Celebruję czas w moim życiu kiedy mogę dużo czytać. Dla przyjemności, a nie z konieczności. Dlatego znajdziesz u mnie mało książek dotyczących biznesu, zarządzania czy nawet CSRu. Wiele z nich kiedyś już przeczytałam, a do przygotowywania newslettera #3teksty1akcja wystarczają mi dobre artykuły. Wiem, że w ostatnich latach dobra powieść czy reportaż rozwija mnie bardziej niż najlepszy poradnik rozwoju osobistego.
Plan czytelniczy w Goodreads wyrobiłam, a nawet przekroczyłam :)
Mam kilku faworytów i faworytek ostatnich miesięcy, kilka książek zrobiło na mnie duże wrażenie. Czytam lektury dotyczące moich ulubionych krajów i tematów, nowości, debiuty, klasykę i książki pisane/polecane przez znajomych i znajome.
Przypominam, że dzielę się jedynie krótkimi refleksjami, nie piszę długich recenzji i dlatego linkuję te napisane przez inne osoby i portale.
Będę się cieszyć, jeśli ta lista zainspiruje Cię do sięgnięcia po którąś z opisywanych książek. Polecam też książki z poprzednich lat 2022, 2021 i 2020.
Bardzo trudno jest mi wybrać najlepsze pozycje, ale gdybym musiał wskazać moje „Książki roku 2023”, będą to:





Z kolei książkowe „półki” tego roku to:
- Afryka
- Dziwny jest ten świat
- Teraz Polska
- Kobiety
- Izrael, Żydzi, Zagłada
- Francja
- Włochy
- Internet
- USA
- Japonia
- Kryminały
1. Afryka
Miałam w tym roku plan czytać więcej książek pisarzy i pisarek z różnych krajów afrykańskich oraz książek, które pozwolą mi lepiej poznać ten kontynent. Zaczęłam gromadzić w Notion (do tego celu idealne) polecenia i informacje, póki co o książkach, pisarzach i pisarkach z 14 afrykańskich krajach. I już widzę, że to będzie projekt na lata! Zaczęłam od książek z Nigerii, powoli przenoszę się do RPA, po drodze wpadają różne inne znaleziska, na razie bardziej powieści, ale dojdę i do reportaży.







To zbiór osobistych refleksji polskiego wykładowcy dotyczący głównie państw kultury i języka suahili. Z subiektywnymi wnioskami można się zgadzać lub nie, ale z pewnością jest tam wiele ciekawostek społecznych i kulturowych.
Marcin Meller w swoim thrillerze „Czerwona ziemia” przenosi nas do Ugandy, którą opisuje ze znawstwem i miłością. Końcówka trochę zawiodła, ale całość ładne łączy dziennikarskie i społeczne doświadczenia autora.
„Cierpliwości, Safiro! Cierpliwość to drzewo, którego korzeń jest gorzki, ale owoce bardzo słodkie” – „Niecierpliwe” to opowieść kameruńskiej pisarki o losach 3 kobiet z Sahelu, którym życie i kultura nie oszczędzają cierpienia. Decyzje o ich życiu podejmują mężczyżni, społeczność i religia oczekuje od nich przede wszystkim bycia dobrą żoną i matką. Ramla, Hindou i Safira wraz ze swoimi historiami zostają w pamięci na długo.
„Ogród spieczonej ziemi” pokazuje nam życie w Zambii, gdzie o sprawiedliwość dla dla napadniętej dziewczynki z zespołem Downa walczą amerykańska prawniczka i zambijski policjant.
„Rybacy” to powieść o dorastaniu, braterstwie na tle nigeryjskiej polityki. Są wątki rodzinne, kulturowe i magiczne. Drugą powieść Obiomy „Orkiestra bezdomnych” już na mnie czeka w Kindlu :)
Nigeryjski feminizm oczami Chimamandy Ngozi Adichie zaciekawia i pozwala poznać perspektywę afykańskiej kobiety i odpowiedzieć na pytanie dlaczego wszyscy powinniśmy być feministami.
Akwaeke Emezi jest osobą niebinarną. Urodzili się w Nigerii, w wieku lat 16 wyjechali do Stanów, gdzie studiowali na Uniwersytecie Nowy Jork i gdzie piszą oraz tworzą. Byli nominowani do wielu nagród literackich. „Smierć Viveka Ojiego” pokazuje realia życia niebinarnego chłopca, w kraju w którym osoby LGBT+ są mordowane na ulicach. Poruszające.
2. Dziwny jest ten świat
Lubię czytać o świecie, różnych krajach, polityce i sprawach społecznych. W tym roku na tej półce nie ma zbyt wielu pozycji, część znalazła się na osobnych półkach moich ulubionych krajów albo na półce kobiecej. Ale też mam dużo zaczętych reportaży, które mam nadzieję skończyć w przyszłym roku.


„Jest tutaj duch Złotego Chłopca, który lubi czerwoną fantę.
Jest miasto Pattaya, które wyrosło na wojnie i seksie (“Pięć dni miłości po pół roku śmierci!”).
Jest Voramai, która pierwszy raz ogoliła głowę, kiedy jej córka Chatsumarn miała jedenaście lat.
I inne szafranowe mniszki, których oficjalnie nie ma, chociaż przecież są.
Jest Poo, którą w jej kuchni w slumsie w Bangkoku odwiedził Jamie Oliver. Są i inne tajskie kobiety, które powinny być “jak porządnie złożony materiał”.
Są też mężczyźni, którzy zaczęli znikać po tym, jak najpierw zniknęły ryby. Są kapitanowie, którzy smagają rybaków biczem z ogona jadowitej płaszczki.
Jest Nong Toom, transseksualna zawodniczka muay thai, która już nie walczy. I są inni ladyboys, którzy taśmują sobie genitalia.”
Bardzo ciekawy zbiór reportaży, powinien być lekturą obowiązkową przed wyjazdem do Tajlandii, a fundacja La Strada mogłaby podpisać z wydawnictwem umowę w ramach marketingu zaangażowanego społecznie i mieć procent z każdego sprzedanego egzemplarza.
Tak się cieszyłam na jakąś opowieść o Peru i niestety to jedno z wielkich rozczarowań tego roku… Forma zupełnie do mnie nie trafiła, estetyka też nie moja :(
3. Teraz Polska
Tym razem w polskich książkach trochę polityki, historii, biznesu, a także polityki mieszkaniowej, życia z autyzmem czy sytuacji Głuchych.











Słyszałam o mikroapartamentach czy gentryfikacji, ale o manipulacji wielkością mebli na wizualizacjach czy też urbanistyce łanowej dowiedziałam się z tej książki. Podobnie jak o tym, że w 1978 roku oddano do użytku 283 600 lokali i jest to nadal niepobity rekord. W 1950 roku tylko 14% mieszkań w miastach posiadało własną łazienkę, a na wsiach 1%. W 1992 roku spółdzielnie oddały do użytku 84 tysiące mieszkań, a w 2020 1,5 tysiąca. Czas oczekiwania na mieszkanie socjalne w Polsce to czasem nawet 12 lat, a na komunalne 17 lat. Jest i o powojennym dokwaterowywaniu, TBSach i tzw. „ekonomii metra kwadratowego”. Dzięki książce „Dziury w ziemi” naprawdę dużo dowiedziałam się o polityce mieszkaniowej.
„Jaki miała pani sposób, żeby przeżyć?
Polubić sytuację.
Polubić na przykład obóz koncentracyjny?
Taaak! Polubić obóz koncentracyjny! Popatrzeć rano na apelu – jak się stało trzy godziny – jakie wschodzi piękne słońce. Chciałyśmy żyć. Polki były najpiękniejszymi dziewczynami w obozie. Od razu można było poznać, że idą Polki.Zasada święta do dziś: codziennie wstaję o szóstej rano i nie zjem śniadania, jeżeli nie jestem ubrana, uczesana, umalowana.”
Tak, wywiad z Alicją Gawlikowską-Świerczyńską, więźniarką z Ravensbrück jest bardzo optymistyczny i podnoszący na duchu.
Green Cafe Nero lubiłam zawsze i często się tam umawiam z ludźmi, a po lekturze wywiadu-rzeki z Adamem Ringerem lubię jeszcze bardziej. Jego historia to nie tylko skarbnica wiedzy o historii, Marcu68 czy prowadzeniu biznesu, ale także o byciu zaangażowanym obywatelem.
Magdalena Rigamonti przeprowadziła fascynujące wywiady z 90-latkami, którzy opowiedzieli swoje wojenne historie. Żydówka ukrywana przez polską rodzinę. Polak niemieckiego pochodzenia, opowiadający o swojej fascynacji Hitlerem. Uratowani z Auschwitz na temat granic człowieczeństwa. Fotograf przyglądający się powstaniu przez swój obiektyw. Człowiek, który ujawnił prawdę o grobach katyńskich. Ukrywająca się przez dwa lata w norze o dziedziczonej traumie wojennej. Sybirak, który w akcie zemsty likwidował funkcjonariuszy NKWD. Uczestnik Powstania Warszawskiego o ciemnych stronach bohaterskiego zrywu.
„Synu, jesteś kotem” to bardzo ciekawa, do bólu szczera i dające do myślenia książka o tym, jak społeczeństwo traktuje neuroatypowych ludzi. O byciu w spektrum autyzmu, ale głównie o macierzyństwie.
Beata Grabarczyk nie dociskała, a Tomasz Lis potwierdził, że ma mentalność dziadersa i przydałoby Mu się szkolenie antydyskryminacyjne… Przeczytałam ze względu na nostalgię sprzed 30 lat, ale Wy sobie tego nie róbcie.
Jak porozumiewa się głucha kobieta z lekarzem podczas porodu? Jak zadzwonić na pogotowie, kiedy w rodzinie są same głuche osoby? Albo co czują słyszące dzieci głuchych rodziców, które od wczesnych lat muszą być ich tłumaczami? Czym się różni PJM od SJM? Jak zdać maturę, kiedy polski nie jest Twoim pierwszym językiem, bo jest nim język migowy? „Głusza” to książka fascynująca i dająca dużo do myślenia. I jedna z moich książek roku 2023.
Jeśli z sentymentem wspominasz Rower Błażeja, Idola, Na każdy temat czy Randkę w ciemno, czyli telewizję lat 90-tych – ta książka Ci się spodoba. Wywiady z Iloną Lepkowską czy Elżbietą Zapendowską pozwalają poznać kulisy ówczesnych programów i przypomnieć sobie tamtą rzeczywistość.
„W Prawie i Sprawiedliwości nie dzieje się dobrze, skoro prominentni działacze partii rządzącej bez skrupułów donoszą na siebie: wicepremierzy i ministrowie dezawuują dokonania premiera Morawieckiego, współpracownicy Jarosława Kaczyńskiego przytaczają przykłady jego politycznego okrucieństwa, ludzie z Pałacu Prezydenckiego kpią z Andrzeja Dudy, przyboczni Ziobry obnażają jego grę. W tej książce ani jeden rozmówca nie pochodzi z opozycji.”
Jest trochę ciekawych andegdotek, ale dla śledzących na bieżąco politykę zaskoczeń raczej nie będzie.
„Joanna Kuciel-Frydryszak daje wiejskim kobietom głos, by opowiedziały o swoim życiu: codziennym znoju, lękach i marzeniach. Ta mocna, głęboko dotykająca lektura pokazuje siłę kobiet, ich bezgraniczne oddanie rodzinie, ale też pragnienie zmiany i nierówną walkę o siebie w patriarchalnym społeczeństwie.”
„Zainteresowanie ludową historią przeprojektowało kierunek dyskusji z pytania o to, co jest naszym prawdziwym dziedzictwem […] na inne – co właściwie oznacza dla nas nasza chłopska lub ludowa tożsamość?”
Ta książka bardzo zasłużenie jest cytowana i nagradzana. Świetnie udokumentowana prowokuje do pytań o własną rodzinę. Chociaż czytałam ją długo i z przerwami, wiele wątków zostało we mnie na długo, rozmawiałam o niej z wieloma koleżankami, podarowałam Mamie, nie dziwię się, że odniosła także sukces komercyjny. Zdecydowanie jedna z moich książek roku 2023.
„Tu była cisza spokój, ptaszki śpiewały, aż któregoś dnia zamiast ptaszków usłyszeliśmy dźwięki helikopterów. Potem zaczęło się znajdować buty i ubrania. Potem ludzi.
Nikt z bohaterek i bohaterów tej książki nie wiedział, co ich czeka, kiedy pierwszy raz zdecydowali się pomóc uchodźcom. Nie wiedzieli, że będą musieli ukrywać się, nie tylko przed służbami państwa, ale również przed swoimi sąsiadami. Że pomaganie nada ich życiu największy sens, ale też odbierze spokój, życie rodzinne, czasami pracę, wypali w nich nieusuwalne emocjonalne piętno. Tymczasem państwo polskie wciąż nie umie zapobiec kryzysowi humanitarnemu na granicy białoruskiej, bo wybiera rozwiązania siłowe zamiast sięgać po systemowe. Konsekwencją tego są dziesiątki ofiar, o których już dzisiaj wiemy i setki, o których dowiemy się w przyszłości.”
Mimo iż wydawało mi się, że wiem dość dużo o tym co dzieje się na granicy z Białorusią, ta książka zupełnie mnie rozbiła… I bardzo długo o niej myślałam. Trudna, potrzebna i zdecydowanie jedna z moich książek roku 2023.
4. Kobiety
Kobiece spojrzenie na życie, pracę, emocje, decyzje, itd. zawsze mnie ciekawi.


















„Galatea” to właściwie opowiadanie, sięgnęłam, bo podobały mi się „Kirke” i „Pieśń o Achillesie” – nie powala.
„Pijemy z Leonardem kawę w jednej z restauracji na Środkowym Manhattanie.
– To czym ostatnio jest dla ciebie życie – pytam.
– Kością stojącą w gardle – odpowiada. – Ani nie mogę jej połknąć, ani wykasłać. Mogę tylko próbować się nią nie udławić.” Vivan Gornick pięknie opisuje życie w mieście, chociaż bardziej podobały mi się Jej „Przywiązania”.
„Księga tęsknot” to historia życia Any w Palestynie za czasów Heroda, w której pojawia się też rewolucjonista Jezus, Jego matka, uczniowie i inne kobiety. Ciekawie czyta się historie znane z Biblii z zupełnie innej perspektywy. Bardzo wciągająco napisana.
„Elizabeth Zott jest chemiczką i kobietą daleką od przeciętności. Byłaby zresztą gotowa jako pierwsza wytknąć rozmówcy, że coś takiego jak „przeciętna kobieta” nie istnieje. Ale jest połowa lat 50. i jej koledzy z całkowicie męskoosobowego zespołu naukowców w Instytucie Badawczym Hastings prezentują bardzo nienaukowe podejście do kwestii równouprawnienia płci. Wszyscy z wyjątkiem jednego: to Calvin Evans, nominowany do Nagrody Nobla i słynący z pamiętliwości samotny geniusz, który zakochuje w umyśle Elizabeth. Co skutkuje autentyczną chemią.
Tyle że, podobnie jak w przypadku nauki, życie bywa nieprzewidywalne. Dlatego parę lat później Elizabeth Zott jest nie tylko samotną matką, ale i – dość niechętnie – gwiazdą kulinarnego programu numer jeden całej Ameryki: „Kolacji o szóstej”. Jej niezwykłe podejście do gotowania („Do łyżki stołowej kwasu octowego dodajemy szczyptę chlorku sodu”) staje się zaczątkiem rewolucji. W miarę jednak jak rosną zastępy jej sympatyków, rośnie też grupa niezadowolonych. Okazuje się bowiem, że Elizabeth nie uczy kobiet po prostu gotować, robi znacznie więcej; ośmiela je do zmiany status quo.”
Czytając „Lekcja chemii” czasem można zapomnieć, że powieść dzieje się w USA w latach 60-tych, bo wiele fragmentów dotyczących zwłaszcza dyskryminacji brzmi dziwnie znajomo. Historia ma dużo humoru i uroku, obejrzałam też serial na AppleTv i nie zawiodłam się! Bardzo dobrze dobrana główna bohaterka (Brie Larson) i piękna scenografia, dokładnie taka jaką wyobrażałam sobie podczas czytania.
Opowieść sfrustrowanego pisarza w „Urugwajce” psychologicznie mnie nie wciągnęła (mam przesyt czytania o kryzysach wieku średniego pisarzy…), ale za to prześledziłam na Google maps całą trasę jego podróży. Doceniam dobre tłumaczenia (Barbara Jaroszuk), jak zwykle w wydawnictwie Pauza.
Rebecca Solnit cenię za inteligencję, a Anię Dzierzgowską (koleżankę z Amnesty International) za świetne tłumacznie. Zastanawiam się kiedy dać tę książkę do przeczytania córce.
Żałuję, że Barszalony nie przeczytałam przed odwiedzeniem jej autorki Agi w tym mieście, z pewnością inaczej patrzyłabym na dzielnicę Raval, w której mieszkaliśmy.
“Nie kawaler na schwał, ale jak się patrzy. Żaden tam szary budyń z teczką, co tego robactwa w bród na ulicach. Bardziej popadał pod zagraniczniaka niż krajowego. Chociaż na araba czystej krwi nie wyglądał”. Z Zytą Rudzką mam problem, bo bardzo doceniam oryginalny i niepodrabialny język, który stworzyła w tej i poprzedniej książce, ale czytając miałam często wrażenie przesytu. Niemniej jednak Wera – męska fryzjerka zawodowa jest zupełnie niekonwencjonalnym typem bohaterki powieści.
„Krótko i szczęśliwie” to historie otulające, wzruszające i pokrzepiające. Bo na miłość nie jest nigdy za późno.
Forma mistrzowska, widać, że Iwasiów jest erudytką, która umie wspaniale operować słowem. Treść przerażająca, autentyczna i mocna, nie wiem czy opisywała swoje doświadczenia, jeśli cudze to tym większy szacunek. Żałuję, że alkohol jest głównym wątkiem, liczyłam na więcej refleksji o kryzysie wieku średniego, menopauzie, itd.
Patrz wyżej.
„Żeby mieć ciekawe życie, trzeba umieć się nim cieszyć. Profesor Magdalena Fikus opowiada Irenie Cieślińskiej o takim właśnie życiu, w którym było miejsce na wszystko z wyjątkiem nudy. Wspomina dzieciństwo w czasie okupacji, szkolną działalność w strukturach ZMP, studia w Odessie i Moskwie, nieudaną magisterkę, walkę o rozwój nauki w warunkach państwa socjalistycznego i w czasach permanentnych niedoborów, staż w Stanach Zjednoczonych, gdzie najbardziej zdumiały ją nie warunki pracy, ale wolność słowa i wyboru. Opowiada o racjonalizmie, mężczyznach swojego życia, macierzyństwie, odchudzaniu, o życiowych błędach, których się nie żałuje, i o wadze i zaletach doświadczenia. Mówi także o nauce. O poświęceniu, sukcesach i porażkach oraz towarzyszących jej profesji etycznych dylematach. Opowiada o Festiwalu Nauki, który współtworzyła, żeby popularyzować wiedzę.”
Nareszcie udało mi się przeczytać tę książkę, mam nawet listę pytań, które zadam Irenie i pani Profesor przy okazji naszego kolejnego spotkania Rady Programowej Centrum Nauki Kopernik. Oprócz wątków naukowych i zagranicznych bardzo doceniam te o mężczyznach :)
„Czy będąc lesbijką, można wierzyć w Boga? Czy gorsza jest wnuczka, która bluźni myślą podczas nabożeństwa, czy taka, która do kościoła nie chodzi wcale? Debiutancki zbiór opowiadań Deeshy Philyaw to dziewięć słodko-gorzkich historii czarnych kobiet, których życiowe decyzje ukształtowało dorastanie blisko Boga. Opisując ich prawdziwe pragnienia, tęsknoty i dylematy, Philyaw literackim zmyśleniem próbuje odpowiedzieć na pytanie, czy Kościół na pewno tak samo kocha swoje siostry, jak miłuje swych braci w wierze.
Nie jest to jednak proza rozliczeniowa – wprawdzie bohaterki Philyaw często się z Bogiem spierają i próbują wybrać między tym, co „moralne”, a tym, co „grzeszne”, w końcu jednak decydują się działać zgodnie z sercem. Bo Sekretne życie pobożnych kobiet to przede wszystkim opowieść o poszukiwaniu miłości – do siebie, przyjaciół, rodziny i partnerów. Czasem pełna czułości i poczucia humoru, czasem – gniewu i tęsknoty za wolnością.”
Po lekturze aż chce się jechać na południe USA albo przynajmniej iść na jakiś koncert chóru gospel. Każde z opowiadań ciekawe i wciągające.
„Irlandia Północna, 1975 rok. W kraju codziennie wybuchają bomby, trwają krwawe rozrachunki IRA. Młoda nauczycielka Cushla stara się wieść wraz z matką spokojne życie w miasteczku w pobliżu Belfastu. Uczy w szkole parafialnej, a wieczorami pracuje w rodzinnym pubie. Tam poznaje Michaela, adwokata, który zdobył rozgłos, broniąc członków IRA.
On jest protestantem i kocha Irlandię, ale nie uważa, że warto dla niej zabijać. Ona jest katoliczką i wie, że zawsze będzie oceniania przez pryzmat wyznania i pochodzenia. Wbrew rozsądkowi – Michael jest znacznie starszy oraz żonaty – Cushla daje się wciągnąć w jego wyrafinowany świat, zawiązuje się między nimi romans. Brutalne pobicie ojca jednego z uczniów uruchamia jednak lawinę wydarzeń zagrażających wszystkim, których Cushla najbardziej chce chronić.”
Ciekawie pokazana historia Irlandii na tle fabuły obyczajowe. Bardzo udany debiut, który zachęcił mnie do poszukania kolejnych książek o konflikcie irlandzkim.
„W chłodny wiosenny wieczór kobieta w średnim wieku przygotowuje risotto w skromnej kuchni domku myśliwskiego, zjada je samotnie i nakłada porcję dla psa. Nazajutrz rano z zaskoczeniem odkrywa, że przez noc pojawiła się niewidzialna bariera, która oddziela ją od reszty świata. Nazywa ją po prostu „ścianą”. Bohaterka, której imienia nie poznamy, zostaje sama, a przynajmniej tak się zdaje. W towarzystwie psa Luchsa, krowy Belli i kotów rozpoczyna przerażającą walkę o przetrwanie, zostając „głową niezwykłej rodziny”.”
Wspaniała i wciągająca, po skończeniu długo o niej myślałam i to w różnych kontekstach – co ja robiłabym na miejscu bohaterki? Czy poradziłabym sobie z życiem i pracą?
„Autorzy bestsellerów – Anna Augustyn-Protas oraz Tadeusz Oleszczuk mierzą się z jednym z ostatnich tabu w naszej kulturze i obalają mity związane z klimakterium.
Czy za nieprzyjemnymi objawami stoi spadek poziomu estrogenów? Ten proces tylko odsłania kondycję naszego organizmu.
Czy jesteśmy skazane na uderzenia gorąca czy wzrost wagi? Nie. Możemy czuć się świetnie.
Czy menopauza to koniec młodości? A skąd!
W dojrzałym wieku kobieta kończy rozdział związany z rozmnażaniem. Jednak dostaje w zamian dużo więcej – świadome życie. Jeśli menopauza jest przekwitaniem, to – hello, girls- każdy, kto ma ogród, wie, że kolejny etap to owocowanie. I najlepsza część egzystencji – zbiory.”
Ta książka bardzo porządkuje wiedzę, świetna jest check lista badań, ale też optymistyczny wydźwięk całości. Mam nadzieję, że z autorką omówię przy winie fragmenty, które sobie zaznaczyłam ;)
Po tę książkę sięgnęłam z niepewnością, bo w postaciach „Czułej przewodniczki” nie do końca się odnalazłam. Ale okazało się, że Przędza jest zupełnie inna i bardzo mi się podobała. Może to kwestia wieku i doświadczeń autorki, napisana pięknym językiem, nienachalna, z wątkami które jakoś mnie poruszyły i zatrzymały.
„Tkanie jest dla mnie o tym, że chcę mieszkać w swoim własnym życiu. Chcę odnajdować to, co jest moje, i bawić się tym. Chcę żyć poprzez swoje ciało, patrzeć, słuchać, wąchać, smakować i dotykać świata. Chcę patrzeć na rzeczy z bliska. Karmi mnie energia równości, przyjaźni, miłości. Ciekawią mnie drogi prowadzące w głąb.”
Mam dużo zaznaczeń Natalio, odezwę się do Ciebie jak będę w Krakowie! :)
5. Izrael, Żydzi, Zagłada
W tym roku przygotowałam zestawienie 6 książek o chasydach, które warto przeczytać, nie udało mi się przeczytać wszystkich lektur, które chciałam z okazji 80. rocznicy wybuchu Powstania w Gettcie Warszawskim.

Moja coroczna lista żydowsko-izraelska tym razem była m.in. inspirowana poleceniami Uli Rybickiej z serwisu Żydoteka, 7/10 już przeczytałam, kolejne zamierzam przeczytać. Sama chyba nieco inaczej bym tę listę skonstruowała. Po 7 października było mi już bardzo trudno czytać książki z tej półki… W Kindlu czeka też cała lista palestyńska.















„Dzienniku upadku” to opowieści brazyliskiej rodziny w cieniu Zagłady – dużo ciekawiej według mnie o swojej rodzinie opowiada Mikołaj Grynberg w „Poufnym”.
Przed 80-tą rocznicą powstania w getcie warszawskim wróciłam do opowieści Marka Edelmana. „Życie tam, w getcie, w pojedynkę było niemożliwe. Bez tego nie można było przeżyć i zostać człowiekiem. Zawsze trzeba było mieć kogoś do pary w tym sensie, że trzeba było mieć przy sobie drugiego człowieka, który myśli tak samo, który jest w ciebie tak samo wciągnięty, jak ty w niego. Dla którego zrobisz wszystko, a on dla ciebie. I to jest miłość”.
„Klasztor żałoby” to dwie osobne opowieści, w pierwszej: „Mój dziadek był Arabem z Bejrutu, babcia żydowską Arabką z Aleppo, więc ja też jestem trochę Arabem – w sumie w trzech czwartych Arabem, a w jednej czwartej Polakiem” pojawia sie też wątek Polski. Druga dzieje się w Gwatemali.
„Los” jest pięknie napisany, bardzo lubię tak połączone wątki, historia łączy się z teraźniejszością, a człowiek z człowiekiem.
„Nie musieliśmy was tu przywozić. Mogliśmy was przecież zabrać do Paryża, byście podziwiali te przepiękne ulice, albo do Włoch, gdzie jest najlepsze jedzenie na świecie, albo do Londynu, żeby iść do teatru, albo zobaczyć piramidy w Egipcie. A może na słodycze do Maroka, na mecz piłki nożnej w Barcelonie albo do Aten posłuchać ulicznych pieśniarzy śpiewających o złamanym sercu. Ale przywieźliśmy was właśnie tutaj, na miejsce mordu. Cel ten został najpewniej osiągnięty: zrozumieliście, że wszystko to kwestia siły, siły i jeszcze raz siły.” W „Potworze pamięci” jest dużo o pamięci i historii, ale też dużo dowiedziałam się o obozach w Sobiborze czy Treblince.
Bardzo lubię projekty wizjonerski i z pozoru nie do zrobienia a taka jest historia Aarona Lanskiego, który postanowił uratować w USA milion książek w jidysz. Z humorem opisuje spotkania z osobami, które przekazywały książki, a tak naprawdę oddawały część historii swojej rodziny. Następnym razem będąc w Stanach na pewno odwiedzę Yiddish Book Center.
Etgar Keret w „Usterka na skraju galaktyki” nadal jest mistrzem krótkiej formy.
Wywiad dziennikarki Shiry Chadad z Amosem Ozem to ciekawa rozmowa o życiu, pracy, miłości i współczesnym Izaraelu. „Z biegiem lat coraz bardziej wyzbywam się odruchu drwienia z przekonań i opinii, które uważam za bezspodstawne.”
Gdyby nie temat, to pewnie porzuciłabym tę książkę po kilku rozdziałach, bo od języka aż cierpły zęby…
„Stojąc na ulicy tysiące kilometrów od domu, Joela ukradkiem obserwuje dwie dziewczynki. Niezauważona przez wnuczki, których nigdy nie poznała, i córkę, z którą od lat nie ma kontaktu, zaczyna snuć opowieść o błędach, łatwych do popełnienia, lecz mimo to niewybaczalnych. Joela ściga własne wspomnienia, by uchwycić moment, gdy drobne oszustwa życia rodzinnego doprowadziły córkę do ucieczki.
Hila Blum tworzy realistyczny portret radości, smutków i niepewności wpisanych w macierzyństwo. Zbrodnie popełnione z dobrych chęci, wielki trud, jaki podejmuje matka, aby ukryć swoją rodzicielską porażkę, oraz historia miłości do dwóch mężczyzn. Do tego, z którym założyła rodzinę, i do tego, z którym przeżywa jej stratę.”
Najbardziej poruszający jest emocjonalny wątek rodzicielski, szczególnie jeśli ma się córkę.
„Kiedy przyszliśmy, drzwi wejściowe opierały się już na wysuniętym ryglu. Wystarczyło je popchnąć, by zgodnie z żydowskim prawem wejść do środka bez dzwonienia. Na niewysokiej białej szafie w przedpokoju ustawiono w rządku sześć czarnych pudeł na kapelusze.
Przybyliśmy jako pierwsi. Dopiero dobre pół godziny po nas zjawiły się jeszcze trzy kobiety. Dwóm towarzyszyły córki, a trzecia przyprowadziła ze sobą synka, na oko pięciolatka. Mężowie i synowie powyżej trzynastego roku życia byli na nabożeństwie w synagodze.
Gdy tylko weszliśmy, Dahlia – w sięgającej niemal do ziemi prążkowanej sukience kopertowej z ciemnoniebieskiego aksamitu przetykanego czernią – natychmiast zaprowadziła nas do kuchni: kiszkowatego, wypchanego po brzegi przysmakami pomieszczenia, które tworzyły dwa niemal identyczne skrzydła. Były tu podwójne: piekarnik, zmywarka i lodówka. Wszystkie znajdujące się po jednej stronie przybory kuchenne, w tym fartuchy i magnesy na lodówkę, miały swoje odpowiedniki po drugiej.
Pierwsza książka autorki „Mazel tov” podobała mi się dużo bardziej, ta pisana w pandemii trochę nie ma szkieletu. Jest kilka ciekawostek z życia chasydów z Antwerpii i kilka ładnie nakreślonych postaci.
Jeśli czytało się wcześniej jakieś książki o chasydach, to zbyt wielu zaskoczeń nie będzie. Trochę wydawało mi się, że autorka, niereligijna Żydówka ze Szwecji nie zrobiła wystarczającego researchu jadąc do Wiliamsbourga, ale trochę ciekawych historii i postaci jest.
„Prowokacyjna powieść o uzależnionej od pornografii młodej kobiecie należącej do ortodoksyjnej społeczności nowojorskich chasydów.
Rajzla marzy o wolności i spełnieniu swoich ambicji, ale sztywne zasady obowiązujące w jej środowisku zmuszają do ukrywania – pragnień. Kiedy odkrywa świat pornografii, jej życie nabiera nieznanych wcześniej barw. Rozpoczyna mroczną i niebezpieczną podróż…
Czy uda się jej pogodzić coraz większe zainteresowanie swoją seksualnością z oczekiwaniami – rodziny?”
„W niektórych filmach mężczyźni sztupali kobiety w tuches. Skąd szwanc wie, gdzie wejść?”
To nietypowe pokazanie świata chasydów, nauczyłam się wielu nowych słówek w jidysz, których nie było na Duolingo :)
„Wszystko zaczęło się od dwóch kabanosów” – tak Shalom Auslander otwiera historię swojego upadku, tudzież wyzwolenia od ultraortodoksyjnej żydowskiej wspólnoty, w której się wychował w amerykańskim miasteczku Monsey, nieopodal Nowego Jorku. „Żal po napletku” to pełna złości, tonowana jednak satyrycznym talentem autora opowieść o wylogowaniu się z rodziny (i szerzej: narodu) oraz próbie wyleczenia się z Boga, co okazuje się przedsięwzięciem najtrudniejszym. Nasz bohater niby wie, że Boga nie ma, lecz religia weszła mu w trzewia w postaci nerwicy i nieusuwalnego lęku przed karą.”
Dla niektórych może być obrazoburcza, często śmieszna, a na pewno najlepiej mi wytłumaczyła kwestię błogosławieństw przed jedzeniem np. sernika. Końcowa Hagada na do widzenia Macieja Stroińskiego bardzo ładnie osadza wszystkie wątki.
„Rok 1949, spieczona sierpniowym słońcem pustynia Negew blisko granicy z Egiptem. Ofiarą konfliktu izraelsko-palestyńskiego pada młoda kobieta: zostaje wzięta do niewoli, zgwałcona i zabita. XXI wiek, Autonomia Palestyńska. Mieszkanka Ramallah, która natrafia w gazecie na artykuł o zbrodni sprzed lat, wyrusza do Negewu, chcąc dowiedzieć się, co dokładnie spotkało tamtą dziewczynę – prześladuje ją bowiem pewien „drobny szczegół” łączący jej życie z ówczesnymi wydarzeniami.
„Drobny szczegół” to medytacja nad mechanizmami przemocy, grozą wojny i pracą pamięci, przypominająca, że historię piszą zwycięzcy, a los ofiar objęty jest milczeniem.”
Mocna, skromna i ładnie przetłumaczona.
A w Kindlu czekają Stramerowie, Nigdy nie byłaś Żydówką, Kwestia charakteru.Bojowniczki z warszawskiego getta, Getto warszawskie. Przewodnik po nieistniejącym mieście, Dzieci getta.Mam na imię Adam, Rodzina Netanjahu, Apeirogon, Pokój z widokiem na wojnę czy Na Zachodnim Brzegu bez zmian. Na tej półce zawsze mam co czytać.
6. Francja
W tym roku po ponad 20 latach wróciłam do Paryża, co było okazją do odświeżenia sobie języka i kultury frankofońskiej.




„Paryż na widelcu” to wiele historii o paryskim metrze, historii, kinach, modzie czy sztuce. Stolica Francji okiem Brytyjczyka napisana jest zabawnie i pouczająco.
O ile „Anomalia” mnie zachwyciły, o tyle „Wszystkie szczęśliwe rodziny” zupełnie nie. Momentami tylko zabawne opisy życia francuskiej rodziny z wyższej klasy średniej znudziły mnie mniej więcej w połowie książki.
Za to historia życia dróżniczki i dozorczyni na cmentarzu okazała się zaskakująco wciągająca. Wracałam do niej po trudnych reportażach i zawsze znajdowałam mądre obserwacje o życiu, miłości i śmierci, nieoczywiste zwroty akcji oraz bohaterów i bohaterki, do których się można przywiązać. „Życie Violette” na długo zostaje w pamięci i dlatego zostaje jedną z książek roku.
Redaktora Marka Ostrowskiego oglądałam często w programie 7 dni świat, stąd wiem, że Francję zna, rozumie i kocha. I to widać w Jego książce „Francuski sen”, w której opisuje różne oblicza kultury i tradycji francuskich. Na pewno pozwala lepiej zrozumieć wiele zjawisk społecznych i politycznych. „Francja, na czele z Paryżem, jest krajem pożytecznego kulturalnego snobizmu, gdzie intelektualiści mają większy posłuch niż gdzie indziej. Przywódcy inteligencji, czołowi pisarze i myśliciele kraju […] nieustannie toczą debaty nad sprawami publicznymi, polityką, kształtem oświaty, a ich głos jest szanowany.”
7. Włochy
Nie ma roku bez wyjazdu do którejś z części Italii, kraj ten nigdy nie przestanie mnie zachwycać. W tym roku starałam się









Tegoroczna wizyta na Sycylii skłoniła mnie do sięgnięcia po „Sycylijczyka” Mario Puzo (nie zdążyłam dokończyć „Sycylijskiego mroku” i drugiego tomów „Lwów sycylijskich, czyli trzeba będzie wrócić na wyspę ;) ). Nie jest to powieść na miarę Ojca chrzestnego. Dzieje się w czasie, kiedy na Sycylii przebywa Micheal Corleone, który zresztą spotyka się z głównym bohaterem – młodym buntownikiem walczącym z mafią – Salvatorem Giuliano. Czyta się wartko, postaci są wyraziste i można lepiej zrozumieć pewne elementy sycylijskiej kultury i historii.
Jeśli jesteś miłośnikiem lub miłośniczką filmów o Ojcu chrzestnym, to spodoba Ci się książka „Zostaw broń, weź cannoli”, w której autor (czasem zbyt drobiazgowo) opisuje kulisy powstania filmu, perypetie związane ze scenariuszem, reżyserem, producuentem, aktorami i aktorkami, a także samym Puzo. Kopalnia ciekawostek.
„Tym, co nakręca wątłe fabuły opowiadań Calvina – pisze w posłowiu tłumaczka Anna Wasilewska – jest napięcie, które powstaje między światem rzeczywistym a światem przedstawionym, między jednostkowym doświadczeniem, fizycznym doznaniem, a próbą jego opisania. Z pozoru są to opowiastki o niespełnieniu, o niemożności nawiązania bliskich relacji, o braku komunikacji. Ale nie tylko”.
„Trudne miłości” to cykl opowiadań, nie wiem czy te miłości są trudne, ale na pewno ciekawe.
Oliva ma 15 lat. Dorasta w sycylijskiej Martoranie w latach sześćdziesiątych. Jej światem rządzą surowe zasady. Wychowana jest w duchu posłuszeństwa, matka jej wpaja, że ma być uległa i ma podporządkować się woli i panującym od pokoleń zwyczajom. Dziewczyna ufa dorosłym i to z ich rąk dozna największych krzywd. Dziewczynie uwiera to pozbawienie jej prawa decydowania o sobie, ale nie może nic zrobić. Jej małżeństwo zostało zaaranżowane, ale do niego nie doszło. Olivę upatrzył sobie inny mężczyzna i „zhańbił”, mając nadzieję na jej szybkie poślubienie, zgodnie z panującymi prawidłami w kraju. Historię Olivy Denaro autorka oparła na faktach.
„Z niej dowiesz się wszystkiego o zachowaniach, zwyczajach i codziennych rytuałach starożytnych Rzymian. Co wówczas jedzono? Gdzie obcinano włosy, gdzie leczono, a gdzie się szło w wypadku napaści na ulicy? Prezentowana przez autorkę wizja historii starożytnej pokazuje, jak radzić sobie z wieloma problemami i nowymi doświadczeniami, z którymi możesz się zmierzyć, wędrując po tym olbrzymim i pełnym tajemnic mieście.”
Bardzo dobra lektura przed zwiedzaniem Forum Romanum i innych zabytków starożytnego Rzymu.
„Delektując się typowym rzymskim posiłkiem w tradycyjnej restauracji, Andreas Viestad zabiera nas w pasjonującą kulinarną podróż, danie po daniu, przez historię świata i historię Wiecznego Miasta. Dowiedz się, jak to możliwe, że spór o sposób pieczenia chleba przyczynił się do wielkiej schizmy w Kościele, miłość do masła stała się impulsem do powstania reformacji, a niedobór soli doprowadził do przegrania wojny secesyjnej, wybuchu Wielkiej Rewolucji Francuskiej i upadku brytyjskiego imperium kolonialnego.
Poznaj historię małej wioski, która dzięki pszenicy zmieniła się w centrum największego imperium, jakie widział świat. Odkryj, jak cytryna wpłynęła na rozwój sycylijskiej mafii.”
Po lekturze tej książki carbonara już nigdy nie będzie smakować tak samo :)
„Akcja powieści Ivany Dobrakovovej rozgrywa się w Turynie, nazywanym miastem satanistów i egzorcystów. „Słońce Turynu” jest przewrotne: główna bohaterka
porusza się raczej w strefie cienia – miota się pomiędzy obowiązkami matki i żony, jest zawieszoną między różnymi tożsamościami wielokrotną emigrantką szukającą
w rzeczywistości dogodnej szczeliny, pęknięcia, w które mogłaby uciec. To właśnie w takiej szczelinie rodzi się tęsknota za ekstremum, pokusa przekraczania granic – przede wszystkim moralnych i cielesnych. Zdecydowanie jednak pojemniejsza okazuje się kwestia zasięgu zła – pytanie o to, czy zło jest dziedziczne, czy czeka na odpowiednie warunki, żeby zakiełkować.”
Myślałam, że będzie miło i przyjemnie o Słowaczce we Włoszech, a potem zrobiło się gęsto – wątek erotyczny, rodzicielski i kobiece dylematy.
„Pory roku zmieniają się w ciągu jednej nocy, pinie i platany rzucają coraz dłuższe cienie, a gorące powietrze z każdym dniem gęstnieje. Między Piazza del Popolo a Piazza Navona krąży trzydziestoletni mediolańczyk Leo Gazzarra. Niespełniony pisarz, melancholijny lekkoduch pogrążony w smutku i ciągłym zawieszeniu między alkoholowym upojeniem a wykańczającym delirium. Mistrz w dwóch sztukach – milczenia i dostosowywania się do sytuacji. Jest też ona, Arianna. Eteryczna, krucha i nieuchwytna. Próżna i znerwicowana. I choć wydaje się, że jako jedyna rozumie Leo, odpycha i przyciąga go jednocześnie. Trzecim bohaterem jest Rzym końca lat sześćdziesiątych – pozornie niegościnny, wypełniony turystami i obojętnością, dający mimo wszystko schronienie niejednemu wygnańcowi. Burzliwa relacja trojga bohaterów zostawia nas z pytaniem: czy od samotności można uciec?”
Książkę ratują w moich oczach okładka i opisy Rzymu, bo na pewno nie kolejny sfrustrowany pisarz.
Na tę książkę trzeba mieć odpowiedni nastrój, ja chyba oczekiwałam czegoś innego.
8. Internet
Zaczęłam kilka książek dotyczących sieci, social mediów, itd. ale jakoś w tym roku nie był to temat, który mnie wciągnął.


Książkę o Wikipedii przeczytałam przed panelem, który prowadziłam dla Wikimedia Polska, jest tam trochę ciekawostek, które przybliżają fenomen świata wikipedystów i wikipedystek, jednak niechlujne tłumaczenie nieco psuło wrażenie.
„Ekonomia uwagi” świetnie zbiera fakty o mediach społecznościowych, które znam z innych lektur, tłumaczy, przestrzega, daje do myślenia.
9. USA
O Stanach Zjednoczonych zawsze czytam z ciekawością i przyjemnością, zarówno reportaże jak i powieści przypominają mi dlaczego ten kraj mnie tak fascynuje.






- Vivian Gornick, Kobieta osobna i miasto (wyżej)
- Bonnie Garmus, Lekcje chemii (wyżej)
- John Williams, Stoner
O „Stonerze” trochę dyskutowałam w mojej grupie książkowej, bo dla mnie był jak polski film, w którym nic się nie dzieje. Ale książka ta ma swój fanklub, więc musicie przeczytać i zdecydować sami_e ;)
„Rozkład” to jedna z moich książek tego roku, autor (i współautor świetnego „Podcastu amerykańskiego”) z pewnością nie jest obiektywnym analitykiem i ma swoje wyraźne poglądy. Ale w tej książce potrafi ich bronić, a praca researcherska, którą wykonał jest niesamowita. Nie jest to książka łatwa, ale nawet jeśli ktoś wcześniej nie czytał o gerrymanderce czy nie wie co to filibuster, znajdzie stosowne wytłumaczenia w książce. A do tego masę ciekawostek, anegdot i wiedzy o amerykańskiej polityce federalnej i stanowej. Generalna refleksja jest jednak bardzo smutna – „Ameryka przestała się ulepszać i nie reformuje swojego systemu politycznego. (…)
Od lat 60., kiedy republikanie zagrali tzw. południową strategią, żeby przejmować dawnych wyborców demokratów, nie mówili wprost: głosujcie na nas, a my pokażemy czarnym, gdzie ich miejsce. Mówili bardziej subtelnie: rozumiemy wasze obawy, „prawa stanów” są bardzo ważne, to fundament wolności w Ameryce, żeby obywatele stanów mogli się u siebie rządzić tak, jak uważają za stosowne. W latach 60. jest oczywiste, co to znaczy: że dalej można gnębić czarnych, nawet jeśli trochę innymi metodami niż dotychczas.”
- Deesha Philyaw, Sekretne życie pobożnych kobiet (wyżej)
- Dantiel W. Moniz, Mleko, krew, żar
„Literacki debiut Dantiel W. Moniz to zbiór jedenastu opowiadań o życiu mieszkańców Florydy. W międzypokoleniowych historiach poznajemy zawiłości relacji partnerskich, problemy rasowe, intymność i sekrety kobiet, kwestie trudnego dziedzictwa i mroczną stronę natury ludzkiej.”
Intrygujące, z nieoczywistymi zakończeniami, wszystkie trzymają poziom.
10. Japonia
W tym półroczu Japonia była trochę poszkodowana, ale mam na liście kilka książek do skończenia i do przeczytania w przyszłym roku.


Zbiór opowiadań Kajii’ego przeczytałam, ale nie został w mojej pamięci.
„Mała rodzinna restauracja gdzieś przy bocznej uliczce w Kioto. Nagare Kamogawa, emerytowany policjant, zajmuje się gotowaniem, a jego córka sprawami administracyjnymi. Ale na zapleczu prowadzą jeszcze jedną działalność – poszukują smaków z przeszłości.
Kiedy pojawia się osoba tęskniąca za jednym konkretnym smakiem, detektywi ruszają do akcji, aby odtworzyć danie. Jak to robią? Jak wszyscy detektywi: szukają w przeszłości, sprawdzają i wypytują: kto przyrządzał to danie? Gdzie wtedy mieszkał? W którym sklepie kupował składniki?
Czuła historia nietypowego duetu detektywów i nostalgiczna eksplozja japońskich smaków już od pierwszej strony.”
Nie czytać będą głodną_ym ;)
11. Kryminały
Lubię dobre kryminały i nie rozumiem dlaczego niektórzy wstydzą się mówić, że czytają ten gatunek.












- Marcin Meller, Czerwona ziemia
- Jędrzej Pasierski, Martwy klif
Niestety moje przywiązanie do postaci Niny Wawiłow jest jedynym powodem, dla którego skończyłam Martwy klif, spadek formy Pasierskiego mnie martwi.
Sobczak trzyma poziom, chociaż detektyw Korda nie zastąpi mi prokuratora Bilskiego z serii Kolory ;)
Za to nowoodkryty Małecki bardzo mnie przekonał do siebie Urwiskiem i Wiatrołomami, a para Herman-Borewicz ma potencjał rozwojowy.
Miłośnikom i miłośniczkom Szkocji spodoba się seria Rankina o inspektorze Rebusie, mnie nie do końca przekonał do sięgnięcia po kolejne tomy.
Długą noc w Paryżu czytałam w Paryżu, chociaż akcja dzieje się też w Izraelu i dobrze łączy wątki kryminalne i polityczne.
Mia Sheridan przerzuciła się z romansów na kryminały i nadal warto ją czytać.
„W przededniu drugiej wojny światowej z Gdyni do Buenos Aires polska reprezentacja wyrusza na olimpiadę szachową na pokładzie transatlantyku „Przyszłość”. Wkrótce na statku dochodzi do wyjątkowo brutalnej zbrodni, a w oczodole ofiary morderca umieszcza szachowy pion.”
Kryminał napisany ładnym językiem i ciekawie wykorzystujący autentyczne postaci i fakty historyczne.
Luta Karabina jest godną następczynią Igora Brudnego, mam nadzieję, że ta seria będzie rozwijać się lepiej niż poprzednia. Nie dla osób wrażliwych.
W tym roku skończyłam 84 książki. Zaczęłam, ale nie skończyłam pewnie drugie tyle, w Kindlu mam nadal kolejkę, która wystarczy na kilka lat ;) Ale z radością uzupełnię polecenia za kolejne pół roku.
Przejrzyj też moje półki z poprzednich lat 2022, 2021 i 2020.
Jeśli masz jakieś polecenia książkowe – z przyjemnością o nich poczytam lub porozmawiam, bo ja bardzo lubię rozmawiać o książkach!
Napisz do mnie mirella.panek.owsianska [at] gmail.com, czekam! :)
Jeśli dodałaś_eś którąś z opisywanych książek do swojej listy albo któreś z poleceń okazało się strzałem w dziesiątkę, możesz postawić mi kawę :) Pijam i espresso i cappuccino, a latem iced coffee.