Mimo sprawności literackiej i nawet przyjemnie spędzonego czasu z opowiadaniami włoskiej pisarki, nie wzbudziła Parella u mnie większych emocji – może zbyt to wszystko jest wystudiowane, wycyzelowane, nadmiernie staranne literacko. Bardzo jestem za to jej ciekaw jako twórczyni większej prozy. Dla fanów i fanek Neapolu to oczywiście lektura obowiązkowa, ale wam pewnie tego nie trzeba mówić, bo już dawno macie Parellę przeczytaną. Dla tych, co spodziewają się bardziej epickiego wejścia w miasto – lektura niekonieczna, choć warto zobaczyć jakimi zabiegami pisarka buduje przestrzeń miasta.” 

Mam nadzieję, że w drugim półroczu trafię na jakieś lepsze lektury włoskie…

3. Hiszpania

Do przeczytania „Patrii” dobrze przygotowała mnie książka, którą czytałam dwa lata temu – „Gure. Historie z Kraju Basków”, Katarzyny Mirgos. Patria, choć długa, jest wciągającą sagą dwóch baskijskich rodzin, świetnie pokazującą jak polityka potrafi dzielić. Serial na Netflixie jest bardzo wierną ekranizacją książki.

4. USA

W opowieściach o Nowym Jorku początkowo język autorki wydawał mi się jakiś infantylny i zbyt osobisty, potem było lepiej. Doceniam duży research i zebranie ciekawostek o mieście.

Jak czytamy w wydawnictwie: „Książka pozwala lepiej zrozumieć fenomen Ruth Bader Ginsburg, która jeszcze za życia stała się nie tylko symbolem walki o równość i sprawiedliwość społeczną, lecz również prawdziwą ikoną popkultury. „Moimi słowami” to czasem dowcipny, czasem poważny, a z całą pewnością wciągający i fascynujący obraz jednej z najbardziej wpływowych kobiet Ameryki. Pozycja obowiązkowa dla osób, które chcą wiedzieć o więcej o Notorious RBG.” To nie jest łatwa książka, czytałam ją długo, mimo iż jestem wielką fanką RBG. Wymaga wiedzy o systemie prawnym USA. Argumentacja wielu orzeczeń dotyczących kwestii dyskryminacji ze względu na płeć czy też praw kobiet brzmi (niestety) bardzo aktualnie. Bardzo ładnie opisana jest codzienna praca Sądu Najwyższego i szacunek do tej instytucji. No i feminatywy w tłumaczeniu 🙂

A gdyby Hillary nie wyszła za Billa i pozostała Hillary Rodham? I gdyby rozwijała własną karierę prawniczą i polityczną oraz kandydowała na urząd prezydentki z Clintonem spotykając się w prawyborach? Książka Curtis Sittenfeld to świetne feministyczne political fiction, napisana z dużą dbałością o realia, czytając ciągle sprawdzałam w sieci czy dobrze pamiętam jakieś wydarzenia lub słowa wypowiedziane np. w słynnym wywiadzie w 60 minutes, który miał duży wpływ na wybory w 1992 r. Warstwa polityczna opisana równie ciekawie co sceny intymne ;)

5. Japonia

Wydawnictwo Tajfuny nie zawodzi i aż żałuję, że ich pięknie wydane książki i książeczki czytam na Kindlu. „Piekło w butelkach” to opowiadania, a „Ukochane równanie profesora” powieść, oparta na zabawnym pomyśle, która skłoniła mnie do poszukiwania informacji o matematyce ;) leżącej nie aż tak daleko od filozofii.

6. Kobiety

Śledziłam głosy i dyskusje, które wywołało nowe tłumaczenie Ani z Zielonego Wzgórza, ponieważ oczywiście była to jedna z moich ulubionych książek (serii) z dzieciństwa. Nowe tłumaczenie Anny Bańkowskiej jest świeże i współczesne, zresztą serial Netflixa też mi się podobał, więc widocznie nie jestem zbytnio przywiązana do tradycji. Z sentymentu przeczytam też pewnie następne tomy.

Po kolejne książki Ferrante (np. „Zakłamane życie dorosłych”) sięgam z niepokojem, bo jak do tej pory żadna nie przebiła cyklu Genialnej przyjaciółki. Ale „Córka” warta jest lektury i, mimo wspaniałej roli Maggie Gyllenhaal, lepsza od filmu. W nurcie rozliczeń macierzyńskich.

„Lato, kiedy mama miała zielone oczy” długo zostaje w głowie i wzbudza emocje, polecam. Wątek macierzyński jeszcze cięższy i trudniejszy.

„Wyspa kobiet” to ładnie przetłumaczona powieść (łącznie z przeoryszą i abatysą 😉), czytając o zarządzaniu zapomina się, że to historia z XII/XIII wieku. To także książka o władzy, miłości i przyjaźni. Miałam mały kryzys koło połowy, ale polecam.

„Zimowanie” ma ładny język, ciekawe myśli i trochę wiedzy. Ale miewa też nudne momenty. Nadal nie lubię zimy, ale ta książka trochę oswaja zimowanie.

7. Kryminały

Czego oczekuję od kryminałów? Wyrazistych postaci pierwszoplanowych i spójnej intrygi. Wątki edukacyjne (historyczne, technologiczne czy geograficzne) też mile widziane. Ale przede wszystkim ma to być rozrywka w podróży, na wakacjach czy w czasie choroby.

Jędrzej Pasierski powraca w Beskid Niski, a wraz z nim wraca komisarz Nina Warwiłow, którą zdążyłam polubić w poprzednich częściach. Kolejne tomy czyta się lekko, w „Kłamczuchu” dodatkowo ciekawy wątek historyczny Łemków i akcji „Wisła”.

„Jesień” kończy trylogię Anny Kańtoch, żałuję że nie będzie zimy, bo to dobre kryminały , tu bardzo realistycznie opisane lata 60.te na Śląsku i w Zagłębiu. Oby autorka pracowała nad kolejnymi książkami. Sięgnę.

Mam słabość do komisarza Igora Brudnego, dlatego też trudno mi było poprzestać na jednej książce Piotrowskiego i korzystając z zimowej choroby przeczytałam całą dostępną serię. Chociaż „Piętno” i „Sfora” uważam za nieco lepsze niż „Cherub” i „Zarazę”. Niektóre opisy nie dla osób wrażliwych.

Prokuratorka Gabriela Sawicka z pewnością nie jest typową przedstawicielką swojego zawodu (a paru prokuratorów i prokuratorek poznałam pracując w Ministerstwie Sprawiedliwości ;), ale bezkompromisowość i impulsywność dodają serii Diany Brzezińskiej kolorytu.

Z lubuskiego i zachodniopomorskiego przeniosłam się na Podkarpacie, gdzie dzieje się „Rzeka”, ale niestety nie zachęciła mnie do kontynuacji serii.

„Zabójcza wycieczka” za to bardzo wzbogaciła moją wiedzę o historii i topografii Warszawy, a potem doczytałam, że autorka jest faktycznie przewodniczką po mieście.

8. Teraz Polska

Lubię czytać o politycznej kuchni (bo sama w niej kiedyś bywałam), książce Michała Kolanki mogę zarzucić tylko fakt, że bohaterami wywiadów są tylko mężczyźni i czasem nie wystarczająco dociskał, żeby rozwinąć jakiś wątek. Najciekawsze były dla mnie wypowiedzi przedstawicieli PiSu, poglądy różnych kolegów z dawnych, partyjnych najczęściej przewidywalne. Dla śledzących politykę lektura ciekawa.

Z książką Magdaleny Okraski mam problem – temat miejski socjologicznie i politologicznie ciekawy, ale „Zapaść” Marka Szymaniaka wysoko postawiła poprzeczkę, jeśli chodzi o reportaże z miasteczek, w których upadł duży pracodawca. Doceniam, że autorce chciało się jeździć i zebrała dużo materiału, ale nie lubię książek z tezą. Poza tym zdania często tak barokowe i naszpikowane słowami, że trudno się czyta.

„Nowy autorytaryzm” nadrobiłam dopiero teraz, dodatkowy posmak ma upływ 4 lat i fakt, że autor jest posłem Lewicy i ma szansę niektóre ze swoich tez sprawdzić w praktyce.

Objawieniem pierwszego półrocza jest dla mnie „Pogo” Jakuba Sieczki – lekarza, który pracował w pogotowiu ratunkowym. Niezwykły język, barwne opisy i smutne diagnozy. Szczególnie docenią mieszkańcy i mieszkanki Grochowa.

Czy da się napisać współczesną książkę trzynastozgłoskowcem i będzie ona strawna? „Wypiór” potwierdza tę tezę. Zgrabna, świeża, zabawna i o dziwo nie nudna książka fusion. Nauczyciele_ki języka polskiego powinni omawiać ją razem z Panem Tadeuszem ;)

„Taśmy rodzinne” to już druga powieść Macieja Marcisza, którą przeczytałam, bardziej przewidywalna niż „Książka o przyjaźni”, ale poznawanie świata millenialsów może wciągać.

9. Dziwny jest ten świat

„Karawana kryzysu” nie jest książką nową, ale dopiero teraz wpadła mi w ręce i dała dużo do myślenia. Etyczny aspekt pomocy humanitarnej jest niezwykle ważny i stawia wiele pytań. Dla wszystkich pracujących w NGOsach lektura obowiązkowa.

„Komodo” to nie tylko piękna podwodna przyroda, ale przede wszystkim emocje i przeżycia sfrustrowanego 50-latka i zmęczonej amerykańskiej matki. Ku refleksji.

Pierwszą książkę, którą przeczytałam (a raczej zmęczyłam) w 2022 roku była „Śmierć pięknych saren”. Wielu znajomym się podobała, mnie kompletnie nie.

Dariusz Rosiak ma klasę dziennikarską, a jego podróż i opisy poszczególnych krajów w „Żarze Afryki” bardzo porządkują wiedzę, a ja mam ciągle poczucie wstydu, że tak mało wiem o Afryce. Oczywiście mogę się przyczepiać, kiedy lekceważąco pisze o kooperatywach jako socjalistycznym wymyśle albo pokazuje jedynie perspektywę sióstr i księży misjonarzy na używanie prezerwatyw i rozwój AIDS, ale i tak książkę polecam. A ja szykuję sobie już kolejne aftykańskie lektury na II półrocze.

Pierwsze sześć miesięcy minęło niepostrzeżenie, w moim Kindlu czeka 157 zaczętych i 87 nowych książek, mam nadzieję, że są wśród nich takie, które wzbudzą dyskusje, emocje i chęc podzielenia się z Wami za pół roku.

Jeśli masz jakieś polecenia książkowe – z przyjemnością o nich poczytam lub porozmawiam, napisz do mnie mirella.panek [at] gmail.com, czekam! :)

Dokumenty Ewy Ewart, Polska do zmiany, być jak Michelle Obama i Klub 30%, czyli #3teksty1akcja 20/2022

Dokumenty Ewy Ewart, Polska do zmiany, być jak Michelle Obama i Klub 30%, czyli #3teksty1akcja 20/2022

Nie wiem jak wyglądał Wasz tydzień, ale mój był pełen inspirujących spotkań i ważnych rozmów prywatnych i służbowych. Naprawdę miałam poczucie, że wychodzenie z pandemii i odosobnienia stało się faktem.

Jedną z niezapomnianych chwil było spotkanie z Ewą Ewart, której filmy podziwiam od lat, zachęcam Was do przeczytania wywiadu z reżyserką i obejrzenia któregoś z Jej dokumentów. Przeczytajcie też analizę Rafała Matyi w Tygodniku Powszechnym o tym, co zmieniła w naszym społeczeństwie wojna. Mam też propozycję podcastu – o Michelle Obamie wspaniale opowiada Katarzyna Sławińska, dziennikarka i była korespondentka Faktów w USA.

Inicjatywą Tygodnia jest Klub 30%, bo właśnie taki procent kobiet jego twórczynie i twórcy chcieliby_chciałyby widzieć we władzach największych spółek giełdowych.

TEKST 1, czyli Klątwa obfitości Ewy Ewart

W tym tygodniu miałam okazję poznać Ewę Ewart, znakomitą scenarzystkę, reżyserkę, producentkę i dokumentalistkę, która także na żywo jest niezwykle inspirującą i mądrą kobietą. Podczas spotkania klubu SheXO opowiadała zarówno o procesie twórczym przy pracy nad filmem, standardach pracy w BBC, ale także o finansowaniu projektów i zdobywaniu sponsorów. Mam nadzieję, że najnowszy dokument Ewy Ewart, który będzie dotyczył wody zobaczymy już niedługo, kilka wywiadów i dokument „W milczeniu” można oglądać w serwisie Player.pl, a ja polecam Wam wywiad, który z autorką przeprowadziła Magdalena Krukowska (dziękuję, że się podzieliłaś!) poświęcony dokumentowi o ekwadorskiej inicjatywie Yasuní:

Czyli takie inicjatywy, jak Yasuní, unijne plany dążenia do zeromisyjności czy protesty społeczne, są z góry skazane na niepowodzenie?
Na szczęście nie do końca, bo każdy ma w tym scenariuszu swoją rolę. Protesty lokalnych społeczności, młodzieżowe strajki klimatyczne i inne oddolne ruchy są jak kropla drążąca skałę. Gdyby nie to, że Ekwador ma rozwinięte społeczeństwo obywatelskie, inicjatywa Yasuní nigdy by nie powstała. Dopiero od niedawna bioróżnorodność jest doceniana jako istotna przyczyna zmian klimatycznych. Inicjatywa Yasuní stała się symbolem walki rdzennych mieszkańców o prawo do decydowania o własnym losie, ale jednocześnie walczyli o nasze wspólne dobro, jakim było uratowanie jednego z najbardziej różnorodnych obszarów na ziemi przed dewastacją przez przemysł wydobywczy.

Niszczenie dziewiczego tropikalnego lasu Amazonii przyspiesza dramatycznie zmiany klimatyczne i zagraża całej ludzkości. A przede wszystkim inicjatywa Yasuní stała się symbolem walki o próbę stworzenia innego modelu rozwoju gospodarczego, nie opartego na eksploatacji skończonych źródeł naturalnych, ale na ich ochronie jako gwaranta przetrwania świata. To, że walkę rozpoczęli rdzenni mieszkańcy dżungli, uważani przez wielu za „prymitywnych” okazało się też symboliczne. Że ludzie nie skażeni przez reguły rynkowe są bardziej świadomi tego, od czego zależy przyszłość Ziemi niż tzw. rozwinięte społeczeństwa. Mądrością, dalekowzrocznością i przewidywaniem przewyższają bardziej ucywilizowanych kuzynów z zachodniego świata. Obyśmy tylko chcieli się od nich czegoś nauczyć.”

TEKST 2, czyli Polska do zmiany

Rafał Matyja w artykule w Tygodniku Powszechnym zastanawia się jak wojna przywraca społeczeństwom horyzont, jakim jest katastrofa i celnie analizuje złożoności wyborów politycznych na szczeblu centralnym i lokalnym:

„Ostatnie dwa lata dostarczyły przesłanek do poważnej rewizji tego, co myślimy o własnej przyszłości. I o tym narzędziu jej kształtowania, jakim jest państwo. Pandemia była nie tylko testem sprawności rządów i sektora publicznego, ale przyczyniła się też do nowych sposobów rozumienia siebie jako społeczeństwa. To pierwsza globalna epidemia przeżyta w warunkach szerokiego dostępu do internetu, efektywnych mediów społecznościowych, narzędzi pracy zdalnej i możliwych do przeprowadzenia lockdownów. Pandemia dostarczyła wielkiego materiału do analizy porównawczej jakości działań państw i ich rządów, postaw społeczeństw, ukrytych wad porządków instytucjonalnych. (…)

Po latach koncentrowania się na technokratycznie rozumianej sprawności miasta potrzebują raczej odbudowy lokalnej opinii publicznej, własnych mediów i obiegów informacji. Zamiast rozbudowy administracji – raczej form jej współpracy z sektorem pozarządowym. Muszą nauczyć się cenić wysiłek wolontariuszy, ofiarność mieszkańców, zdolność mobilizacji energii, która leży poza zasięgiem władz miejskich. Gdzieniegdzie będzie to wymagało stworzenia nowego modelu urzędu, w którym jego pracownicy są partnerami mającymi dostęp do zasobów publicznych: środków finansowych, pomieszczeń, środków transportu itp. Ale już dziś wiedzą, że sprawczość wymaga współpracy z organizacjami trzeciego sektora.”

TEKST 3, czyli być jak Michelle Obama

O Michelle Obamie pisałam już kiedyś po wysłuchaniu Jej autobiografii i obejrzeniu dokumentu na Netflixie, tym razem zapraszam Was na podcast Forbes Women, gdzie Aleksandra Karasińska rozmawia z Katarzyną Sławińską (a ja wiele razy chciałabym być jak moja koleżanka Kasia, której wiedzę m.in. o amerykańskiej polityce podziwiam od lat ;) i jak Ola, która tak mądrze potrafi zadawać pytania i znajdować świetne gościnie).

„– Od kiedy raczej niechętnie wkroczyłam w życie publiczne, wychwalano mnie jako najpotężniejszą kobietę świata. A jednocześnie szykanowano, nazywając „wściekłą czarną kobietą”. Miałam czasem ochotę spytać krytykantów, która z tych trzech rzeczy doskwiera im najmocniej: wściekła, czarna czy kobieta? – wspomina w swojej autobiografii Michelle Obama, która świadoma swoich ograniczeń wynikających z pochodzenia musiała jeszcze bardziej, na każdym etapie drogi życiowej, udowadniać swoją wartość.”

INICJATYWA TYGODNIA, czyli Klub 30%

Klub 30% to inicjatywa, która powstała, aby zwiększać reprezentację kobiet we władzach firm na całym świecie, w Polsce stawia sobie za cel zwiększenie ilości kobiet w największych spółkach giełdowych do 20% w 2025 i 30% do 2030 roku. Na stronie inicjatywy znajdziemy m.in. ciekawe badania, wydarzenia i wywiady.

Śledzę tę inicjatywę z przyjemnością i trzymam kciuki za wszystkie działania edukacyjne i promocyjne, bo temat udziału kobiet w firmach i życiu publicznych jest zawsze bliski mojemu sercu!



Jeśli poczułaś, poczułeś się zainspirowana_y tym newsletterem i jego treściami, możesz postawić mi kawę :) Pijam i espresso i cappuccino, a latem iced coffee :)

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Dziękuję!

PS. Wykład? Warsztat? Szkolenie? Moderacja? Wszystko możliwe online. Zobacz jak możemy współpracować.

Poczytaj inne wpisy na blogu albo zapisz się do newsletterażeby otrzymywać maila o nowych wpisach.

Newsletter

#3teksty1akcja

by Mirella Panek-Owsiańska

Innowacje społeczne, polityka, odpowiedzialny biznes, organizacje pozarządowe, przywództwo kobiet, fundraising, to tylko niektóre tematy 3 wartościowych artykułów i 1 akcji, do których zachęcam i którymi dzielę się z Wami co tydzień.

Zapisz się!

This will close in 20 seconds